- jakość jedzenia w kazdej (prawie każdej) knajpie,
- podejscie obcokrajowców do nas, jako niewolników we własnym kraju, za głodowe stawki (4PLN/h to zarabiałem przy sprzataniu sadu owocowego jakieś 8 lat temu) ale wyrabiajacych 120% normy - nieliczone godziny pracy to juz jest przegiecie,
Ja 8 lat temu zapieprzałem jako pomoc w polu za 3zł/h, z czego wypłacili mi połowę. Niecały rok temu moja kobieta pracowała jako barmanka w dość dużym pubie - zarabiała 5zł/h za 10h pracy, chociaż realnie pracowała po 14-15h. Nie było ochrony, kelnerek, wszystko robiła sama. Bijatyki były na porzadku dziennym, a szkody czy braki w stanach (włascicielka celowo źle liczyła podczas remanentu, sprawdzałem) musiała pokrywac z własnej kieszeni.
Oj, posłuchałbyś kolegów i koleżanek z innych barów i restauracji i pewnie doszedłbyś do wniosku, że lepiej stołować się w domu.. Chociaż.. Może i to nie za dobry pomysł, biorąc pod uwagę co wyprawia się w sklepach, w których kupuje się jedzenie. Taki przykład: Olsztyn, jedna z sieci sklepów słynąca w mieście i okolicach z zajebistej jakości mięs i wędlin, pachnące, świeżutkie i w ogóle cacy. A tu dupa.
Niedojedzone jedzenie zawsze staram się jakoś wymieszać, tak aby nie nadawało się do ponownego podania. Chociaż częściej zwyczajnie wpycham w siebie wszystko ;>
swego czasu pracowałam w pewnym hotelu w północnej Irlandii jako kelnerka w restauracji. hotel czterogwiazdkowy, zaobserwowałam, że normalne było 'zgarnianie' ziemniaków, surówek, frytek, krabów czy nawet mięsa do plastikowych kilkulitrowych pojemników po lodach. one były umieszczane w tzw 'cold roomie', gdzie czekały sobie przez 24h aby je podgrzać i podać do zjedzenia. nieraz mozna było zaobserwować, gdy kelnerka niesie z kuchni talerz z daniem, znika za zakrętem i sięga po frytkę czy
Komentarze (85)
najlepsze
.
.
.
- jakość jedzenia w kazdej (prawie każdej) knajpie,
- podejscie obcokrajowców do nas, jako niewolników we własnym kraju, za głodowe stawki (4PLN/h to zarabiałem przy sprzataniu sadu owocowego jakieś 8 lat temu) ale wyrabiajacych 120% normy - nieliczone godziny pracy to juz jest przegiecie,
-
Ja 8 lat temu zapieprzałem jako pomoc w polu za 3zł/h, z czego wypłacili mi połowę. Niecały rok temu moja kobieta pracowała jako barmanka w dość dużym pubie - zarabiała 5zł/h za 10h pracy, chociaż realnie pracowała po 14-15h. Nie było ochrony, kelnerek, wszystko robiła sama. Bijatyki były na porzadku dziennym, a szkody czy braki w stanach (włascicielka celowo źle liczyła podczas remanentu, sprawdzałem) musiała pokrywac z własnej kieszeni.
Oj, posłuchałbyś kolegów i koleżanek z innych barów i restauracji i pewnie doszedłbyś do wniosku, że lepiej stołować się w domu.. Chociaż.. Może i to nie za dobry pomysł, biorąc pod uwagę co wyprawia się w sklepach, w których kupuje się jedzenie. Taki przykład: Olsztyn, jedna z sieci sklepów słynąca w mieście i okolicach z zajebistej jakości mięs i wędlin, pachnące, świeżutkie i w ogóle cacy. A tu dupa.
Jak chcą to niech głodują. Ja się wolę najeść do syta.
Jakie znowu głodują - nie widziałeś, jakie mają pękate bandziochy?