Akcja norweskich dywersantów, którzy dwukrotnie zniszczyli niemieckie obiekty produkujące ciężką wodę do programu atomowego Rzeszy jest w świecie zachodnim od lat bardzo dobrze znana, promowana w wielu opracowaniach, podcastach i filmach. Ale czy naprawdę te dwie operacje faktycznie zatrzymały realny projekt bomby jądrowej Niemców, czy cały „Uranprojekt” był zupełną drogą na manowce, zupełnie nieporównywalnym z tym, czego dokonali Amerykanie. Zastanawiamy się nad tym w najnowszym odcinku i już zapraszam do oglądania.
Mimo tego, cała akcja opracowana przez Norwegów była przeprowadzona w sposób wręcz imponujący. Choć nie bez poważnych problemów na początku.
Najpierw czterech norweskich komandosów, wyselekcjonowanych i przeszkolonych przez chemika Leifa Tronstada, zostało w połowie października 1942 roku zrzuconych na płaskowyż Hardangervidda, skąd można było przedostać się w pobliże Vemork do miejsca gdzie pracowała fabryka Norsk Hydro, zakłady chemiczne których produktem ubocznym była ciężka woda. Związek ten był wykorzystywany przez niemieckich naukowców jako moderator w testowych reaktorach atomowych. Prace nad nimi miały prowadzić do potencjalnego stworzenia niemieckiej broni atomowej.
Niestety przerzucenie w listopadzie brytyjskiego oddziału specjalnego się nie powiodło. Ze względu na pogodę dwa Halifaxy nie były w stanie odnaleźć celu i zawróciły do Anglii. Po drodze jednak zerwały się liny holujące szybowce z oddziałem specjalnym, które rozbiły się w górach. Większość z żołnierzy zginęła na miejscu, natomiast ci, którzy przeżyli, zostali zastrzeleni przez Niemców jeszcze na miejscu katastrofy.
16 lutego 1943 ponowiono próbę. Tym razem jednak zrzucono jedynie 6 norweskich ochotników, którzy połączyli się z nadal ukrywającą się na płaskowyżu czwórką.
Biorąc pod uwagę przebieg akcji i okoliczności to faktycznie była ona dość spektakularna. Zresztą jest ona przywoływana w popkulturze w filmach takich jak The Heroes of Telemark z roku 1965 czy The Real Heroes of Telemark z 2003.
27 lutego 1943 roku Norwegowie przeprowadzili akcję, zmieniając na miejscu pierwotny plan wdarcia się do kompleksu Norsk Hydro przez jedyny 75-metrowy most nad wąwozem. Komandosi zeszli w nocy do kanionu i wdrapali się po niemalże pionowej, 200-metrowej ścianie na górę gdzie znajdowała się fabryka. W ten sposób znaleźli się na tyłach zakładów. Niezauważeni i przebrani za Brytyjczyków, by w razie wpadki nie wywołać represji na miejscowej ludności, dostali się do piwnic.
Ładunki wybuchowe eksplodowały, niszcząc całą instalację. Żelbetowe stropy i pancerne pomieszczenie wygłuszyły eksplozję i wstrząsy, tak że pozostały one niezauważone przez nikogo. Sabotażyści wycofali się ta samą drogą. Dopiero gdy byli już po drugiej stronie wąwozu w fabryce zawyła syrena.
Akcja została przeprowadzona bez jednego wystrzału i bez strat własnych, a jej uczestnicy zdołali przedostać się z powrotem do Anglii.
Niemcy jednak szybko odbudowali fabrykę i produkcja ciężkiej wody trwała nadal. Tym razem zdecydowano się na bombardowanie, które okazało się kompletnym fiaskiem. 16 listopada 1943 roku nad Vemork pojawiło się 199 bombowców B-17. Amerykanie zrzucili ponad tysiąc bomb, z których niewiele trafiło w cel. Na terenie zakładów zniszczono dwa górne piętra narożnika fabryki, pomieszczenie generatora, most dojazdowy i przystanek autobusowy. Większość bomb spadła w dolinie i na okoliczne zabudowania w Vemork i Vær. Śmierć poniosły wyłącznie osoby cywilne. 21 mieszkańców Rjukan. Nalot przyniósł tylko jeden efekt, zniszczona została elektrownia, która zaopatrywała w prąd fabrykę.
W obliczu dalszego zagrożenia Niemcy postanowili przenieść produkcję ciężkiej wody na teren III Rzeszy. Instalacje, jak i zapasy produktu załadowano na wagony kolejowe i wysłano w drogę. Trasa biegła przez Tinnsjå jedno z głębszych norweskich jezior, wagony ustawiono na promie, który miał je przetransportować na drugi brzeg.
Siatka dywersyjna stworzona przez Tronstada, pod osłoną nocy przedostała się na pokład i podłożyła w maszynowni ładunki wybuchowe. Eksplozja miała miejsce, kiedy prom znajdował się niemalże na środku akwenu. 20 lutego 1944 roku prom zakładów Hydro wyleciał w powietrze i osiadł na dnie, na 460 metrach. Wraz z promem poszło na dno 16 ton ciężkiej wody oraz instalacja do jej produkcji. Ponieważ był on wykorzystywany do transportu publicznego, śmierć poniosło 26 cywili, w tym kobiety i dzieci.
Był to ostatni akt w walce o ciężką wodę. Niemcy nie wznowili już jej produkcji.
*** Mam nadzieję, że podobają Ci się treści tworzone przez „Historię, jakiej nie znacie”. I te czytane tu jak i audycje oraz materiały wideo. Zapraszam do subskrypcji na Spotify oraz YouTube. Jeżeli chcesz mnie wesprzeć i dołączyć do klubu to zapraszam na mój Patronite. https://patronite.pl/Historiajakiejnieznacie