Jedyny polski okręt podwodny wyszedł na próby morskie po remoncie

ORP Orzeł po długotrwałym remoncie wyszedł na wody Zatoki Gdańskiej w celu odbycia szeregu prób morskich przed powrotem do służby w MW. Okręt przetrwał pożar w 2017 roku i od tego czasu znajduje się praktycznie w ciągłym remoncie.

- #
- #
- #
- #
- #
- 78
Komentarze (78)
najlepsze
@PosiadaczKonta: Tylko widzisz autor tego artykułu jest absolutnie niezorientowany w temacie. Polska ma cały nasz najbliższy obszar Bałtyku w zasięgu nadbrzeżnych dywizjonów rakietowych. Tu jest to dokładnie omówione:
https://defence24.pl/sily-zbrojne/nadbrzezne-dywizjony-ogniowe-nsm-zmiana-sytuacji-na-baltyku
Nawet mamy pewien zapas uzbrojenia i cześć sił możemy drogą lądową, morską (na własnych okrętach) lub lotniczą przerzucać w inne regiony, w ramach misji NATO. No i szkoda, że autor artykułu który
Okręt podwodny w Bałtyku w sytuacji kryzysowej to możliwość szachowania sił przeciwnika, angażowania ich do poszukiwań, minowania szlaków, dyskretnego osłaniania swoich jednostek nawodnych lub zwiadu. Potrzebujemy takich jednostek, bo mądrze wykorzystane mogą stanowić ważny element układanki sił MW.
Marnotrawstwo pieniędzy i zasobów.
Okręty tak, ale nowoczesne, a nie ożywianie starego trupa.
Zapewne zamysł był taki, żeby szkolić załogę i nie pozbawić się całkowicie zdolności przynajmniej szkoleniowej.
Tylko jaki sens jest szkolić załogę na poradzieckim trupie?
I czy nie dałoby się dogadać z sojusznikami, żeby część polskich marynarzy po prostu szkoliła i służyła u nich, do czasu pozyskania nowych okrętów?
Paranoja
P.S
Być
Ciekawe, w której wersji był remontowany