Trujące grzyby sprzedawane jako jadalne
Na warszawskim targowisku Olimpia klientka kupiła smardze, które po dokładniejszym obejrzeniu okazały się trującą piestrzenicą kasztanowatą. Zgłosiła sprawę do Sanepidu i na policję. Ci ostatni powiedzieli, że nie są w stanie wiele zdziałać, i... doradzili wstawienie posta na Facebooku.
jeden_na_dziesiec z- #
- #
- 96
- Odpowiedz
Komentarze (96)
najlepsze
Bo na sprzedawane grzyby trzeba mieć atest - wydawany przez klasyfikatora czy grzyboznawcę.
Serio. Taka jest państwowa procedura.
W sezonie grzybowym w przypadku targowisk gdzie sprzedawców jest mnóstwo taki grzyboznawca siedzi przy wejściu i sprawdza.
Serio, był taki przypadek w Białce Podtatrzańskiej.
Zdarza mi się kupować kanie i kurki. Sam też je zbieram ale nie mam miejscówek dobrych, raczej sporadycznie a bardzo je lubię. Nie widzę powodu z jakiego miałbym nie odróżnić tych na straganie od leśnych.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
No ale co ma policja sprawdzac legalnosc i zdatnosc do spozycia produktow u kazdej baby, janusza czy saszy na takim targowisku?
Sorry
Jakoś nie było absolutnie żadnego problemu, żeby blokować każdy punkt otwarty w czasie "pandemii", ganiać po galeriach/lasach wlepiając mandat KAŻDEMU, który się tylko nawinął bez maski, prześladować obywateli chociaż doskonale wiedzieli, że przeginają pałę, ale jeśli trzeba zrobić coś, żeby ochronić obywateli to nagle nie ma czasu/nie ma
Jesli chcecie pelnej kontroli sanitarnej i atestow to jest kwestia prawna i jesli wymog bedzie to niech targ wymaga papiera czy zatrudnia osobe do takiej kontroli od tego za to odpowiada. A jak nie ma wymogu to wyslanie tam policjanta gunwo da.
Wy chcecie po prostu zmarnowac kolejne pieniadze