Przez 5 lat dojeżdżałem rowerem przez cały rok, najpierw do liceum a potem na uczelnię w Warszawie. W tym roku akademickim skończył się mój zapał. Już wolę zapłacić za bilet i dostać się na miejsce w mniej więcej tym samym czasie, mam dość blisko (4 km)
Po pierwsze często pada deszcz, idąc pieszo do tramwaju można wziąć parasol, rowerem za chwilę są mokre spodnie i trzeba tak posiedzieć 1,5h zanim wyschną. Jazda z biletami jednorazowymi gdy jest słaba pogoda będzie niewiele tańsza niż jazda przez cały czas z 90 dniowym.
Po drugie niszczą się buty, brudzą się spodnie - ma to teraz znaczenie jak muszę jakoś wyglądać w pracy. Jakiś czas temu dojeżdżałem też 10km do pracy też biurowej. Jak gorąco to się bardzo szybko poci, nawet jadąc pomału, jak lekko pada to się jest bardzo mokrym na miejscu. Oczywiście na wszystko jest sposób. Niby można brać w pracy prysznic, ale wobec powyższego trzeba byłoby wozić ze sobą ubrania ręcznik (zawieź koszulę rowerem tak aby się nie pogniotła), poza tym sam prysznic też zajmuje czas. Na deszcz są jakieś peleryny, ale to nie wygodna rzecz. Poza tym za każdym razem trzeba się ubrać, podwinąć spodnie, założyć kask, wziąć okulary ochronne (muszę bo mam problemy z oczami). Na miejscu trzeba wszystko zdjąć i ze sobą nosić.
Podwijanie spodni, zakładanie kasku, okularów i odpinanie roweru jest uciążliwe w zimę, jak musisz robić to z gołymi rękoma, a na dworze jest mniej niż -8 stopni.
Kask jest tak samo potrzebny na 100 metrach, 4km i 100km. To że ktoś nie zakłada kasku na krótszy dystans, licząc na mniejsze prawdopodobieństwo zdarzenia niebezpiecznego jest moim zdaniem nierozsądny. Dokładnie taka sama sytuacja jak niezapinanie dzieci w foteliki na krótkie dystanse, niezapinanie pasów w
@yasiekk: skuter znacznie ułatwia kwestię większych dystansów. Mam 50tkę (nie potrzeba prawka na motor), która niby rozpędza się tylko do 55km/h (z wiatrem wiejącym w plecy zajmuje to jakieś 10-15s).
Dojazd do pracy w normalnych warunkach ruchu (20km przez miasto) zajmuje mi tylko 10 minut dłużej niż autem przy 'zielonej fali' i pomijalnie małym ruchu. W godzinach szczytu różnica w czasie dojazdu jest niesamowita. No i spalanie 2.5l/100km.
Spalamy kalorie wiec to podnosi koszt jazdy rowerem, nic za darmo, trzeba potem zjeść powiedzmy batonik czekoladowy aby bilans kalorii był na zero a wiec mamy już koszty porównywalne z komunikacją miejską :P
Wiem niektórzy mają "zapasy" kalorii przy sobie ale ci którzy nie maja musza to brać pod uwagę.
a mi tu brakuje wyliczenia pt. wyższe zapotrzebowanie na kalorie organizmu w związku z jazdą rowerem. Bo więcej ruchu, oznacza więcej jedzenia, a to też jest koszt. Ciekawy jestem, jak to wychodzi jak by się przeliczyło te kalorie na jedzenie.
Ale oczywiście nie zmienia to pewnie faktu, że rower jest bardziej ekonomiczny. Ja nim jeżdżę w weekendy wszędzie tam, gdzie nie muszę mieć oficjalnego stroju, a także po południu w tygodniu. Ale
Hmm... Spaliłbym ok. 2000 kcal. Czyli mniej więcej tyle ile wynosi moje dzienne zapotrzebowanie. Czyli musiałbym jeść dwa razy więcej. Nie opłaca mi się. ;)
@LEM_: Ostatnio patrzyłem na ceny OC w kalkulatorze. Wyszło ponad 2tyś zł rocznie, co w przeliczeniu miesięcznie daje kwotę większą niż koszt biletu miesięcznego 78zł w Warszawie.
Koszt paliwa to nie jedyny koszt eksploatacji samochodu.
Ilość odwiedzin strony, jak i komentarze zaskoczyły mnie. Obliczony koszt dojazdu do pracy ma formę jedynie informacyjną - nie jest pełny.
Niektórzy mówią o kosztach ubezpieczenia, amortyzacji i innych nie uwzględnionych w kalkulatorze, ja jednak nie każę nikomu rezygnować całkowicie z samochodu i posuwać się do źle rozumianej oszczędności, a pokazuję jedynie możliwą alternatywę, która oprócz zysku pieniężnego może nam przynieść inne profity - choćby lepszą kondycję.
Miej auto i jeździj nim gdy leje deszcz lub jest -20 stopni.
Zatem gdybym jeździł na rowerze będę więcej jadł a jedzenie kosztuje, lubię jedzenie smaczne i dobrej jakości a więc jazda samochodem i tak jest tańsza.
Zresztą każdy jeżdżąc na rowerze kiedyś dobije do masy, której nie powinien już zmniejszać i musi więcej jeść by utrzymać rezerwy organizmu.
Komentarze (83)
najlepsze
Po pierwsze często pada deszcz, idąc pieszo do tramwaju można wziąć parasol, rowerem za chwilę są mokre spodnie i trzeba tak posiedzieć 1,5h zanim wyschną. Jazda z biletami jednorazowymi gdy jest słaba pogoda będzie niewiele tańsza niż jazda przez cały czas z 90 dniowym.
Po drugie niszczą się buty, brudzą się spodnie - ma to teraz znaczenie jak muszę jakoś wyglądać w pracy. Jakiś czas temu dojeżdżałem też 10km do pracy też biurowej. Jak gorąco to się bardzo szybko poci, nawet jadąc pomału, jak lekko pada to się jest bardzo mokrym na miejscu. Oczywiście na wszystko jest sposób. Niby można brać w pracy prysznic, ale wobec powyższego trzeba byłoby wozić ze sobą ubrania ręcznik (zawieź koszulę rowerem tak aby się nie pogniotła), poza tym sam prysznic też zajmuje czas. Na deszcz są jakieś peleryny, ale to nie wygodna rzecz. Poza tym za każdym razem trzeba się ubrać, podwinąć spodnie, założyć kask, wziąć okulary ochronne (muszę bo mam problemy z oczami). Na miejscu trzeba wszystko zdjąć i ze sobą nosić.
Kolejna
Kask jest tak samo potrzebny na 100 metrach, 4km i 100km. To że ktoś nie zakłada kasku na krótszy dystans, licząc na mniejsze prawdopodobieństwo zdarzenia niebezpiecznego jest moim zdaniem nierozsądny. Dokładnie taka sama sytuacja jak niezapinanie dzieci w foteliki na krótkie dystanse, niezapinanie pasów w
Dojazd do pracy w normalnych warunkach ruchu (20km przez miasto) zajmuje mi tylko 10 minut dłużej niż autem przy 'zielonej fali' i pomijalnie małym ruchu. W godzinach szczytu różnica w czasie dojazdu jest niesamowita. No i spalanie 2.5l/100km.
Rower fajna
[niekumaci mode on] Wszędzie powinny stać kilokalorie [kcal], a nie kalorie [niekumaci mode off]
Powinienem zakopać jako informację nieprawdziwą, ale mi się nie chce... Zieewww.
Spalamy kalorie wiec to podnosi koszt jazdy rowerem, nic za darmo, trzeba potem zjeść powiedzmy batonik czekoladowy aby bilans kalorii był na zero a wiec mamy już koszty porównywalne z komunikacją miejską :P
Wiem niektórzy mają "zapasy" kalorii przy sobie ale ci którzy nie maja musza to brać pod uwagę.
Ale oczywiście nie zmienia to pewnie faktu, że rower jest bardziej ekonomiczny. Ja nim jeżdżę w weekendy wszędzie tam, gdzie nie muszę mieć oficjalnego stroju, a także po południu w tygodniu. Ale
Koszt paliwa to nie jedyny koszt eksploatacji samochodu.
- samochodem dojeżdżam w 7 minut (zimą w 10-15)
- autobusem dojeżdżam w 30 minut (zimą
Niektórzy mówią o kosztach ubezpieczenia, amortyzacji i innych nie uwzględnionych w kalkulatorze, ja jednak nie każę nikomu rezygnować całkowicie z samochodu i posuwać się do źle rozumianej oszczędności, a pokazuję jedynie możliwą alternatywę, która oprócz zysku pieniężnego może nam przynieść inne profity - choćby lepszą kondycję.
Miej auto i jeździj nim gdy leje deszcz lub jest -20 stopni.
Po
Zatem gdybym jeździł na rowerze będę więcej jadł a jedzenie kosztuje, lubię jedzenie smaczne i dobrej jakości a więc jazda samochodem i tak jest tańsza.
Zresztą każdy jeżdżąc na rowerze kiedyś dobije do masy, której nie powinien już zmniejszać i musi więcej jeść by utrzymać rezerwy organizmu.