W Urzędzie Skarbowym jak w PRL
Nasza czytelniczka pojechała do Urzędu Skarbowego, by złożyć pismo. Nie chciała z nikim rozmawiać, nic wyjaśniać, o nic pytać. Chodziło jedynie o złożenie dokumentu i pieczątkę potwierdzającą jego przyjęcie. Niestety okazało się to niemożliwe, bo... nie była umówiona do biura podawczego.
dr00 z- #
- #
- #
- #
- #
- 196
Komentarze (196)
najlepsze
Dla urzędników, nauczycieli, wszystkich tych co zgarniali dodatki, COVID był darem z niebios...
Wreszcie podły petent przestał się kręcić po urzędzie, nie trzeba było chodzić do roboty, tylko się odwalało godzinę dziennie przy kompie no i wreszcie można było dużo zarobić... ¯\_(ツ)_/¯
Zapytałem się baby w okienku czy naprawdę mam iść wysłać to pocztą (która jest w tym samym budynku) czy jednak łaskawie postawi mi stempel.
I babę zamurowało i postawiła.
1. Za pierwszym razem mi powiedziano, że policjant zajmujący się dochodzeniem jest na urlopie i tylko on ma klucz do pokoju z
A na poważnie. W wielu urzędach takie podejście naprawdę jest w zaniku. Coraz częściej obserwuję postawę dokładnie taką, jaką petent chciałby widzieć. Urzędnik naprawdę staje się pomocny. Ale jak widać, komuna nie wszędzie została jeszcze wyrugowana. Sam pamiętam czasy, gdy musiałem czekać pod pokojem pół godziny, aż panie wypiją
Jakiś czas temu rejestrowałem samochód, wykupiony z leasingu. Bank wysłał mi dokumenty 3 tygodnie po dacie wykupu, na rejestrację jest miesiąc od daty zakupu, a do urzędu komunikacji trzeba się zapisywac na konkretny termin, najbliższy dostępny za kolejne 3 tygodnie - no więc robimy przez internet, w końcu nawet jest do tego dedytkowana strona.
Zgłosiłem przez pwpw rejestrację, zgłosiłem zakup, opłaciłem wszystko, dostałem potwierdzenie odbioru i
( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆*:・゚
Uznaniowość w tym kraju jest zbyt powszechna.