Protest kobiet w Korei w zwiazku z proba zlikwidowania ministerstwa ds. rownosci
Koreanki zarabiaja o 1/3 mniej niz mezczyzni, mimo iz kraj stal sie jednym z najzamozniejszych na swiecie. Nowy prezydent Yoon Suk-yeol nie chce, by istnialy stanowiska zarezerwowane dla kobiet w rzadzie, ale by specjalisci byli zatrudniani tylko i wylacznie na podstawie kompetencji...
SweetieX z- #
- #
- #
- #
- #
- 164
Komentarze (164)
najlepsze
zamiast zdobywać kompetencje, wolą drzeć #!$%@?ę, że są niereprezentowane
Czy na tych samych stanowiskach?
Czy za taką samą ilość godzin pracy?
Czy za taką samą wydajność?
Bo jak porównujemy programistę 15k do przedszkolanki to jasne że są różnice.
Jak porównujemy kierowcę tira do recepcjonistki to też są różnice.
Czyli faktycznie kobiety zajmują gorzej płatne ZAWODY a nie, że zarabiają mniej.
Ale ona to jeden z przykładów zdecydowanej mniejszości kobiet. Wiekszość na forach prawnych pyta czy juz po 1 -3 dniach pracy mogą sobie L4
@merlin: być może bał się oskarżenia o molestowanie
@derylio1: Mój znajomy był w Korei i mi trochę naopowiadał. Korea to ziemia obiecana kobiet, one nic nie robią, tylko cykają fotki na Instagrama i pachną, prawdziwe księżniczki. No i umawiają się na randki, a wymagania wobec mężczyzn są z kosmosu, jeśli z wyglądu masz poniżej 9/10 to jesteś traktowany jak podczłowiek. Niektóre kluby nocne i bary nawet
czyli same się przyznają, że nie mają kompetencji. No to taka trochę bezczelność, żeby wiedząc, że się do czegoś nie nadaje nadal żądać, żeby zostawać wynagradzanym tak jak lepsi ode mnie.
- Znaleźć odpowiedniego partnera
- Urodzić dzieci
- Wychowac je
- cała reszta jest opcjonalna
Zadanie mężczyzn:
- Wszystko inne łącznie z pracą do śmierci jest obowiązkowe, o ile ktoś dobrze się nie urodził.
I one mają tupet mówić o jakiejkolwiek niesprawiedliwości
Prawa się chce mieć, ale o obowiązkach ta płeć nie wspomina nigdy.
Normalnie nie powinny się pruć bo w sumie to logiczne, żę do pracy powinni brać tych co mają świetne kompetencje, a nie to co mają między nogami.
Wybór obecnego prezydenta był pokłosiem czegoś co media nazwały "pospolitym ruszeniem inceli", określając w ten sposób ruch mężczyzn niezadowolony z faktu posiadania większej ilości obowiązków (wojsko) i mniej praw (minister ds. kobiet). I jak widać: ból dupy trwa.