Ja się skutecznie wyleczyłem z Filipin. Po pierwsze jest tam w c--j daleko. Podróż tam to mordęga, nawet dla młodego człowieka, a co dopiero dla emeryta. Po drugie klimat. Na wypad na wakacje ok. Ale mieszkać tam, co to to nie. Po trzecie, o dobrej opiece medycznej można zapomnieć. Po czwarte, koszta. Żeby żyć na europejskim poziomie trzeba mieć w c--j siana. Poza tym, miejscówy są może i tam tanie, ale nikt nie wspomina o tym, że żeby jako tako funkcjować we własnym mieszkaniu, potrzeba klimy, a ta niestety ciągnie w pip prądu i kasy. Po piąte, jako biały nie masz tam praktycznie żadnych praw i na każdym kroku jesteś traktowany jak chodzący bankomat.
@cyther: ale za to są piękne i chętne kobiety, które z chęcią spędzą czas z takim emerytem
Z tą pięknością Filipinek bym się tak nie rozpędzał, szczególnie u tych chętnych. A i trzeba uważać na to, żeby się na minę nie władować, albo mówiąc dosadnie na kutasa. ( ͡º͜ʖ͡º)
@cyther: w Tajlandii jest dużo takich emerytów co kupiło mieszkania na żonę sprzedało wszystko a teraz są bezdomnymi
Tak, w Tajlandii jest większy hardcore, bo tam w momecie rozwodu wszystko przechodzi na żonę, a że rozwody są dozwolone, to jak tylko Tajki wyciągną całą kasę, która jest do wyciągnięcia, to cyk, rozwód i wracasz do domu w skarpetkach. Na Filipinach troszkę inaczej to wygląda, bo tam w momencie ślubu połowa majątku idzie na żonę, z tym że jeśli wzięło się ślub kościelny, to jest się w jakimś stopniu zabezpieczonym, tyle tylko że jest to droga w jedną stronę, bo tam w przeciwieństwie do Tajlandii rozwodów ni ma. Można jedynie unieważnić ślub, ale to trzeba być tam drugim Kurskim albo mieć kasy jak lodu.
Komentarze (15)
najlepsze
Po pierwsze jest tam w c--j daleko. Podróż tam to mordęga, nawet dla młodego człowieka, a co dopiero dla emeryta.
Po drugie klimat. Na wypad na wakacje ok. Ale mieszkać tam, co to to nie.
Po trzecie, o dobrej opiece medycznej można zapomnieć.
Po czwarte, koszta. Żeby żyć na europejskim poziomie trzeba mieć w c--j siana. Poza tym, miejscówy są może i tam tanie, ale nikt nie wspomina o tym, że żeby jako tako funkcjować we własnym mieszkaniu, potrzeba klimy, a ta niestety ciągnie w pip prądu i kasy.
Po piąte, jako biały nie masz tam praktycznie żadnych praw i na każdym kroku jesteś traktowany jak chodzący bankomat.
Z tą pięknością Filipinek bym się tak nie rozpędzał, szczególnie u tych chętnych.
A i trzeba uważać na to, żeby się na minę nie władować, albo mówiąc dosadnie na kutasa. ( ͡º ͜ʖ͡º)
Tak, w Tajlandii jest większy hardcore, bo tam w momecie rozwodu wszystko przechodzi na żonę, a że rozwody są dozwolone, to jak tylko Tajki wyciągną całą kasę, która jest do wyciągnięcia, to cyk, rozwód i wracasz do domu w skarpetkach.
Na Filipinach troszkę inaczej to wygląda, bo tam w momencie ślubu połowa majątku idzie na żonę, z tym że jeśli wzięło się ślub kościelny, to jest się w jakimś stopniu zabezpieczonym, tyle tylko że jest to droga w jedną stronę, bo tam w przeciwieństwie do Tajlandii rozwodów ni ma. Można jedynie unieważnić ślub, ale to trzeba być tam drugim Kurskim albo mieć kasy jak lodu.
Emerytowani księża szukający nieletnich prostytutek.