Ziomeczek pływa sobie 3m obok, patrzy na wszystko i po kilkudziesięciu sekundach uznaje, że najlepsze co może zrobić, to iść na zjeżdżalnie ( ͡°͜ʖ͡°)ノ⌐■-■
Jeśli woda która pozostała w płucach (bo wszystkiego nie odkaszlniemy) jest czystą wodą słodką zostanie ona wchłonięta przez pęcherzyki płucne do krwioobiegu (tak jak tlen). Tak się dzieje gdy zachłyśniemy się podczas picia napojów - część płynu odkaszlniemy reszta pozostanie w drogach oddechowych ale nie na zawsze lecz do czasu wchłonięcia się.
W przypadku gdy mamy do czynienia z wodą słoną sytuacja się zmienia. Ogólny mechanizm jest taki
@Lilac: jak wpadniesz w panikę to możesz stracić orientację i nie wiedzieć, gdzie jest góra, a gdzie dół. Moja mama kiedyś wpadła pod pomost jak była dzieckiem i mimo, że woda w tym miejscu była płytka to uderzała cały czas głową w sufit. Wystarczyło by przesunęła się pół metra w którąś stronę i by było po problemie, ale w panice nie była w stanie tego ogarnąć. Gdyby nie było nikogo na
Filmy ukazują ludzi topiących się z głośnym wołaniem POMOCY!@#!@!$ a w rzeczywistości topisz się w ciszy, ludzie chyba uznają że jak ktoś nie woła pomocy to jej nie potrzebuje ( ͡°͜ʖ͡°)
6 lat temu wyciągnąłem młodego chłopaszka z jeziora przy samiutkim brzegu topiącego się metr (METR!) od swoich kolegów i matki którzy patrzyli się na niego nie ogarniając co się dzieje. Po złapaniu go tak żeby mnie nie utopił i przepchnięciu do brzegu dzieciak ryczał jak krowa. Warto wspomnieć, że nikt mi nawet nie podziękował a w ferworze walki złamałem sobie okulary. A to były dobre okulary. Bardzo dobre. ( ͡°ʖ
Filmowane z góry, krystaliczna woda, widać jak na dłoni, no i wiemy co oglądamy. Niestety w jeziorze czy morzu tak nie jest.
Z dobre 15 lat temu na ośrodku Rejów w Skarżysku wyciągnąłem gościa z wody. Topił się. Przypadkiem zobaczyłem, jak przepływałem przy brzegu, że po prostu ktoś stracił grunt i próbuje wyskakiwać na powierzchnię. Dobrze, że ze 2 metry dalej miał już grunt, bo na większej głębokości byłby dla mnie niebezpieczeństwem.
Za gówniaka miałem tak samo - pojechaliśmy z klasa na jakąś wycieczkę, zahaczyliśmy o pływalnię - zacząłem się topić na dużym basenie, obok w trochę płytszej części stało dwóch moich kolegów. Śmiali się jeden do drugiego jak to się wygłupiam. A ja próbowałem krzyknąć, chwycić się czegoś, złapać powietrza, a byłem ok metra od krawędzi basenu której mógłbym się złapać. Dobrze że trzeci kolega zauważyłem mnie, ogarnął że to nie wygłupy i
@kupkesobieciagne: Jest takie pojęcie, nazywa się panika. Dno miałem kilka cm poniżej stóp, nie więcej. Metr dalej woda sięgała mi szyi i co z tego? A w tamtym momencie wydawało mi się że pod nogami mam tylko wodę i walczyłem o powietrze.
Pamiętam jak miałam chyba 8 lat i zaczęłam się topić na basenie, straszne przeżycie, wiesz co się dzieje a nie możesz nic zrobić, żeby się ratować... Panika żeby jakoś wypłynąć na wierzch i złapać wdech, żeby ktoś zobaczył... Na szczęście był ratownik, ale do tej pory, po 20 latach nadal boje się większej wody
Kiedyś na Mazurach stałem w jeziorku przy brzegu z ojcem i jakiś dzieciak śmiesznie podskakiwał w wodzie, mówię wtedy do taty, patrz co dzieciak śmiesznie #!$%@?. Moj ojciec wtedy go od razu za pachy i myk z wody, dzieciak się topił. Zapytał gdzie są jego opiekunowie, okazało się, że to dziadkowie, którzy siedzieli przy brzegu 4 metry dalej i nie ogarneli, że im wnuczuś spada z rowerka.
Komentarze (247)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Z dobre 15 lat temu na ośrodku Rejów w Skarżysku wyciągnąłem gościa z wody. Topił się. Przypadkiem zobaczyłem, jak przepływałem przy brzegu, że po prostu ktoś stracił grunt i próbuje wyskakiwać na powierzchnię. Dobrze, że ze 2 metry dalej miał już grunt, bo na większej głębokości byłby dla mnie niebezpieczeństwem.