Pokazała sprawdzian ucznia z dysleksją. Internauci oburzeni
Za moich czasów to się nazywało po prostu debilizmem, dziś to dysleksja, dysgrafia, dysortografia, dyskalkulia...ogólnie dysinteligencja...
LudzieToDebile z- #
- #
- 67
- Odpowiedz
Za moich czasów to się nazywało po prostu debilizmem, dziś to dysleksja, dysgrafia, dysortografia, dyskalkulia...ogólnie dysinteligencja...
LudzieToDebile z
Komentarze (67)
najlepsze
A zwoją drogą to połowa czerwieni na tym wypracowaniu to złośliwość nauczyciela. Np. zwrot "W środku nocy" zamienia na "Pewnej nocy", "Pinokio mówi" na "Pinokio rzekł" (jeśli już to 'powiedział' - staropolszczyzny się jej zachciało ;).
Wniosek z pracy jest jeden: uczeń ewidentnie stosuje czas bieżący zamiast przeszłego, ale np. w scenariuszach czy sztukach przecież
A tak poważnie to jest to ciekawe co napisałeś. Co mogło być czynnikiem że jeden bliźniak ma dysleksję a inny nie.
Są jeszcze jakieś ciekawe różnice między wami?
Komentarz usunięty przez moderatora
Celowo zakładam nowe konto, choć na wykopie jestem od nastu lat...
Od małego nie byłem zainteresowany nauką, chodzenie do szkoły to by po prostu nieprzyjemny obowiązek, strata czasu, ot wystarczyło odbębnić i znów można było wrócić do domu i się bawić. W połowie podstawówki (prawie 20 lat temu) faktycznie zrobiło się "nieprzyjemnie". Dwóje ze wszystkiego, w najlepszym wypadku tróje... j. polski to był HORROR - nauczycielka na gronie klasy wyzywała mnie od debila, rzucała we mnie różnymi przedmiotami, a najgorsze dni to te kiedy polski był 2x jednego dnia... oj jak często wtedy chorowałem. No cóż, moje dyktanda, sprawdziany wyglądały podobnie (może lepiej składałem zdania, ale "byk" na "byku" tak jak na tej kartce ze zdjęcia), więc w sumie faktycznie oceny miałem zasłużone.
Coś koło 7 klasy coś się we mnie zmieniło i postanowiłem coś zmienić - JA sam postanowiłem, nikt inny nie potrafił mi pomóc i zachęcić (rodzice od dawna widzieli moją przyszłość w "Mechaniku", albo w "Budowlance", w nauczyciele - oni... mieli wywalone. Jak mówiłem mamie, że chcę zostać informatykiem to mnie wyśmiała.) Tak więc poprawiłem oceny ze wszystkiego na 4, ale nie z j. polskiego. Tam nadal był horror i to nie tylko z ocenami ale i ogólnie to był dla mnie koszmar psychiczny. Mama chyba coś skumała i poszliśmy do poradni, tam przez (chyba) klika tyg. robiliśmy różne testy i ćwiczenia (do dziś pamiętam zdziwienie na twarzy psychologa jak na pytanie co to jest diament odpowiedziałem: "postać amorficzna węgla"). Na końcu pani psycholog powiedziała, że nie jestem takim skończonym debilem ale, że ortografii się nie nauczę i dostałem "żółty" papier, zwalniający z dyktanda :). Od tego momentu przestałem się bać chodzić na j. polski, mój koszmar się skończył... W 8 klasie poprawiłem jeszcze bardziej oceny, kończąc podstawówkę jakoś blisko czerwonego paska i "awansując" do liceum, a potem studia, zgodnie z planem - informatyka (co roku stypendium naukowe).
Dziś (co ciekawe) mam żonę polonistkę, która była jedną z tych znienawidzonych w tamtym czasie prymusek z pierwszej ławki. Ale jeśli chodzi o wiedzę wyniesioną ze szkoły to o dziwo pamiętam dużo więcej niż ona - oczywiście wykluczając j. polski :).
@haabero: Czyli debilami są chyba te stare próchna skoro nie rozumieją :D
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Okazało się że mam dysgrafię i dysleksję, ale dysortografii nie miałem.
Skończyłem polibudę, siedzę w wymarzonym IT (marzenie od czasu Commodore 64), awansowałem dość wysoko w korpo.
Dysgrafię
Komentarz usunięty przez moderatora
Tak samo z większością autystów, którzy po prostu są niewychowanymi gnojami w 90% i pseudochorobą rodzice sobie wycierają mordy, by mieć wymówkę
Komentarz usunięty przez moderatora