Polak pojechał motocyklem do Czech. Tam ukradł mu go... inny Polak
Motocykliście z gminy Kłodzko ukradli w Czechach motocykl wart 35 tys. zł. Szybko okazało się, że złodziejem jest... Polak. - Na szczęście mój motocykl miał wbudowany nadajnik GPS. Mogłem więc śledzić, jak się przemieszcza - opowiada poszkodowany.
mefistofeles_tajemniczy_bardzo z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 106
- Odpowiedz
Komentarze (106)
najlepsze
@p_lskihusarz69: Polacy - jak motocykle. Są wszędzie.
Od tamtej pory trzymałem się
Komentarz usunięty przez moderatora
@Triptiz: tak było w całej Polsce nawet wczoraj była gadka o tym na wykopie. U mnie też wszyscy "problematyczni" ludzie znikneli praktycznie z dnia na dzień po wejściu do unii ( ͡° ͜
Może się takie znalezisko nie podobać, mozna oznaczyć to na kilka możliwych sposobów - ale zakopywanie jako "nieprawdziwe" powinno być akceptowane tylko po podaniu kontr-źródła albo traktowane jako manipulacja ¯\_(ツ)_/¯
Turystycznie (czyli bez celu, kasy i języka).
Poszwędałem się przez te 2 tygodnie (bilet powrotny wtedy max. tyle było możliwe jako "rezerwacja" -a bez rezerwacji nikłe szanse na wolne miejsce) zataczając coraz większe kręgi od Concordu -gdzie startowały autobusy do PL.
Mając mnóstwo czasu wolnego (24h każdej doby) dużo obserwowałem, słuchałem i wypatrywałem jakiegoś uśmiechu losu.
Tego nie było, ale szybko wyłowiłem z gwaru słowa po polsku. Nie reagowałem bezmyślnie tylko dopadowywałem słowa do danej postaci. Po paru dniach kojarzyłem już z widzenia jakieś parę osób szwędających się po okolicy jak ja i mówiących po polsku. Wtedy nawiązałem ostrożną znajomość i już nie łaziłem bezsensownie. Otrzymałem "pakiet startowy" dla człowieka ulicy, czyli ważne info o trickach na darmowe przetrwanie w sposób umiarkowanie wygodny. Chłopaki po stwierdzeniu, że jestem "swój" -cieszyli się mogąc udzielać mi wszelkich pomocnych informacji. Pokazali chyba ze 3 różne sposoby na darmowe wchodzenie do Metra i przemieszczanie się po całym Paryżu. Pokazali mi kilka stałych punktów w mieście, gdzie wydawano "darmówki" czyli ciepłe posiłki dla ubogich. Były też 2 darmowe noclegownie, ale rzadko się z nich korzystało znając zakamarki bliżej swojego rejonu.
No, ogólnie sporo się podszkoliłem i ciekawie spędziłem czas na ulicy.
Na szczęście miał wbudowany nadajnik GPS
Komentarz usunięty przez moderatora