We wrześniu 1943 roku, po wyparciu armii niemieckiej ze Smoleńszczyzny Sowieci ponownie są w Katyniu. NKWD aresztuje wszystkie osoby, które pół roku wcześniej w lesie katyńskim brały udział przy niemieckiej ekshumacji zwłok lub miały jakieś informacje na ten temat. Po przesłuchaniu większość aresztantów zostaje deportowanych na Syberię i do Kazachstanu, reszta rozstrzelana bez sądu. Stronie sowieckiej to nie wystarcza. Po wojnie włącza do aktu oskarżenia przeciw Niemcom w procesach norymberskich sprawę mordu na polskich oficerach. Oskarżając Niemców chce przypieczętować swoją wersję na forum międzynarodowym. Zakłada, że trybunał przyjmie sowieckie ustalenia i nie będzie głębiej badał sprawy.
Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku. Dołącz tam do nas: https://www.facebook.com/histo... Zapraszamy też do subskrypcji na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJA... lub Spotify: https://open.spotify.com/show/... ale także Google Podcasts: https://www.google.com/podcast...
Wróćmy do wydarzeń z czasów wojny.
Po odkryciu zbiorowych mogił polskich oficerów w lesie katyńskim przez żołnierzy Wehrmachtu Grupy Armii „Środek”, stacjonującej w kwietniu 1943 roku w Smoleńsku, radio berlińskie natychmiast poinformowało o tym w komunikacie prasowym, a później każdego dnia relacjonowano odkrycia w lesie katyńskim. Szef Ministerstwa Propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels bezbłędnie dostrzegł, że ujawnienie prawdy o jeńcach wymordowanych przez Sowietów będzie szokiem dla opinii publicznej w krajach demokratycznych. Oto okazało się, że Stalin jest takim samym zbrodniarzem jak Adolf Hitler.
Czarno-biały obraz wojny, w której dobry Związek Radziecki wsparty przez Zachodnich aliantów walczy o wolność i demokrację, rozpadł się na kawałki. Z kolei moskiewska „Prawda” po publicznym ujawnieniu sprawców zbrodni od razu zaprzeczyła oskarżeniom i jednocześnie wskazała na „faktycznego” sprawcę: wojsko hitlerowskie stacjonujące w Smoleńsku. Od razu też podważyła zaufanie aliantów do rządu gen. Sikorskiego, by izolować go na arenie międzynarodowej „Ohydne wymysły Goebbelsa i spółki na temat rzekomego masowego mordu na polskich oficerach dokonanego przez władze sowieckie w 1940 roku zostały podchwycone przez ministerialne kręgi rządu gen. Sikorskiego”.
Równocześnie władze Kremla w sekrecie zaczęły przygotowywać propagandową kontrofensywę, polegającą na dezinformacji, czyli podaniu opinii publicznej fałszywej wersji zdarzeń w sposób mający pozory prawdy. Kierownictwo NKWD (W. Mierkułow i L. Rajchman) tworzyło niejawną komisję wstępnego śledztwa w celu przygotowania gruntu dla komisji oficjalnej, która miała udowodnić, że sprawcami masakry katyńskiej są hitlerowcy. W związku z tym funkcjonariusze NKWD aresztowali wszystkie miejscowe osoby, które w lesie katyńskim brały udział przy niemieckiej ekshumacji zwłok lub miały jakieś informacje na ten temat. Po przesłuchaniu większość aresztantów deportowano na Syberię i do Kazachstanu, resztę rozstrzelano bez sądu. Specjaliści odpowiednio przygotowali pięciu fałszywych świadków zbrodni, by na spotkaniach z korespondentami zagranicznymi przekonywali, że to właśnie Niemcy w 1941 roku, podczas pochodu w głąb Rosji, wymordowali polskich oficerów przetrzymywanych w obozach. Ponadto spreparowane przez ekspertów „dowody” zbrodni: notes burmistrza Smoleńska, fragmenty gazet, kwity, listy, zostały podrzucone do grobów, by świadczyły o zbrodni niemieckiej.
Kiedy mistyfikacja była ukończona, 13 stycznia 1944 roku Biuro Polityczne KC KPZR oficjalnie powołało Komisję Specjalną „do ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania przez niemieckich najeźdźców faszystowskich w lesie katyńskim oficerów polskich”. Komisja ta miała działać pod przewodnictwem Nikołaja Burdenki, członka KPZR, naczelnego chirurga Armii Czerwonej, zarazem profesora Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Moskiewskiego oraz osobistego lekarza Józefa Stalina. W skład komisji weszła grupa lekarzy biegłych sądowych, którą kierował prof. Wiktor Prozorowski. Został do niej włączony także metropolita Kościoła prawosławnego Nikołaj, jak również Aleksiej Tołstoj (1883–1945) znany pisarz, arystokrata, a także komunistyczny propagandzista i gloryfikator Stalina, który z uwagi zwłaszcza na płynną znajomość języka angielskiego, miał rozwiewać wątpliwości zagranicznych korespondentów.
Komisja Burdenki ekshumowała 925 zwłok i w oparciu o wyniki badania zwłok oraz dokumentów i dowodów rzeczowych, które odnaleziono przy zwłokach i w grobach, jak również w oparciu o zeznania świadków z miejscowej ludności dotyczące okoliczności zbrodni, wydała komunikat, że ponad wszelką wątpliwość zbrodni dokonali żołnierze z 537 batalionu roboczego, dowodzonego przez płk. Arnesa jesienią 1941 roku.
Gdy dobiegły końca prace inscenizacyjne, radziecki MSZ zaprosił do Katynia 17 korespondentów zachodnich (11 Amerykanów, 5 Brytyjczyków i jednego Francuza), którzy do ZSRR odnosili się z wielką sympatią i byli przekonani, że zbrodnia katyńska jest propagandową manipulacją Josepha Goebbelsa. Z chwilą, gdy do grupy zachodnich korespondentów dołączono córkę amerykańskiego ambasadora w Moskwie, Williama A. Harrimana, 25-letnią Kathleen Harriman, władze radzieckie postarały się, by delegacji zapewnić luksusowe warunki pobytu w Rosji.
22 stycznia 1944 roku eksperci komisji Burdenki zaprezentowali delegatom potworny obraz zbiorowych mogił polskich oficerów, po czym odbyła się konferencja prasowa z komisją profesora Burdenki. Prezentacja otwartych grobów odbyła się nie przy ich otwieraniu, ale po ekshumacji. Okazane przez ekspertów „dowody” zbrodni niemieckiej oraz relacje „świadków” u większości korespondentów wzbudziły wątpliwości, czy rzeczywiście sprawcami zbrodni katyńskiej byli Niemcy. Jednak żaden z nich nie ośmielił się zadać komisji takich pytań.
Ograniczali się do faktograficznych opisów, bez próby odpowiedzi na kluczowe pytanie, kto jest sprawca masowego mordu: Niemcy czy Sowieci. Natomiast pięciu z nich przekonywało, że polskich jeńców na pewno zamordowali Niemcy. „Ich późniejsze publikacje zdominowały opinię światową, tym bardziej, że ich koledzy zmilczeli o swych podejrzeniach, ograniczając się do suchych relacji z konferencji”.
Z kolei ambasador Harriman przesłał do Białego Domu raport córki, którą ponoć przekonały argumenty komisji Burdenki. Autor tej relacji podkreśla, że zachodni korespondenci znali argumentację rządu polskiego na uchodźstwie, według której masakra polskich oficerów miała miejsce wiosną 1940 roku, przed agresją Niemiec na ZSRR (22 czerwca 1941 roku). Jednak z faktu, że nad tą argumentacją do porządku przeszedł rząd brytyjski oraz prezydentem Stanów Zjednoczonych, wyciągali oni wniosek, iż zbrodnia katyńska to propagandowa manipulacja Josepha Goebbelsa obliczona na rozbicie sojuszu antyhitlerowskiego.
W rezultacie „jedynym efektem odkrycia grobów katyńskich było zerwanie stosunków dyplomatycznych między ZSRR a rządem gen. Sikorskiego”. Dla oceny postaw dziennikarzy zachodnich istotne znaczenie ma także to, że pomimo różnorodnych wątpliwości, co do sprawców zbrodni katyńskiej i pomimo posiadania wiedzy o bezprawiu oraz represjach wobec zwykłych obywateli, jakie mają miejsce w Związku Radzieckim, zachodni korespondenci kreślili jego wyidealizowany obraz: szczęśliwej rodziny wielu narodów, które pod wodzą genialnego Stalina tworzą nowy ład społeczny stanowiący wzór dla przyszłości.
Pięciu zachodnich korespondentów przez wiele lat wprowadzało w błąd opinię publiczną Zachodu, propagując sowiecką wersję zbrodni katyńskiej i wychwalając komunistyczną Rosję oraz rządy Stalina. Nawiasem mówiąc, nie tylko dziennikarze, ale też znani zachodni politycy, literaci i artyści mieli swój udział w oszukiwaniu opinii publicznej Zachodu oraz podtrzymywaniu katyńskiej mistyfikacji. Słowa prawdy o czasach stalinizmu, czasach pogardy dla życia człowieka i dla jego naturalnych praw z wielkimi oporami torowały sobie drogę do umysłów ludzi Zachodu, a także jego politycznych przywódców. Inna sprawa, że z punktu widzenia przywódców Zachodu problem tkwił w tym, że niedawny sojusznik III Rzeszy, Stalin, był nie tylko przywódcą jednego z najpotężniejszych mocarstw militarnych świata, ale też był filarem Wielkiej Trójki (F.D. Roosevelt – prezydent USA, W. Churchill – premier Wielkiej Brytanii oraz J. Stalin – przywódca ZSRR), która stała na czele antyhitlerowskiej koalicji i była świadoma tego, że bez militarnego potencjału Armii Czerwonej niełatwo byłoby aliantom złamać potęgę sił zbrojnych Niemiec.
Co więcej istniały realne obawy, że jeżeli sprawdzą się domysły, jaka jest prawda i zostanie ona ujawniona, to konsekwencje tego będą dramatyczne, może dojść do zerwania przez Sowiety sojuszu militarnego, a nawet do odwrócenia przymierzy, tj. zmiany systemu sojuszy. Dopiero klęska militarna i bankructwo ideologii III Rzeszy, a przede wszystkim proces głównych zbrodniarzy wojennych w Norymberdze, toczący się od 20 grudnia 1945 do 1 października 1946 roku stwarzał szanse na rozpoznanie i wyjaśnienie zbrodni katyńskiej w sposób obiektywny. Do czego walnie przyczynił się sam Kreml, wnosząc pod obrady Trybunału w Norymberdze sprawę Katynia, jako zbrodni wojennej popełnionej przez hitlerowskie Niemcy.
Wydawało się, że fałszerstwo może się powieść, bo w 1945 roku dezinformujący raport Burdenki był jedynym, dostępnym opinii publicznej i rozpowszechnianym w mediach dokumentem o Katyniu. Gdyż raporty amerykańskich oficerów, którzy w 1943 roku, jako jeńcy niemieccy znaleźli się na miejscu zbrodni, razem z dołączonymi do raportów fotografiami z miejsca ekshumacji oraz z pieczątką „tajne” skierowano do archiwów. Jak się okazało później, te raporty w tajemniczych okolicznościach zaginęły, a ich autorzy otrzymali kategoryczny zakaz wypowiadania się na ten temat. W tym miejscu odnotować warto artykuł Thomasa Urbana: Katyń w Norymberdze, poświęcony sprawie zakulisowej batalii wokół zbrodni katyńskiej, jaka rozgrywała się podczas procesu w Norymberdze. Zwraca w nim uwagę zwłaszcza historia trzech oficerów Wehrmachtu Grupy Armii „Środek”, stacjonującej w Smoleńsku, uczestników spisku na życie Hitlera, którzy znali prawdę o Katyniu i swą relację przekazali głównemu oskarżycielowi amerykańskiemu Robertowi Jacksonowi. W konsekwencji przyczynili się do „nieprzyjęcia przez delegację amerykańska sowieckiej wersji przebiegu zbrodni katyńskiej'.
Zeznania świadków niemieckich zręcznie wykorzystała obrona niemiecka, by wykazać bezpodstawność oskarżenia o zbrodnię wojenną w Katyniu. Anglicy i Amerykanie zorientowali się wówczas, że nie można bezkrytycznie przyjąć wersji sowieckiej. Wobec tego uznali, że dołączony do akt sądowych raport komisji Burdenki „nie może zamknąć sprawy”. Gdy 1 października 1946 roku zapadły wyroki na głównych nazistowskich zbrodniarzy wojennych, okazało się, że w akcie oskarżenia nie znalazła się sprawa odpowiedzialności za mord w Katyniu.
Post jest częścią artykułu Olgi Kotulskiej „Z dziejów kłamstwa katyńskiego: o zasługach Wiktora Sukiennickiego (1901–1983) w odkrywaniu prawdy i paru niepewnych wynikach badań. (Z badań archiwalnych w Instytucie Hoovera Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii)” opublikowanym w magazynie „Bezpieczeństwo. Teoria i Praktyka” wydawanym w Krakowskiej Akademii Frycza Modrzewskiego [wolny dostęp, domena publiczna]
Komentarze (14)
najlepsze
Inna sprawa to fakt, że tekst jest "taki se" i można go streścić w słowach: "Sowieci próbowali w Norymberdze postawić Niemcom zarzut popełnienia zbrodni katyńskiej, ale nie mieli dowodów, więc zrezygnowali". Zdecydowanie nie jest to "grupa ratowania poziomu", a jedynie zwykła ciekawostka.
Tak tylko mówię
The chief Soviet prosecutor submitted false documentation in an attempt to indict defendants for the murder of thousands of Polish officers in the Katyn forest near Smolensk. However, the otherAllied prosecutors refused to support the indictment and German lawyers promised to mount an embarrassing defense. No one was charged or found guilty at Nuremberg for the Katyn Forest massacre.[81] In 1990, the Soviet government acknowledged that the Katyn massacre
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora