Co łączy ptaszka Tweety, Speedy Gonzaleza, doktora Mengele i Auschwitz? Dina Gottliebova-Babbitt. Czesko-amerykańska artystka narodowości żydowskiej, więźniarka obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Malowała dla Mengele i kreskówek Warner Bros.
Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku. Dołącz tam do nas: https://www.facebook.com/histo... Zapraszamy też do subskrypcji na You Tube: https://www.youtube.com/channe... lub Spotify: https://open.spotify.com/show/... ale także Google Podcasts: https://podcasts.google.com/fe...
30 maja 1943 roku Josef Mengele, nazywany Aniołem Śmierci, rozpoczął swoją służbę w „obozie cygańskim”, czyli Zigeunerlager, który został utworzony w ramach Obozu w Auschwitz. Początkowo Romowie cieszyli się pewnymi przywilejami, które były im stopniowo odbierane i zakończyły się całkowitą eksterminacją 1 sierpnia 1944 roku. Mengele przeprowadzał liczne „eksperymenty” na romskich bliźniętach i chorych na raka wodnego.
To właśnie do sporządzania portretów Romów, doktor Mengele zatrudniał utalentowanych plastycznie więźniów. Jednym z nich była Dina Gottliebova, która została przywieziona w 1943 roku do KL Auschwitz w transporcie z Terezina. Przed wojną studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Pradze. W obozie odkryto jej talent i zlecono jej m.in. namalowanie rysunków w baraku dziecięcym. Gdy zapytała dzieci, co chciałyby zobaczyć na ścianie, poprosiły one o Królewnę Śnieżkę i siedmiu Krasnoludków. Hitlerowcy zlecali jej malowanie akwareli, które prezentowali później swoim rodzinom i znajomym.
Znajdując zatrudnienie u doktora Mengele, musiała malować portrety Romów. Pierwszą modelkę Dina wybrała sama – była to młoda, piękna dziewczyna o imieniu Celina. Kolejni więźniowie byli jej wskazywani przez Mengele. Portrety miały stanowić dokumentację w badaniach nad nazistowską teorią ras. Dina Gottliebova zdawała sobie sprawę, że gdyby nie możliwość tworzenia portretów, ona i jej mama nie przeżyłyby obozu. Dina cieszyła się sympatią ze strony Mengele, który pewnego dnia, poczęstował ją ciastkami i dał jej p-------y, a kilka dni później poprosił ją o namalowanie swojego portretu. Gottliebova wspominała, że malując portret zobaczyła, że oczy Mengele były martwe.
(Josef Mengele)
Po wyzwoleniu obozu, Dina wzięła udział w marszu śmierci i znalazła się później w Paryżu, skąd wyjechała do Stanów Zjednoczonych. W USA znalazła pracę w wytwórni Warner Brothers, rysując między innymi tak kultowe postacie, jak Wile E. Coyote, Speedy Gonzales, Kaczor Daffy i Ptaszek Tweety. Wyjeżdżając z Europy, musiała zacząć życie od nowa – nie przetrwały żadne pamiątki rodzinne, zdjęcia. O istnieniu akwarel malowanych przez nią w Auschwitz Dina dowiedziała się dopiero w latach 70. XX wieku.
Obrazy w Muzeum w Auschwitz znalazły się w 1963 roku. Zostały one zakupione od byłej więźniarki, węgierskiej żydówki – Ewy Krcz. Współwięzień wzruszony tym, że Ewa została adoptowana przez polską rodzinę, podarował im sześć akwareli autorstwa Gottliebovej (siódma została nabyta od innego więźnia w 1977 roku). Po sześciu latach od nabycia portretów, pracownikom Muzeum udało się ustalić ich autorstwo. Skontaktowali się z panią Gottliebovą Babbitt, która w 1973 roku odwiedziła Muzeum w Auschwitz. Na miejscu złożyła świadectwo, na koniec którego powiedziała, że: „Byłabym wdzięczna za udostępnienie mi fotografii portretów cygańskich, które w oryginale posiada Muzeum”. Pewne wątpliwości co do przedstawienia takiego stanowiska przez Panią Gottliebovą budzi fakt, że do Muzeum przybyła ona z walizką na swoje akwarele. Zatem można się domyślać, że już wtedy pragnęła je odzyskać. Pani Gottliebova po swojej wizycie zerwała kontakt z Muzeum w Auschwitz, nie odpowiadała na przesyłaną korespondencję.
Kolejne próby odzyskania akwarel Dina Gottliebova podejmowała w latach 90. XX wieku, angażując w swoją walkę Międzynarodową Radę Żydowską oraz amerykański Kongres. 15 maja 1999 roku przybyła do Muzeum w Auschwitz w towarzystwie córki, adwokata i ekipy telewizyjnej domagając się zwrotu akwarel. Muzeum potwierdziło wtedy swoje stanowisko o zdecydowanym sprzeciwie wobec możliwości zwrotu. Podobnie wypowiedziała się Centralna Rada Niemieckich Sinti i Romów. Dla Romów portrety te stanowią jedno z nielicznych świadectw dokonanej w KL Auschwitz zagłady Romów. W Kongresie przedstawicielka Partii Demokratycznej ze stanu Nevada Shelley Berkley rozpoczęła kampanię, mającą na celu wsparcie Pani Gottliebovej. Skutkowało to podjęciem rezolucji przez Senat (z kontrasygnatą Izby Reprezentantów) dnia 5 sierpnia 1999 roku. Zgodnie z nią, akwarele stanowiły własność Pani Gottliebovej, ponieważ zostały one stworzone przez „jej utalentowane dłonie”. Co więcej, Senat twierdził, że pani Dina Babbitt ma moralne prawo do odzyskania obrazów i powinna je odzyskać tym bardziej, że nie są one wystawione publicznie. W rezolucji wezwano polski rząd oraz Muzeum w Auschwitz do zwrotu akwareli. Rezolucja Senatu nie była zgodna z obowiązującymi przepisami dotyczącymi prawa autorskiego. Regulacje te są ujednolicone na mocy międzynarodowych konwencji i zgodnie z art. 12 ust. 1 prawa autorskiego, dzieło wykonane w stosunku pracy stanowi własność pracodawcy. Ciężko stwierdzić, że Dina Gottliebova pozostawała w stosunku pracy z doktorem Mengele, jednakże prace były tworzone przez nią na jego polecenie, materiałami dostarczanymi przez niego, a co więcej, to on decydował co będą przedstawiać poszczególne akwarele. Zatem prawa autorskie majątkowe należały od zawsze do doktora Mengele, natomiast prawa autorskie osobiste do Diny Gottliebovej. Sprawę zwrotu akwarel kontynuują dzieci Diny Gottliebovej. Ona sama zmarła w roku 2009.
O sprawie portretów zrobiło się znowu głośno przez wystawę zorganizowaną w Muzeum Narodowym w Krakowie, „Twarzą w twarz. Sztuka w Auschwitz”. Karin Babbitt uważała, że przedstawienie portretu autorstwa jej mamy na wystawie, narusza zawarte porozumienie dotyczące zakazu publicznego wystawiania tych prac, a co więcej zarabiania na nich poprzez umieszczenie reprodukcji w katalogu wystawy. Pracownicy Muzeum odrzucali ten zarzut, mówiąc, że obraz ten został tam umieszczony zgodnie z prawem do dozwolonego użytku. Dodatkowym argumentem przeciwko zarzutom córki Pani Babbitt jest fakt, że zwiedzenie wystawy było darmowe. Tym bardziej wystawa nie była nastawiona na komercyjny zysk, a jedynie na pokazanie jak najszerszemu gronu odbiorców unikatowego zbioru prac. Kolejnymi krokami jakie chce podjąć rodzina Diny Gottliebovej, jest znalezienie prawnika zajmującego się prawem międzynarodowym, który podejmie się wystąpienia przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze, walcząc o człowieczeństwo i zaprzestanie torturowania Żydów. Wydaje się, że stanowisko rodziny jest zbyt daleko idące. Najważniejszą kwestią w tej sprawie jest zachowanie pamięci o Holokauście i walka o niedopuszczenie do powtórzenia się podobnej katastrofy. Ważne jest również to, że Muzeum w Auschwitz jest konsekwentne w swoich czynach i nie godzi się na zwrócenie jakichkolwiek muzealiów. Co prawda, można postawić pytanie czy takie postępowanie jest słuszne. W Muzeum znajduje się około 3800 walizek. Zatem czy zwrot jednej z nich naruszałoby integralność zbiorów? Problemem wydaje się, zagrożenie, jakim jest możliwość traktowania zwróconych przedmiotów, jako rzeczy do sprzedania. Już teraz można znaleźć w Internecie aukcje oferujące pamiątki z obozów koncentracyjnych, wtedy mogłoby być ich jeszcze więcej.
Wpis powstał na podstawie artykułu Anny Mazur z Katedry Prawa Administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji UJ opublikowanego w periodyku "Ochrona Dziedzictwa Kulturowego" dostępnym na Platformie Otwartej Nauki.
Komentarze (1)
najlepsze
Chce je, bo wg niej są jej? No więc nie są. Rysowała na zlecenie Niemców. To jej problem, że nie podpisała umowy i jej nie zapłacili xD