Czy "ochroniarze" na każdym kroku są rzeczywiście nam niezbędni? Czy fakt, że ktoś mieszka na zamkniętym osiedlu, nie powoduje u niego automatycznie odruchu, że "tam" jest groźniej i niebezpieczniej, a każdy "obcy" traktowany jest z podejrzliwością, z którą nie raz te same osoby zaciekle walczą (ochrona w sklepach, na lotniskach itp.). A poza tym było podobne:
Ale jednak są. Na paru znajomych mi budynkach, nieogrodzonych i niestrzeżonych, smród żulerni na klatkach to norma. Jedna z tamtych wspólnot już zdecydowałą się na wygospodarowanie pomieszczenia dla dziadka-stróża bo mieli tego dość.
Poza tym ochrona to w znacznej mierze prewencja. Sama obecność nalepki "ochrona" działa odstraszająco, a jak dojdzie co do czego to w pięć minut pojawia się patrol interwencyjny z dziarskimi chłopakami (chciałbym kiedyś zobaczyć służby pojawiające
@geronimo80: Tak, mieszkałem i nadal mieszkam - górny Mokotów, tu są stare bloki i kamienice, nie ma ogrodzonych osiedli, co najwyżej jakiś pojedynczy "nowoczesny" blok ma swoje ogrodzenie. I nie zauważam takich patologii (oprócz psich gówien :/ ).
@mockow: niektóre aglomeracje mają to do siebie że 15km za miastem oznacza nie tyle święty spokój, co raczej godzinę albo dwie (w obie strony) dziennie stracone na dojazdy do roboty
Zamkniete osiedla to patologia. Ludzie chca sie w ten sposob odgrodzic od swiata, pokazac swa wyzszosc, a tak sie sklada, ze nie mieszka tam wcale smietanka intelektualna, tylko bardzo czesto bydlo. Mlodziez z tzw. dobrych domow wyladowujaca frustracje i brak zainteresowania rodzicow zajetych praca, demoluje wszystko co im wpadnie w rece. Ochrona jest tylko iluzoryczna, poniewaz zatrudnia sie jakichs emerytow, bo tak jest taniej (nie placi sie za nich ZUSu) itp. Czemu
@Nero12: To są wewnętrzne drogi osiedlowe, to właściciel wyznacza czy można tam parkować czy nie można. Jeśli nie można a ktoś parkuje to może się tym kimś zająć straż miejska, daje to właścicielowi możliwość walki z kimś kto parkuje na jego terenie nie tam gdzie powinien bo sam właściciel takiego auta nie może ruszyć.
A ja powiem tak - chcieli to mają. Żal mi tych dzieciaków bez wody, prądu.... ale z drugiej strony to wina nawet nie ich rodziców, a właściciela osiedla - firma ochroniarska sie nie spisała - i to ja bym targał do odpowiedzialności.
@Radbard: badz powazny - osiedle to wspolnota. Jak kupujesz mieszkanie uzyskujesz udzial w czesciach wspolnych takich jak chodniki, drogi, trawniki. Deweloper jest wspolwlascicielem na takich samych prawach jak ludzie, ktorzy kupili mieszkanie - poki wszystkich mieszkan nie sprzeda. Jak sprzeda to nie ma juz nic wspolnego z osiedlem.
Troche inaczej jest przy spoldzielniach bo faktycznie czesci wspolne w osiedlu spoldzielni naleza do spoldzielni, ale z drugiej strony mieszkancy z zasady
Komentarze (82)
najlepsze
http://www.wykop.pl/link/303438/zamkniete-osiedla-czyli-getta-dla-bogatych/
A co do ochroniarzy - zapewne większość z nich ma grupę inwalidzką - aż śmiech
Ale jednak są. Na paru znajomych mi budynkach, nieogrodzonych i niestrzeżonych, smród żulerni na klatkach to norma. Jedna z tamtych wspólnot już zdecydowałą się na wygospodarowanie pomieszczenia dla dziadka-stróża bo mieli tego dość.
Poza tym ochrona to w znacznej mierze prewencja. Sama obecność nalepki "ochrona" działa odstraszająco, a jak dojdzie co do czego to w pięć minut pojawia się patrol interwencyjny z dziarskimi chłopakami (chciałbym kiedyś zobaczyć służby pojawiające
Troche inaczej jest przy spoldzielniach bo faktycznie czesci wspolne w osiedlu spoldzielni naleza do spoldzielni, ale z drugiej strony mieszkancy z zasady