General Motors EV1 - Seryjny samochód elektryczny z 1996 roku.
Już w 1996 roku powstał i był sprzedawany seryjnie elektryczny samochód EV1. Mimo bardzo dobrego odbioru i całej rzeszy klientów projekt anulowano po kilku latach. Jest to o tyle ciekawe, ze nigdy nie podano jakiegoś sensownego powodu takiego ruchu. (Czemu? nie wiem, ale się domyślam).
idomeneo z- #
- #
- #
- #
- #
- 14
- Odpowiedz
Komentarze (14)
najlepsze
Np. taki Chevron który kupił patenty na akumulatory tylko po to żeby zablokować ich produkcję.
Komentarz usunięty przez moderatora
1. W USA, gdzie za jazdę powyżej limitu prędkości, który na autostradach wynosi (nomen omen) 80 MPH można trafić do więzienia. Więc chyba ustawiony przez fabrykę limit 80 MPH w tym aucie nie powinien być dla statystycznego hamburgera problemem. Poza tym nie wiem, czy ten limit nie był wymogiem stanu Kalifornia, gdzie trafiła większość leasingowanych pojazdów. Przyspieszenie do 100 km/h w około 8 s w pojeździe z lat 90. XX w. to naprawdę "c-----e osiągi"?
2. Zasięg był wystarczający do większości podróży po mieście i niedalekich podmiejskich dojazdów. Oczywiście różnił się od deklarowanych 130 km i wynosił tyle, co podałeś, a dla ludzi z ciężką nogą nawet mniej. To była główna wada tego pojazdu.
3. Użytkownik otrzymywał także ładowarkę domową, gdzie po podłączeniu na noc rano miał auto z pełnym zasięgiem, więc nie wiem w czym problem. Był też w Kalifornii (czyli tam, gdzie trafiła większość wyprodukowanych EV1) program nakazujący budowę stacji ładowania. Ładowarka 6,6 kW pozwalała naładować pojazd do 100% w około 3 godziny. To naprawdę długo jak na pojazd typowo miejski? Oczywiście do podróży międzystanowych bez dostępnej infrastruktury w postaci stacjonarnych ładowarek się w ogóle nie nadawał. "Awaryjna" ładowarka zasilana z typowego (dla USA) gniazdka 110 V ładowała pojazd w "jedyne" 15 h. O dziwo nie odbiega to od czasów ładowania podawanych dla współczesnych elektryków, w przypadku wykorzystania ładowarki z domowego gniazdka.
4. Oczywiście, opinie użytkowników o kosztach mówią dokładnie odwrotnie, ale wykopowy ekspert orzekł: "prąd jest najdroższym nośnikiem energii". Im to auto się bardzo opłacało w stosunku do spalinowych pojazdów, bo koszty określili na poziomie spalania niecałego 1 galonu paliwa na 100 km.
5. Samochód był produkcją małoseryjną, częściowo wykonywaną ręcznie, więc nie dziwią wysokie koszty jednostkowe. Po wprowadzeniu do produkcji seryjnej to by zdecydowanie spadło i było opłacalne do zakupu. Inna sprawa, że pojazd był racjonalnie wyceniony i koszty "leasingu" wahały się od 300 do 500 $ miesięcznie przy wartości całego pojazdu określonej w umowie leasingowej na poziomie
Sporo prawdy jest też w tym, że samochód ten nie wstrzelił się po prostu w swoje czasy i był niewłaściwie promowany i reklamowany (nawet w oficjalnych materiałach GM mówią wprost o wadach tego pojazdu, zwłaszcza małym zasięgu i długim czasie ładowania - kto to robi chcąc sprzedać jakikolwiek produkt?). Odrzucając też foliową czapeczkę - koncerny paliwowe też nie są zainteresowane przecież utratą lwiej części swoich zysków i nic dziwnego,