Uprzedzając wszystkich narzekających, co to za ojciec wyrodny itp.: polecam lekturę następującego artykułu http://tnij.org/psychologia-prezentow - dobrze opisany wpływ takich przypadków na psychikę dziecka ;)
Niby głupi żart, ale może w gruncie rzeczy to dobra metoda wychowawcza - uczyć małego odporności na rozczarowania, z drugiej strony oby nie poszło w drugą stronę i zraziło go do jakichkolwiek oczekiwań od życia.
@niemamracji: albo trollujesz, albo masz gowniane wyczucie kontekstu, badz tez do dupy poczucie humoru. Jednak gowno mnie to obchodzi, mam to gleboko w dupie. Podsumowujac sram na to...
Teraz będzie cool story: Pamiętam, gdy miałem może 8 albo 9 lat, jednym z moich prezentów na Wielkanoc było małe, niepozorne pudełeczko. Zdzierając w pośpiechu kolorowy papier, moim rozczarowanym oczom ukazało się tekturowe pudełko atramentu PELIKAN. W tym momencie, poczułem się pewnie jak dzieciak z tego filmu, ale zamiast rzucić pudełeczkiem w najbliższego rodzica, wykrztusiłem tylko coś w stylu "o, dzięki za atrament". Na szczęście, zaraz mnie poprawiono, że prezent jest W
@Kocurovsky: To mi się przypomniała historia jak z dobre 10 lat temu byłem u kumpla na urodzinach i on strasznie się cieszył że dostanie korki (buty do piłki ) no i gdy przyszła pora na otwieranie prezentów, ucieszony otwiera, a tam w środku całe pudełko wypełnione drewnianymi korkami po winach . A jego rodzice z pełną powagą " no przecież chciałeś korki". Kumpel był jeszcze młody i głupi więc jego mina
@SHOGOKI: Widać jak szanują dziecko, robiąc sobie z niego żarty. Dzieciak już nawet siwe włosy ma. Mieli ubaw a dzieciak się rozpłakał. Przykre naprawdę.
To teraz cool story bro ode mnie: Mam dwóch braci. Wraz z jednym postanowiliśmy zrobić dowcip najmłodszemu i zawinęliśmy szybko obierki po ziemniakach w papier z innego, już rozpakowanego, prezentu. Przynieśliśmy do salonu, twierdząc, że jeszcze zostało po tym jak mikołaj podrzucił wór pod drzwiami. Wesoły i radosny otwierał dodatkowy prezent. Gdy posypały się obierki zaczął się ryk, rodzice to zobaczyli i dostaliśmy od matki porządny Wp%#!%#% (taki naprawdę z wielkiej litery).
Gdyby to było w Polsce przed 1989 to gówniarz całowałby ojca po rękach za srajtaśmę z Pewexu. To był prawdziwy luksus móc skorzystać z jedwabistej wstęgi zamiast z papieru do szlifierki zaadoptowanego na toaletowy, nie mówiąc już o wielogodzinnym mięciu gazet codziennych by były bardziej przyjazne w użyciu.
Przypomina mi się skecz Laskowika - klient wchodzi do sklepu i mówi:
Moja arcywesoła mamusia miała parę razy podobny kaprys :) Raz brat dostał słoik ogórków domowej roboty, a ja pięknie zapakowaną kiełbasę białą :D (i tak się cieszyłem, po kształcie mogłem spodziewać się wibratora analnego, ale to chyba byłoby za dużo...) Na szczęście 'główne', oczekiwane prezenty leżały zawsze obok, a my, przyzwyczajeni do humoru matki, nigdy się nie obrażaliśmy :)
Odwaliliśmy taki numer w liceum na dzień kobiet. Z racji na to, że było nas tylko sześciu w porównaniu do 27 dziewczyn, zawsze mielismy problemy z prezentami (kasa). Z racji na to, ze lubiliśmy się zabawić - kupiliśmy 27 ośmiopaków szrego papieru toaletowego i takie duże arkusze szarego papieru do pakowania paczek. Zapakowaliśmy, wszystko obwiązaliśmy takim włochatym sznurkiem i sprawdziliśmy, które panny mają poczucie humoru :)
@kolega_maynard: w podstawówce na chyba mikołajki, mój kolega z klasy kupił koleżance deskę klozetową. Nie chciała przyjąć, ale w końcu wzięła, owinęła papierem żeby nikt nie widział jak niesie do domu :D
Jeśli się decyduje na dziecko i matka je rodzi to nie powinno się tak traktować własnego dziecka jak skończonego kretyna i robić mu takie niesmaczne żarty. :/ Sorry, ale jak oglądam takie filmy to czuję się zażenowany tak jakbym to ja był na miejscu tego dzieciaka.
@Elaviart: A co, może lepiej, żeby przez całe dzieciństwo był smutny i zawiedziony, potem wyjedzie z domu i dalej będzie smutny i zawiedziony, i tak do końca życia? To ja już wolę, żeby moje dzieci były szczęśliwe przynajmniej w dzieciństwie, na przykrości czas będzie później.
@_Tequila_: za dużo, alkoholu(piję do przecinka). ;) A nauczka dla młodego jest taka żeby nie ufać ojcu. Bo żeby wyciągnął z tego żartu takie wnioski jakie Ty mu życzysz to musiałby być chyba bohaterem którejś z kreskówek z przesłaniem Disneya.
Ojciec miał syna - optymistę. Miał już tego dosyć, więc zamiast prezentu pod choinkę, w pudełko zapakował 5 kilo końskiego łajna. Synek uradowany po same uszy otwiera prezent, po czym ku przerażeniu ojca, ze śmiechem rozrzuca do góry kolejne garści gówna radośnie krzycząc: -Tu gdzieś musi być konik!!!
Ja kiedyś tak od rodziców dostałem pod choinkę serek wiejski... Moja frustracja była podobna do frustracji tego dzieciaka. Ale za to rodzina miała ubaw po pachy.
Komentarze (143)
najlepsze
Przypomina mi się skecz Laskowika - klient wchodzi do sklepu i mówi:
Klient: - Cześć, dawaj papier do dupy!
Sprzedawca: - Jak się pan
Nie zlinczowały nas, ale nie powiem,
Dobra nauczka, dla dzieciaka, że nie prezenty są najważniejsze w święta. Chociaż - mogę sądzić po pozorach.
a dostał tylko jedną :(
Ojciec miał syna - optymistę. Miał już tego dosyć, więc zamiast prezentu pod choinkę, w pudełko zapakował 5 kilo końskiego łajna. Synek uradowany po same uszy otwiera prezent, po czym ku przerażeniu ojca, ze śmiechem rozrzuca do góry kolejne garści gówna radośnie krzycząc: -Tu gdzieś musi być konik!!!
a zjadłeś chociaż ten serek?
ten twój królik ma jakąś zj%%aną reakcję
Po prostu pokazał chłopakowi na czy świat (i życie) polega.
Pozdro.
yhym sedes do kompletu:)