UWAGA NA FIRMĘ REMONOTOWO-WYKOŃCZENIOWO ELEKTRYCZNĄ "PRIMA SORT"!
Właścicielem firmy jest niejaki Sławomir B., chociaż wszędzie podane są namiary także na Pana Romana K. Firma znajduje się w Sycowie/Międzyborzu.
(NIP: 6222724871, REGON: 384540262)
Wiele osób jest zgodne, że firma powinna nosić nazwę Prima Aprilis, chociaż mamy końcówkę października, a nie 1 kwietnia.
Zasada działania firmy? Po pierwsze zrujnować dom, zdewastować wszystko co można, następnie stworzyć dobre pozory w celu wrzucenia fotek z remontu, a na koniec wziąć wypłatę tygodniówkę, a po zwróceniu uwagi, że coś się dzieje z podłogą napisać do klienta, że nie życzą sobie kontaktu i usunąć zdjęcia remontowanego domu z fb.
Panowie na początku wywarli bardzo pozytywne wrażenie. Firmowe koszulki z logiem "Janusza nosacza",
firmowy samochód (najpierw srebrny VW Passat B5, następnie biały Peugeot Expert), sprawiali wrażenie fachowców, którzy znają się na swojej robocie. Panowie powiedzieli, że nie załatwiają materiałów budowlanych, umówiliśmy się, że dadzą nam listę zakupów, a my kupimy co trzeba, i ile trzeba. Na początku, przez pierwszy tydzień panowie pracowali pełną parą - zrywali stare podłogi, wylewali wylewki samopoziomujące, robili bruzdy w ścianach, wrzucali do nich przewody elektryczne. Pierwsza rzecz, która sprawiła, że opadły nam szczęki było poszanowanie pianina. Wchodzimy do pokoju a tam Pan użył instrumentu jako drabiny. Stał na nim i wiercił bruzdy w ścianach. Wyraźnie poprosiliśmy o to, aby zabezpieczyć pianino przed pracami. Panowie przez ponad 3 tygodnie "przywozili" ze sobą odkurzacz i czyścili pianino, ostatecznie instrument pozostawiono nam w takim stanie.
Kolejnym przejawem nieposzanowania cudzych przedmiotów było zniszczenie nowiutkiego stolika kawowego o wartości 1999 zł. Stolik był zabezpieczony przed nas, panowie zabrali go do zaaranżowanego "pokoju socjalnego", żeby mieć na czym pić kawusię oraz energetyki. Jak później się okazało, Panowie szurali butami oraz narzędziami po podstawie nogi od stolika. Zadeklarowali się, że naprawią zniszczoną część. Odkręcili podstawę, zabrali do polerowania, ostatecznie przywieźli podstawę z powrotem w takim stanie, jaki przedstawiają zdjęcia.
Panowie zaczęli kleić gres na podłodze. Zwróciliśmy uwagę, że kafli nie klei się na tak zwane "packi", tylko powinno się na "grzebień". Pan przekonywał nas, że format 120 x 60 cm klei się taką metodą. No okej, to nie my jesteśmy fachowcami, skoro Pan ekspert tak mówi, no to tak musi być. Problem zaczął się w momencie, kiedy zauważyliśmy, że gres zaczyna odchodzić od podłogi. Zgłosiliśmy problem, Panowie zaręczali, że podłoga jest położona bardzo dobrze i mogą nawet kłócić się z rzeczoznawcą. Według opinii glazurników oraz rzeczoznawcy z WIIH w Opolu podłoże zostało źle zrobione. Panowie nie zagruntowali podłoża, użyli złego kleju, przykleili złą metodą. Podczas oględzin przez rzeczoznawcę rozbito 2 kafle, które odchodziły od podłoża. Jak widać na zdjęciach, Pan wziął sobie nasze cenne uwagi do serca i w trakcie pracy zmienił metodykę w kolejnym pomieszczeniu.
Belki miały zostać wpuszczone w ściany tak, aby konstrukcja pozwalała na powieszenie huśtawki, której wytrzymałość dochodziłaby do 100 kg. Okazało się, że dla Panów najwidoczniej było to za duże wyzwanie, ucięli belki pod wymiar sufitu i zamocowali na 4 śruby. Rzeczoznawca stwierdził, że bez dodatkowych mocowań można na belkach powiesić co najwyżej kwiatka. Belki nawet nie zostały skończone, a firma zawołała za nie tysiąc złotych.
A jak Panowie kładą gładzie na ścianach? Pomijając wcześniejsze zagruntowanie ścian. Co jeśli wyjdą plamy na ścianach? Każą kupić farbę na zacieki za ponad 300 zł, która jak widać i tak nie pomaga. Panowie uważają, że takie ściany są gotowe do szlifowanie, mimo, że na ścianach jest tylko jedna, cienka warstwa gładzi.
Mało atrakcji? Firma "Prima Sort" ma ich do zagwarantowania znacznie więcej! W końcu jak to przystało na typowych "Januszy biznesu" jakość się nie liczy, pierwszą i podstawową zasadą pracy jest "fajrant". Jak zrobić, żeby się za dużo nie narobić? Na pewno nie rozrabiać tynku, nie męczyć się i nie łatać mozolnie bruzd z kablami elektrycznymi w ścianach. Super tip: Załatać bruzdy pianką montażową! Na to jedna, cieniutka warstwa gładzi szpachlowej i będzie pan klient zadowolony. Hola, hola! który klient byłby zadowolony z tego, że tynk po kilku godzinach zaczyna sypać się ze ścian w miejscu, gdzie zostały zatkane bruzdy? Miejsca nie chcą wysychać i wystarczy dotknąć opuszkiem palca żeby zrobić dziurę w ścianie.
Panowie stworzyli na ścianach mozaikę, na której doskonale widać przebiegające kable.
Przez super tipy Panów "fachowców" musieliśmy wstrzymać montaż kuchni, przepadła nam gwarancja na bezpłatne oddanie lodówki za 4 500 zł, gdyby nie pasowała pod wymiar zakupionych mebli.
Gdyby tego było mało, okazało się, że Panowie tak wykonali wylewkę samopoziomującą, że różnica w poziomie wynosiła 2,5 cm. Nowa firma glazurnicza, żeby uratować sytuację musiała zużyć 17 worków wylewki.
Wisienką na torcie jest elektryka w wykonaniu Pana Sławomira B. Pan ekspert założył rozdzielnicę elektryczną do góry nogami biorąc za to oraz za resztę wykonanych prac czyli bruzdowanie i położenie WLZ oraz kilku punktów świetlnych 3,5 tysiąca złotych. Po zwróceniu uwagi Pan Sławomir oznajmił nam, że to, że rozdzielnica jest do góry nogami to tylko nasza subiektywna opinia. Nie można nawet założyć drzwiczek, opisówka bezpieczników jest do góry nogami, a gołym okiem widać pęknięte izolacje.
Nie wiemy czy to brak kompetencji w dziedzinie elektryki, czy czysta złośliwość, ale inwestor wyraźnie prosił o wypuszczenie zasilania do kamery monitoringu, żeby tam zawsze było zasilanie, a wykonawca podłączył ją poprzez włącznik światła w jednym z pokojów w domu. Kamera działa tylko wtedy, kiedy jest włączone światło na korytarzu.
Pan "elektryk", na koniec "wykonanej pracy" został przez nas poproszony o wylegitymowanie się numerem świadectwa kwalifikacji SEP lub podobnym, kategorycznie odmówił.
Pod koniec czwartego tygodnia pracy, w piątek Panowie zażyczyli sobie przed "fajrantem" tygodniówkę w wysokości 6 043 zł. Ze względu na masę uwag co do jakości pracy "Prima Sort" wstrzymaliśmy część wypłaty do poniedziałku. Wypłacono 2 500 zł, Panowie powiedzieli, że jeśli nie dostaną reszty pieniędzy opuszczają miejsce pracy i kończą z nami współpracę. Wzięli wszystkie swoje rzeczy i pojechali na kolejną robotę. W poniedziałek przyjechali po resztę zapłaty ze stopą od ławy. Po obejrzeniu "usterek" Panowie nie byli już tacy wygadani. Nie było mowy o reszcie zapłaty, wyszli bez słowa nie zabierając reszty swoich rzeczy, w tym ubrań, butów, przedłużacza, etc. Napisaliśmy do Panów smsa z prośbą o wystawienie faktury/rachunku na koniec pracy. Panowie kategorycznie odmówili. Właściciel firmy napisał, że nie życzy sobie z nami kontaktu i zablokuje wszystkie nasze numery. Bezskutecznie próbujemy się skontaktować z Panem Sławomirem oraz Panem Romanem. nie odpowiadają na wiadomości sms ani nie odbierają telefonów.
Po wysłaniu smsów Panowie usunęli na swojej stronie firmowej na fb zdjęcia z naszego domu. W sobotę (26.10.2019) wystawiliśmy im na tej stronie negatywną opinię odnośnie wykonanej pracy, po czym Panowie usunęli stronę.
Firma w dalszym ciągu ogłasza się na portalu OLX, lecz teraz już bez loga z "Januszem nosaczem" ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Panowie obiecywali nam, że remont przebiegnie szybko i profesjonalnie, że jak robią remont to od A do Z. Po pierwszym tygodniu pracy pracował już tylko jeden Pan, dopiero potem wrócił drugi. Pracowali od godziny 6.30 do około 14:00, po czym jechali na kolejną robotę. Panowie przed pracą przedstawili nam cennik wykonywania usług, a już przy pierwszym rozliczeniu próbowali nas naciągnąć na 630 zł licząc sobie wykonaną pracę jako roboczogodziny, a nie w przeliczeniu na cenę za wykonanie pracy na danej powierzchni.
Straty, na jakie naraziła nas firma "Prima Sort" sięgają około 30 tysięcy złotych, w co wchodzi: robocizna za źle wykonaną pracę, koszt indyjskiego gresu, który był sprowadzany przez firmę w Szczecinie, koszt innych materiałów, wylewki, gładzi, klejów, kabli, etc., oraz pracy nowej ekipy, która musi wszystko poprawiać po "Prima Sort".
Panowie w pierwszym tygodniu pracy zdemontowali barierkę/poręcz ochronną przy schodach, chociaż i tak później nie wykonywali tam żadnych prac. Doszło do wypadku z udziałem 78-letniej kobiety, co skończyło się 5 szwami na głowie.
Panowie przez miesiąc czasu rozgrzebali cały parter domu (około 100 m^2), próbowali coś zrobić w każdym pomieszczeniu, finalnie żadne z pomieszczeń nie zostało skończone.
Radzę omijać tę firmę szerokim łukiem, chyba, że chcecie zmarnować oszczędności przeznaczone na wymarzony dom, dociekać swoich praw i wydawać dodatkowe pieniądze na rzeczoznawców, prawników oraz kolejne ekipy remontowe, które z bólem i śmiechem jednocześnie poprawiają spartaczoną pracę "fachowców" z Prima Sort.
Komentarze (308)
najlepsze
@cevilo: problem jest taki, że nie wiesz zazwyczaj, że jest to gównofirma tak długo, jak długo nie zaczną pracować u ciebie
Tam tylko czekają na takich gagatków - szczególnie teraz w dobie 500+
Z ciekawości - w czym taki indyjski gres jest lepszy od polskiego?
Kto to wnosił na górę?