Mam mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo fajnie, że ktoś uczy się naszego języka na drugim końcu świata. Z drugiej strony patrząc się na to w sposób obiektywny - pomyślcie sobie jaki to musi być w rzeczywistości g---o-kierunek. Uczycie się zupełnie obcego języka, który nie jest podobny do żadnego innego i który jest używany tylko w jednym, małym, nic nie znaczącym kraju na świecie.
@atestowanie2: Spróbuj poszukać w Polsce tłumacza "niszowego" języka. Okazuje się nagle, że wszyscy są zawaleni robotą. Myślę, że podobnie będzie z tymi Japończykami. Wyjdą na tym lepiej niż ci, co studiują angielski.
@GangsterUrodzony2005UA: za to jest co robić w Japonii i można robić w wielu sprawach za tłumacza polsko-japońskiego, zajmować się handlem między oboma krajami i wieloma innymi rzeczami... Do tego sam język może być tylko wykształceniem uzupełniającym.
To dla nich dobry kierunek. Jest to uber niepopularny język a firmy które potrzebują osób polsko-japońsko (lub na odwrót) języcznych to muszą dawać niezłe siano żeby zwabić do siebie takiego speca.
@zaufane_trzecie_konto: Czy ona również ma takie odczucia? Wąskie owszem, ale dla niektórych praca w takiej firmie może być osiągnięciem. Mam wrażenie, że my, lubimy sobie otworzyć wiele możliwości. I dziwnym dla mnie jest, że istnieje chmara ludzi dla których jedynym celem jest zacząć pracę np. w Google i tam siedzieć, to jest ich cel, później mają z tego największa satysfakcję.
@zaufane_trzecie_konto: Ale co koleżanka robi w LG? Pracuje na taśmie czy zajmuje się kontaktem z koreanskimi klientami? Uwierz, że jest różnica w płacy ;) Wiele też zależy od tego kto jakie ma predyspozycje. Wiadomo, że nie każdy z tych Japończyków zostanie od razu wziętym tłumaczem czy innym specem. Być może wcale nie chcą. Ale nie mów, że lepiej wyszliby na studiowaniu angielskiego, bo znajomość angielskiego to już nie jest żaden
@Call_me_Kaba: Czyli w kulturze r---------u podobnego jak w Afryce? Akurat Japonia porzypomina pod wieloma względami kraje skandynawskie i w ogóle germańskie gdzie ludzie bardzo przestrzegają prawa i nakazów.
@Bartholomew: Widać, że to nasza dziołcha jest. za lokalną gazetą: I oto regionalna ciekawostka, bo kiedyś na Śląsku, a może jeszcze dzisiaj, wręczano prezenty za złe uczynki, czyli takie jakby antyprezenty. Te śląskie prezenty - ostrzeżenia to: wongel, szkorupiny z jajec i oszkrabiny z kartofli. Bywa, że dostaje się i zabawki, i tytka z wonglym. Bo przecież św. Mikołaj wie, że ludzie starają się być dobrymi, a tylko czasami im
@puruga: Ciekawe czy w języku japońskim w ogóle jest takie słowo. Być może jest, ale słowa "kombinować" na pewno nie da się przetłumaczyć na żaden inny język, może ewentualnie na rosyjski, bo oni też często kombinują.
Filmik jest bardzo pozytywny i mam ogromny szacunek do tych młodych Japończyków że wybrali taki ciężki kierunek i w nim wytrwali (3,4 rok) i, że jak widać, traktują to poważnie. Motywacje do wyboru mało popularnego kierunku mogą być bardzo różne, często jest to ciekawość połączona z pasją i nie rozumiem jak można to krytykować, zwłaszcza, że studiowanie języka i filologia to naprawdę fascynujące studia a nie żadne g*wno-kierunki jak jakaś psychologia w
Komentarze (227)
najlepsze
@GangsterUrodzony2005UA: za to jest co robić w Japonii i można robić w wielu sprawach za tłumacza polsko-japońskiego, zajmować się handlem między oboma krajami i wieloma innymi rzeczami... Do tego sam język może być tylko wykształceniem uzupełniającym.
Komentarz usunięty przez moderatora
@zaufane_trzecie_konto: Czy ona również ma takie odczucia? Wąskie owszem, ale dla niektórych praca w takiej firmie może być osiągnięciem.
Mam wrażenie, że my, lubimy sobie otworzyć wiele możliwości.
I dziwnym dla mnie jest, że istnieje chmara ludzi dla których jedynym celem jest zacząć pracę np. w Google i tam siedzieć, to jest ich cel, później mają z tego największa satysfakcję.
Nie odpowiada jej praca
Wiele też zależy od tego kto jakie ma predyspozycje. Wiadomo, że nie każdy z tych Japończyków zostanie od razu wziętym tłumaczem czy innym specem. Być może wcale nie chcą. Ale nie mów, że lepiej wyszliby na studiowaniu angielskiego, bo znajomość angielskiego to już nie jest żaden
za lokalną gazetą:
I oto regionalna ciekawostka, bo kiedyś na Śląsku, a może jeszcze dzisiaj, wręczano prezenty za złe uczynki, czyli takie jakby antyprezenty. Te śląskie prezenty - ostrzeżenia to: wongel, szkorupiny z jajec i oszkrabiny z kartofli. Bywa, że dostaje się i zabawki, i tytka z wonglym. Bo przecież św. Mikołaj wie, że ludzie starają się być dobrymi, a tylko czasami im