Myślę, że to nie jest ilustracja tego jak niewiele wiemy, ale jak łatwo wpadamy w pułapkę własnej specjalności. Według mnie to taki prztyczek w nos tym wszystkim zarozumiałym doktorom, którzy zapomnieli, że wiedza jest tak rozległa. Poza tym uwielbiam fantastycznie proste ilustracje obrazujące złożone kwestie.
Hmm... a mi się nie podoba brak szacunku plebsu wobec ludzi z jakimś stopniem naukowym. W życiu nie liczy się tylko i wyłącznie konsumpcja.
Powinien ktoś zrobić kiedyś tabelkę z dokładnym rozrysowaniem ile lat pracy naukowej potrzeba na kolejne stopnie naukowe. (podpowiadam - na profesora kilkadziesiąt lat). Specjalizacja nie jest niczym złym, w Ameryce się dobrze sprawdziła.
@Everthus: A mi bardziej nie podoba się brak szacunku ze strony osób z wykształceniem względem tych bez wykształcenia. To, że plebs jest zawistny to norma, ale człowiek wykształcony powinien olewać takie zaczepki, a nie szufladkować ludzi jak to się czesto dzieje.
Czy mi się wydaje, czy przesłanie obrazka było inne niż sugeruje tytuł na wykopie? Bo ja odczytałem to tak, że doktor nie uczy się wiedzy, która ludzkość już posiada, tylko poszerza wiedzę ludzkości o mikro-mikro, inaczej: odkrywa coś.
@crougher: To też zauważyłem, ale pierwsze co mi się rzuciło w oczy to że celem doktoranta nie jest poszerzenie własnej wiedzy, a poszerzenie wiedzy ludzkości.
@prusi: Przykład - byłem zimą w Turcji. Hotel 50 km od Antalyi. 3 dni wykładów, mój referat na końcu. Warunki w hotelu fajne, ale taki hotel to może być w Warszawie, Londynie czy Helsinkach - żadna frajda. Coraz mniej lubię latanie, a w ramach oszczędności dostaję zwykle loty nocne. Człowiek zmęczony, zły, czasem chory od różnic czasowych po powrocie zwykle nie może nawet odsapnąć, bo zaraz musi zapierdzielać w teren/do
niektórzy odczytują to jako obelgę dla profesorów czy doktorów, że i tak gówno wiedzą. Ja natomiast odczytuję to bardziej optymistycznie - każdy wykształcony wnosi malutki wkład w rozwój nauki, i tak naprawdę tylko dzięki mnogości takich ludzi możliwy jest postęp.
No nie wiem, praca naukowa to jednak stos wyrzeczeń i do tego trzeba mieć po prostu zapał czy powołanie, ch%! z tym jak to zwał. Niewielu to MA i generalnie nie myślą o kasie, bo sama ambicja odkrycia ich prowadzi.
Komentarze (105)
najlepsze
Powinien ktoś zrobić kiedyś tabelkę z dokładnym rozrysowaniem ile lat pracy naukowej potrzeba na kolejne stopnie naukowe. (podpowiadam - na profesora kilkadziesiąt lat). Specjalizacja nie jest niczym złym, w Ameryce się dobrze sprawdziła.
jak ktoś jest murarzem, stawia domy, robi to dobrze, jest mu z tym dobrze to chyba ok?
ale nie, przecież to potencjalny pijak i degenerat
... and don't forget your PhD isn't the last thing in this world... ;)
Liceum - 4 lata.
Licencjat - 3 lata.
Magisterka
Nie w obecnych czasach.
Wbiega do budynków
Rozpoznaje lokomotywę dwa na trzy razy
Moczy
Jakie wymagania stawia się studentowi, magistrowi, doktorowi i profesorowi?
Student musi wiedzieć jak rozwiązać zadanie; magister musi wiedzieć, gdzie rozwiązanie
Komentarz usunięty przez moderatora
A co do ilustracji - bardzo ciekawe przedstawienie w prosty sposób.