Wczoraj wygrałem w I instancji sprawę sądową z mBankiem o zwrot 8k z odsetkami ubezpieczenia kredytu. Wiele osób bulwersuje sprawa kredytów frankowych bo sami są sobie winni a inni nie wiedzą że mogą odzyskać część kasy, więc wrzucam kilka szczegółów mojej sprawy.
TLDR: wiedziałem co podpisuję ale bank nazwał prowizję ubezpieczeniem i musi oddać.
1. Do mojej i tysięcy innych umów kredytu mBank wpisywał punkt o ubezpieczeniu niskiego wkładu własnego, który pozwalał pobierać z mojego konta w kilku ratach około 8k bez wyraźndgo określenia co oznacza owe ryzyko, kto jest ubezpieczony, kiedy realizuje się ryzyko. Co więcej, bank nie był wstanie przedstawić potwierdzenia przelewu pobranych ode mnie środków na rzecz ubezpieczyciela. Wszystko wyglądało jak ukryta dodatkowa prowizja bankowa. Poniżej skan wzoru umowy.
2. Umowa kredytu w tym punkcie nie podlegała negocjacji. Nie dołączono do umowy ogólnych warunków ubezpieczenia. Nie poinformowano mnie o regresie, czyli prawu ubezpieczyciela do żądania ode mnie zwrotu wypłaconej bankowi kwoty. Nie siedzę w prawie bankowym, ubezpieczeniach i kredytach więc poprosiłem pośrednika Expandera o pomoc w negocjacjach. Pośrednik nie zwrócił na to nawet uwagi, w owym czasie był to standardowy sposób zawierania umów z tysiącami klientów.
3. Po 7 latach kredytu dowiedziałem się że Urząd Ochrony konkurencji i konsjmentów wpisał powyższy zapis umowny na listę klauzul niedozwolonych, czyli uznał to za nieuczciwy sposób ukrywania wynagrodzenia banku pod nazwą ubezpieczenia. Co więcej nieuczciwe jest obciążanie oplatą kredytobiorcę z której nie odnosi on zadnej korzysci, a ubezpieczonym jest bank. Napisałem reklamację z żadaniem zwrotu. Bank odmówił.
4. W grudniu 2017 znalazłem wyspecjalizowaną kancelarię radcowską, ktora zlożyla pozew cywilny. Sprawa była dla sądu tak oczywista że wydał bankowi nakaz zapłaty bez przeprowadzenia rozprawy. Oczywiście bank przygotował sprzeciw od nakazu i wczoraj była rozprawa.
5. Rozprawa trwała 20 minut. Radca banku pytał mnie czy dlaczego nie zgłaszałem wątpliwości w chwili zawierania umowy. Odpowiedziałem, że umowa zawierał kilka ubezpieczeń (od utraty pracy, pożaru) i wyglądało to na dodatkową moją ochronę. Sędzia po przesłuchaniu mnie zarządził krótką przerwę po której zasądził od banku 8k plus odsetki plus 2k tytułem zwrotu kosztów radcy i sądowych opłat. Razem będzie 12k. Tempo procesu zaskoczyło nawet radcę. W trzy miesiące jest wyrok.
6. Naturalnie bank odwoła się i za około pół roku sprawa trafi do sądu okręgowego, więc zobaczymy jak się to skończy.
W sądach aktualnie toczy sie bardzo wiele spraw w tym temacie ale nadal kilkaset tysięcy osób nie wie że może zażądać zwrotu kilku lub kilkunastu tys pobranych składek. W całej sprawie bank prezentuje typową postawę nie mamy pana płaszcza i co pan nam zrobi.
Komentarze (58)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Mam nadzieję że ponadto pozdrowił Cię w imieniu zespołu mBanku
Skończy się na tym, że #mbank będzie ponosił coraz większe koszty rozpraw.
Komentarz usunięty przez moderatora
Poza tym, no jak to #!$%@? pomylka? Windykuja naleznosc nie patrzac, czy zostala uregulowana? Przeciez to jest prosto chyba sprawdzic, nie?