Jedziemy na turniej i narzekają, że dostają ryż z kurczakiem, bo przecież są przyzwyczajone do sushi. Dla mnie to niepojęte. To odpowiedź na pytanie, dlaczego dzieciaki z dużych miast nie grają w piłkę na wysokim poziomie. Też mam dzieci, staram się je chronić, ale bez przesady. Moja mama nie widziała mojego trenera na oczy. Sam się zapisałem do klubu, ona nie miała czasu na takie rzeczy. Nie powiedziałem, że dostałem od niego
@polock: trener nie ma prawa dotknąć dziecka. Ma być przykładem do naśladowania. Jakakolwiek przemoc dyskwalifikuje go jako nauczyciela. Trener ma mieć posłuch dzięki pracowitości, solidności, konsekwencji, a przede wszystkim mówią za niego postępy i wyniki. Dzieci pracujące z takim trenerem nie będą miały problemów z głową. Prawda jest że wielu rodziców ma jednak problem z nadopiekuńczością i stąd wynika ich wtrącanie się do relacji dziecko-trener. Wielu z nich za szybko widzi
@polock: Takie szkółki powinny wprowadzić regulamin dla rodziców. Za moich czasów jeszcze było normalnie (rocznik 85). Jak każdy sam się zapisałem do klubu i tylko jeden ojciec na dwudziestu kilku chłopaków przychodził na mecze, bo był takim Januszem - pomocnikiem trenera ;)
Komentarze (4)
najlepsze
Prawda jest że wielu rodziców ma jednak problem z nadopiekuńczością i stąd wynika ich wtrącanie się do relacji dziecko-trener. Wielu z nich za szybko widzi