Niestety nie mogę sobie przypomnieć gdzie to przeczytałem/obejrzałem ponieważ zapoznałem się z bardzo dużą ilością materiałów nt. himalaizmu. Słowa te powiedział albo Wojciech Kurtyka albo Olek Lwow (chyba Lwow w swojej książce "Zwyciężyć znaczy przeżyć" ale nie dam sobie ręki uciąć).
W każdym razie autor opisywał wizytę na festiwalu górskim chyba w Lądku Zdrój. W pewnym momencie przypomniał różne tragedie himalajskie po czym przytoczył wg. niego znacznie smutniejszy obrazek - właśnie z
Adam jest niesamowicie skuteczny, ale ma żonę i dzieci, a powrót do nich jest dla niego ważniejszy niż wejście na szczyt. Wielu himalaistów zabija się w górach bo wierzą w "mistykę gór", tak jak Tomek wierzył "że już nauczył się
Tak w ogóle to typ ponoc miał dwie zony. Z jedną dwójkę dzieci i z druga jedno. Już wcześniej nie miał kasy na alimenty dla tej byłej. Ciekawe jak podziela kasę z tej zbiorki. Tam chyba dwie rodziny czekają.. swoją drogą nie wiem po co go wyzywać teraz.. A bohatera z niego nikt nie robi... Nie jeden "swiety" miał ostry burdel w prywatnym życiu.. trochę to wygląda jakby te góry były dla
@lukaszlew77: wydaje mi się, że dla rodzin też.. z tego co widzę to dwie zbiórki są , na jednej jest prawie 140 tys EUR a na drugiej (PL) jest 550 tyś.. PLN To na pewno wystarczy na te koszty
@RobertKowalski: No właśnie nie więcej jak 50%, bo zakładając, że bajcik to w głównej mierze to fikcja literacka. I jak tu taką fikcję literacką, mocno przejaskrawioną traktować jak 100% racji?
9Nie jestem himalaistą ani żadnym jakimś kaskaderem.Kiedyś pełzałem po jaskiniach i wspinałem się po skałkach Jurajskich. Często robiłem to bez wiedzy swoich bliskich. Nie zastanawiałem się jak to może się skończyć i jaką krzywdę mógłbym im zrobić przez swoją ,,pasję".Nie czułem strachu,nie myślałem o rodzicach,tylko klapki na oczy i jazda na przód- więcej,wyżej,dalej. Zacząłem myśleć gdy urodziło się pierwsze dziecko.Olałem te ,,wyczyny.Moja wyobraźnia podsuwała mi scenariusze: ,,tata zginął,już nie pójdziemy razem na
Szkoda tego gościa,ale on żył jak chciał i tak samo umarł.
@dolarstach: A mi tam go nie szkoda. Nie piszę tego w formie "hejtu", po prostu tak jak napisałeś, umarł tak jak żył i tyle. Pod tym względem jego historia mi lata i powiewa, ani na plus, ani na minus. Z resztą się zgadzam.
W końcu jakieś zdrowo-rozsądkowe podejście do całej tej tragedii. Może to frazes, jednak dla mnie moja rodzina jest najważniejsza i nie mógłbym się narażać na utratę życia dla swojego widzimisię.
W 100% zgadzam się z tekstem. Można realizować się na wiele sposobów - ale mając rodzinę karygodnym jest ryzykowanie swoim życiem w imię swoich marzeń i ambicji.
Gość zapłacił najwyższą cenę - jego rodzina zapłaci najdłuższą cenę. Dzieci będą wychowywały się bez ojca, a żona będzie zapierdzielać na dwóch etatach żeby wszystko jakoś sklecić.
Do wszystkich, którzy wspominają o sportach motorowych. Startując w wyścigu, musisz mieć samochód wyposażony w certyfikowane zabezpieczenia. Klatka,
Skoro himalaiści wyżej stawiają swoją pasję, to po co im rodzina? Pamiętam jak byłem dzieciakiem i strasznie się martwiłem o rodziców, którzy długo nie wracali a za oknem jeździły tam i z powrotem karetki. Ten niepokój, ten strach, to była tortura psychiczna. Oby dzieciaki tych wspinaczy nie miały uczuć i były niewrażliwe, bo inaczej cierpienie jakie im fundują tatusiowie jest potworne. Nie można nazwać tego inaczej jak #!$%@?ństwem. Ci ludzie to pieprzeni
Komentarze (414)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
W każdym razie autor opisywał wizytę na festiwalu górskim chyba w Lądku Zdrój. W pewnym momencie przypomniał różne tragedie himalajskie po czym przytoczył wg. niego znacznie smutniejszy obrazek - właśnie z
chociażby ten filmik - jego zachowanie - https://www.youtube.com/watch?v=zUdG4hVevN8
Adam jest niesamowicie skuteczny, ale ma żonę i dzieci, a powrót do nich jest dla niego ważniejszy niż wejście na szczyt. Wielu himalaistów zabija się w górach bo wierzą w "mistykę gór", tak jak Tomek wierzył "że już nauczył się
Często robiłem to bez wiedzy swoich bliskich.
Nie zastanawiałem się jak to może się skończyć i jaką krzywdę mógłbym im zrobić przez swoją ,,pasję".Nie czułem strachu,nie myślałem o rodzicach,tylko klapki na oczy i jazda na przód-
więcej,wyżej,dalej.
Zacząłem myśleć gdy urodziło się pierwsze dziecko.Olałem te ,,wyczyny.Moja wyobraźnia podsuwała mi scenariusze:
,,tata zginął,już nie pójdziemy razem na
@dolarstach: A mi tam go nie szkoda. Nie piszę tego w formie "hejtu", po prostu tak jak napisałeś, umarł tak jak żył i tyle. Pod tym względem jego historia mi lata i powiewa, ani na plus, ani na minus. Z resztą się zgadzam.
Gość zapłacił najwyższą cenę - jego rodzina zapłaci najdłuższą cenę. Dzieci będą wychowywały się bez ojca, a żona będzie zapierdzielać na dwóch etatach żeby wszystko jakoś sklecić.
Do wszystkich, którzy wspominają o sportach motorowych. Startując w wyścigu, musisz mieć samochód wyposażony w certyfikowane zabezpieczenia. Klatka,