Niepopularna opinia, ale dla mnie film jest po prostu nudny. Żeby nie było to wychodzę na przeciw wszystkim "freethinkerom" (którzy zaleją mnie minusami) - zrozumiałem go bez problemu, i nie przepadam za "pacific rimami" i innymi podobnymi produkcjami. Ogólnie kilka wątków w filmie, muzyka jak i ogólne przesłanie są na wysokim poziomie. Rozumiem przedłużanie i pokazywanie wielkości wszechświata, całą głębie i przekaz filmu - ale to jet po prostu NUDNE. Nikt mi
@czupakadabra: Życie też jest nudne, realia są nudne. Czas mija też jednostajnie. Czegoś ty się spodziewał? Zielonych ludzików które powiedzą "Hello"? Nie czarujmy się, to nie jest film akcji tylko HARD SF. W dodatku klasyk który wyznaczył kierunek dla dalszego rozwoju.
@tomasz-z: Nudność życia czy realiów siedzi tylko u nas w głowie - jak chcemy to wcale takie nudne nie jest. Co do filmu, to wiedziałem czego się spodziewać i mniej więcej to dostałem, tylko trwało to przynajmniej godzinę za długo. Inna sprawa to fakt faktem jest to hard SF i nie każdemu się spodoba, mimo to nie lubię, jak ludzie usilnie próbują wmówić innym, że to najwybitniejszy film w historii
Monolit = lucyfer. Pozwolił "niewinnej" ludzkości na "zjedzenie z drzewa wiedzy" - rozwinął mózgi ludzi tak że zrozumieli jak używać narzędzi, co pozwoliło na zabicie innego człowieka (strata niewinności). Co więcej monolit przedstawiany jest na tle wschodzącego słońca (lucyfer - jutrzenka, niosący światło).
@Tars02: Moim zdaniem to nie lucyfer tylko absolut, czyli to, co było obecnie kiedy po raz pierwszy istota użyła narzędzia, czyli początek kultury, a jednocześnie to samo było obecne przy sytuacji, w której po raz pierwszy narzędzie jako niezależna inteligencja posłużyło się istotą do realizacji swoich celów. Klamra kompozycyjna się zamyka.
@Dybala: Szczególności początek, 2-3 min. czarnego ekranu, nastrojowa muzyczka – myślałem, że nie coś z TV schrzaniło, ale coś w tym jest – człowiek się wycisza, koncentruje uwagę i bum, małpy.
@ConanLibrarian: cytat z wiki: 2001: Odyseja kosmiczna (ang. 2001: A Space Odyssey) – powieść fantastycznonaukowa autorstwa brytyjskiego pisarza Arthura C. Clarke’a, którą pisał wraz ze Stanley′em Kubrickiem pracując nad filmem o tym samym tytule. Książka jest częściowo oparta na innych opowiadaniach Clarke′a, w tym na „The Sentinel”. :)
Aaa i jak komputer mówi: "myślałem", "wierzę", "mam prawo" – oj, to tylko zwiastuje kłopoty, i że doktorek nie przewidział, że czyta z ruchu warg, ah – błędy, błędy i raz jeszcze błędy. Generalnie ciekawe dzieło, zawsze mówiłem że obejrzę, no to obejrzałem. //Edit: chciałem edytować aby było w jednym poście, ale czas przekroczony – ah te komputery :P
Dzisiejsze dzieciaki wychowane na n--------------h się laserami z oczu robotach, wybuchach całych galaktyk czy podróżach z dowolnymi prędkościami po całym wszechświecie superbohaterach ten film będą uważały za nudny i słaby. Ale ten film od samego początku nie był przeznaczony dla każdego widza. Należy pamietać, że film powstał w czasach gdy za dobry zachodni samochód uchodził trabant a znaffcy się wyżywają, że słabe efekty. Jak na kilkadziesiąt lat przed wprowadzeniem efektów komputerowych to
m.in. zbudowano specjalną instalacje poruszającą całą makietą statku, aby wykorzystać siłę odśrodkową do zobrazowania grawitacji na statku, podczas sceny, w której Bowman wykonuje ćwiczenia fizyczne
Komentarze (111)
najlepsze
Żeby nie było to wychodzę na przeciw wszystkim "freethinkerom" (którzy zaleją mnie minusami) - zrozumiałem go bez problemu, i nie przepadam za "pacific rimami" i innymi podobnymi produkcjami.
Ogólnie kilka wątków w filmie, muzyka jak i ogólne przesłanie są na wysokim poziomie. Rozumiem przedłużanie i pokazywanie wielkości wszechświata, całą głębie i przekaz filmu - ale to jet po prostu NUDNE. Nikt mi
Co do filmu, to wiedziałem czego się spodziewać i mniej więcej to dostałem, tylko trwało to przynajmniej godzinę za długo. Inna sprawa to fakt faktem jest to hard SF i nie każdemu się spodoba, mimo to nie lubię, jak ludzie usilnie próbują wmówić innym, że to najwybitniejszy film w historii
To jedynie interpretacja symboliki.
https://www.youtube.com/watch?v=uavEsP4VUvc
Czyli Arthur C. Clarke napisał jednak dobrą książkę.
:-)
No tutaj to pojechali. Pomieszanie z poplątaniem.