Kształcimy w Polsce rzeszę niewolników [OPINIA]
Nastąpiło rozbicie gmachu wiedzy. Największy związany z tym dramat to odebranie nauce celu zasadniczego, jakim jest mądrość – uważa filozof Arkadiusz Robaczewski.
marcin-golebiowski z- #
- #
- #
- #
- 42
- Odpowiedz
Komentarze (42)
najlepsze
Tak było za komuny. Jakoś w połowie lat 90. ten system poszedł się #!$%@?ć, bo utarło się, że każdy musi mieć wyższe bo tak. Powstało pełno #!$%@? szkół, które przepuszczają debili, a matury to już jest dramat.
Pomimo żałośnie niskiego poziomu, jedna czwarta maturzystów nie zdaje matury z matmy. #!$%@?, dorośli ludzie
@PrzestrzenBanacha: To by tylko zwiększało ich szanse na znalezienie zatrudnienia.
Komentarz usunięty przez moderatora
Jednak z pewnością, w dzisiejszej edukacji, przydałoby się więcej nacisku na moralność, etykę itp. Teoretycznie za to odpowiada przedmiot o nazwie religia w naszych szkołach. Ale tylko teoretycznie. Pomijając dyskusję na temat czy religia powinna być w szkole, to jakby nie patrzeć taki przedmiot się nie sprawdza.
Po pierwsze większość uczniów traktuje go jako coś dodatkowego i często niepotrzebnego. Naukę o jakichś historyjkach z jakiejś książki, poprzeplataną chodzeniem do kościoła pod podpis na karteczce. Zatem nawet jakby nauczyciel od religii się starał przekazać dzieciakom jakieś moralne wzorce to jest to utrudnione. Takie traktowanie bierze się stąd, że często rodzice religijni nie są. Co oczywiście nie jest niczym złym.
Po drugie, nauczyciele religii często sami podchodzą do przedmiotu jak do nauki nieaktualnych historyjek i zachowują się tak jakby nie zdawali sobie sprawy z moralnego aspektu nauczanego przez nich przedmiotu. Ich celem jest bardziej przyzwyczajenie dziecka do kościoła niż nauczenie głębszego zrozumienia religii, której uczą. Do tego robią to w wybitnie nieatrakcyjny dla uczniów sposób.
Od pierwszej klasy szkoły podstawowej rodzic może zapisać dziecko na religię lub na etykę (albo na oba). Większość zapisuje na religię, która służy w zasadzie tylko do tego, żeby dzieciak się uczył klepanek do pierwszej komunii i chodził do kościoła zdobywać karteczki z
Dodatkowo musi na tę (zazwyczaj) jedną lekcję etyki trafić iluś uczniów, więc odbywa się ona po normalnych godzinach zajęć. To jest dla dziecka pewne piętno i zamiast czerpać wiedzę pragnie wyrwać się z "budy".
W Polsce należy wprowadzić na etapie szkoły średniej w wymiarze minimum 2 godzin tygodniowo przedmiot o nazwie "podstawy metody naukowej".
Ten przedmiot nie uczyłby nastolatków wprost żadnej konkretnej dyscypliny (fizyki, biologii, chemii) ale na prostych przykładach tłumaczyłby jak nauka działa.
Co
@comrade: albo chociaż na poziomie dyskusji na wykopie