"Nie licz, że po powrocie do Rzeszowa, będziesz wiódł nowojorskie życie"
- Jeśli uważasz, że po powrocie z emigracji bezproblemowo, w kilka minut wejdziesz w koleiny poprzedniego życia, to się mylisz - tak można by podsumować wnioski płynące z większości prac zgłoszonych w konkursie Bankier.pl. Pytaliśmy w nim o to, jak przekuć powrót z emigracji w sukces....
Vader-Poland z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 67
- Odpowiedz
Komentarze (67)
najlepsze
Będąc pracownikiem logistycznym za w miarę dobre pieniądze w Holandii (~2k€ netto na rękę) z kilkuletnim doświadczeniem w Holandii wg wymagań w polskich ofertach pracy nie wiem czy dałbym rady wskoczyć na to samo stanowisko.
W Holandii nikt nigdy nie pytał mnie o świadectwa czy ukończone szkoły, pytali co umiem i sprawdzali jak wychodzi mi to w praktyce, sami proponowali kursy doszkalające (na koszt firmy) które wiązały się z wzrostem wynagrodzenia. Mógłbym powiedzieć, że dali mi linę i wciągali na górę. Świadom jednak jestem, że większość tego czego mnie nauczyli w Polsce nigdy nie wykorzystam (język niderlandzki, obsługa programów na których pracuje) w skutek czego po powrocie do Polski miałbym dwie możliwości, mimo doświadczenia zaczynać od fizycznego lub ładować pieniądze w kursy i liczyć, że wezmą mnie gdzieś na próbę i będę mógł pokazać co potrafię.
Chciałbym
Ogólnie rozpisałem się wyżej ale ogólnie mówiąc powrót do Polski ma mnóstwo wad i jestem tego świadom, do tego niewiele zalet. Jednak po kilku latach emigracji coraz częściej dochodzę do wniosku, że życie (a szczególnie młodość) ma się tylko jedną.
Rodzinę (rodziców/siostrę i siostrzenice/dziadków) widzę jakieś 2 tygodnie w ciągu roku nie licząc skype. Omija mnie sporo naprawdę fajnych wydarzeń rodzinnych (rocznice,chrzciny itp) koncerty i innego rodzaju eventy. Do tego sporo wyjazdów z przyjaciółmi na jakieś tripy.
Tu niby mam pieniądze, spokojne jutro (a w sumie i rok bez pracy byłby spokojny ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) znajomych i jakieś tam swoje zainteresowania (nie licząc wykopu/gier) ale czuje, że na obecną chwilę tracę młodość. Nie wiem czy to wina moich zainteresowań, "znajomych" których tu mam, a może niepełnej asymilacji ale prócz pieniędzy i fajnej pracy nic mnie tu nie trzyma, ten
Tymczasem moje początki w polskim liceum nie były usłane różami. Wróciłam do kraju jako dwujęzyczna nastolatka, pozytywnie nastawiona do ludzi i ciekawa świata. Niestety mój optymizm został dość szybko ugaszony, a zarówno nauczyciele, jak i rówieśnicy chcieli pokazać mi moje miejsce w szeregu. Efektem nauki w amerykańskiej szkole było to, że do dziś mówię po angielsku z amerykańskim akcentem.
Szczególnie teraz, gdy ludzie w Polsce chyba coraz bardziej durnieją
Komentarz usunięty przez moderatora
Trochę ponad 1000€ wydaję na mieszkanie dwupokojowe w dobrej dzielnicy, 140€ na ubezpieczenie o wyższym standardzie, 70€ na ubezpieczenie auta, 150€ na paliwo i około 400€ na jedzenie, do tego internet/telefon jakieś 50€ miesięcznie. Samych kosztów "stałych" mamy około 1800€. Do tego dochodzą wyjścia na miasto, do restauracji, jakieś rozrywki i pierdoły więc miesięcznie wydajemy około 2200-2500€ żyjąc normalnie.
Jeśli zarabiasz 1300€ na rękę, mieszkanie wynajmujesz za 900€ z opłatami to zostaje Ci 400€. Ubezpieczenie kosztuje, dojazd do pracy zwykle też, kosztuje też doładowanie telefonu,internet najtańszym kosztem liczmy 200€. Nie mam pojęcia jak można wydać na jedzenie 150€ miesięcznie nawet żyjąc samemu, bo poniżej 250€ nigdy nie udało mi się zejść. Do tego trzeba by liczyć przynajmniej jedno wyjście miesięcznie gdzieś na miasto czyli jakieś 50€.
Jeśli coś Ci zostanie to już jest "dobrze", ale trzeba też coś odkładać bo jeśli miesięcznie wydajesz ile zarabiasz to źle zarządzasz pieniędzmi. A gdzie jakieś zakupy typu odzież, jakieś zajęcia po
@4inchesguy: tak, tak, ale za granicą to nie są w naturalnym środowisku, mój drogi. ( ͡° ͜ʖ ͡°) W Polsce natomiast masz najlepszy sort, nieskażony zmywakiem w JUKEJU. Spróbuj sam, warto.