jak się czyta o tych tramwajach to masakra. ale czego oczekiwać od urzędnika zarabiającego 2k brutto z zerową odpowiedzialnością za swoje decyzje czy jakąkolwiek motywacją do inteligentnego podejmowania decyzji?
'yebniem strefę i poślady mamy krytę. można iśc na kawkę.
@Jesion24 1900-2600 brutto to stawka dla podinspektora w moim mieście, czyli urzędnika niższego szczebla. Inspektorzy zarabiają do 3600 brutto, przelicz sobie ile to jest na rękę..
@GoraluCzyCiNieZal1 Autor błędnie diagnozuje przyczynę. Nie są nią decyzje urzędników, bo oni są zazwyczaj konserwatywni i przeciwni takim strefom, tylko są zależne od mieszkańców/sołtysów/radnych gminy/radnych powiatu/wójtów/starostów. Te konkretne osoby mają wpływ na organizację ruchu na danym terenie, czasem współpracują, czasem walczą z sobą, ale to od ich decyzji zależy czy taka strefa będzie, czy nie, a urzędnik na ich polecenie ją zaplanuje, lub usunie.
A skoro mu przeszkadzają to powinien zainterweniować u
@GeraltRedhammer: O ile nie narażasz się lokalnej mafii to możesz ciskać ( ͡°͜ʖ͡°) Ja się nasłuchałem trochę historii - drogi #!$%@? dziurami bo nie ma kasy na remont, ale na progi jest bo "znajomy stawia", albo progi 20 m od siebie żeby zaprzyjaźniona firma miała "nieformalne pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu". Niestety w Polsce powiatowej to tak łatwo nie działa. Powinni dokręcić przepisy -
@GeraltRedhammer: Zależy od regionu a i trochę od położenia. Matka znajomego się sądziła z gminą o jakiś kawałek działki który gmina wzięła pod inwestycję. I się wkurzył bo przez to on też miał problemy i tak np. - jego żona nauczycielka nagle straciła wszystkie niemal nadgodziny - wnioski rozpatrywali na samym końcu terminu i czepiali się wszystkiego, innym osobom robiły od ręki, nawet jak zapomniałeś złożyć podpis to po prostu dzwonili
To się da łatwo rozwiązać. Wystarczy dosłownie kilka osób i trochę wolnego czasu. Idzie się na spacerek i tramwaj nie przejedzie bo szyn nie przełoży aby idącego w przeciwnym kierunku pieszego ominąć - musi cofnąć aby pieszego puścić. Jak już pieszego puści i znów będzie próbował przez strefę przejechać to z naprzeciwka będzie szedł po torach następny pieszy i znów trzeba się cofnąć. Wystarczy z godzinka, góra dwie i sparaliżuje to ruch
Jako, że tramwaje również są państwowe (właściwie to miejskie) to urzędnik od tramwajów szybko znajdzie urzędnika od znaków
równie dobrze może zacząć że urzędnik tramwajowy wyśle oficjalne pismo do urzędnika od znaków, który go odeśle do urzędnika od planowania przestrzennego (bo droga wujowo zaprojektowana), który to z kolei powie że to jednak robota tego od znaków ( ͡°͜ʖ͡°)
@pavulon78: No nie ma to jak robić fotomontaż i nawet kierunku światła nie przypilnować. Na słupie coś nie z tej strony co powinien. A i ten samochód wklejony coś mi się wydaje że też powinien mieć wyraźny cień po prawej stronie patrząc na fotkę, a tu ni ma... No i oczywiście elementarny błąd wszelkich amatorów photoshopa, czyli nie dopilnowanie balansu bieli wklejanych elementów.
Gównoburza januszy w passerati. Miasta i przestrzeń publiczna jest dla ludzi. Jeśli mieszkańcy chcą mieć strefę zamieszkania to kierowcy nic do tego, powinien zwolnić i uważać na pieszych, szczególnie na dzieci. Czytam komentarze i pokutuje w nich zaściankowe myślenie, że skoro kupiłem samochód to mi się należy miejsce do parkowania i #!$%@?, a cała reszta niech się kryje po domach. Zaraz wejdziemy w drugą dekadę dwudziestego pierwszego wieku, gdzie samochód w mieście
@Robot: w części przypadków bym się z Tobą zgodził, ale puszczenie strefy zamieszkania na tory tramwajowe to już debilizm. Tramwaj to nie samochód, nawet jak jedzie powoli to ma dłuższą drogę hamowania. Albo niech uwzględnią w rozkładzie, że ma przejeżdżać przez ten odcinek 1 km/h ;) No i tu też się ktoś popisał: https://www.youtube.com/watch?v=1d10umJIiok - mieszkańcy czego chcieli tam strefę? ;)
@Robot: tylko hamowanie awaryjne może być niebezpieczne dla pasażerów (przewróci się jakaś babcia i połamie) - nie powinno się zakładać "aaaa #!$%@? puścimy tramwaj z pieszymi, najwyżej zahamuje awaryjnie". Co do postrzegania otoczenia, zgadzam się z Tobą, jeszcze sporo nam brakuje. Ale też chciałbym żeby zaczęto postrzegać znaki i ograniczenia tak jak w wielu krajach zachodnich - czyli skoro jakiś znak gdzieś stoi, to znaczy że jest tam potrzebny i lepiej
A ja jestem zwolennikiem jak najmniejszej liczby znaków - zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszeństwo na skrzyżowaniach. Uporczywe rozgladanie się za znakami sprawia, że nie możemy się skupić na drodze i nierzadko wypadki są z gapiostwa, jazdy na pamięć. A gdyby kierowca miał świadomość, że skrzyżowanie jest równorzędne, to czy nie zachowałby większej ostrożności? Ja osobiście jak dojeżdżam do skrzyżowania równorzędnego to zawsze znacznie zwalniam i mój przejazd przez takie skrzyżowanie jest dużo
Komentarze (83)
najlepsze
Autor błędnie diagnozuje przyczynę. Nie są nią decyzje urzędników, bo oni są zazwyczaj konserwatywni i przeciwni takim strefom, tylko są zależne od mieszkańców/sołtysów/radnych gminy/radnych powiatu/wójtów/starostów. Te konkretne osoby mają wpływ na organizację ruchu na danym terenie, czasem współpracują, czasem walczą z sobą, ale to od ich decyzji zależy czy taka strefa będzie, czy nie, a urzędnik na ich polecenie ją zaplanuje, lub usunie.
A skoro mu przeszkadzają to powinien zainterweniować u
Ja się nasłuchałem trochę historii - drogi #!$%@? dziurami bo nie ma kasy na remont, ale na progi jest bo "znajomy stawia", albo progi 20 m od siebie żeby zaprzyjaźniona firma miała "nieformalne pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu". Niestety w Polsce powiatowej to tak łatwo nie działa.
Powinni dokręcić przepisy -
Matka znajomego się sądziła z gminą o jakiś kawałek działki który gmina wzięła pod inwestycję. I się wkurzył bo przez to on też miał problemy i tak np.
- jego żona nauczycielka nagle straciła wszystkie niemal nadgodziny
- wnioski rozpatrywali na samym końcu terminu i czepiali się wszystkiego, innym osobom robiły od ręki, nawet jak zapomniałeś złożyć podpis to po prostu dzwonili
Idzie się na spacerek i tramwaj nie przejedzie bo szyn nie przełoży aby idącego w przeciwnym kierunku pieszego ominąć - musi cofnąć aby pieszego puścić.
Jak już pieszego puści i znów będzie próbował przez strefę przejechać to z naprzeciwka będzie szedł po torach następny pieszy i znów trzeba się cofnąć.
Wystarczy z godzinka, góra dwie i sparaliżuje to ruch
równie dobrze może zacząć że urzędnik tramwajowy wyśle oficjalne pismo do urzędnika od znaków, który go odeśle do urzędnika od planowania przestrzennego (bo droga wujowo zaprojektowana), który to z kolei powie że to jednak robota tego od znaków ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Perspektywa pasów na jezdni i cienie na znaku ze strefą jakby Hitler malował.
źródło: comment_ZJLo9XDNfgdJvfyHRk9f24mTJnEwL09d.jpg
PobierzW każdym razie, artykuł o głupocie urzędników, a
No i tu też się ktoś popisał: https://www.youtube.com/watch?v=1d10umJIiok - mieszkańcy czego chcieli tam strefę? ;)
Co do postrzegania otoczenia, zgadzam się z Tobą, jeszcze sporo nam brakuje.
Ale też chciałbym żeby zaczęto postrzegać znaki i ograniczenia tak jak w wielu krajach zachodnich - czyli skoro jakiś znak gdzieś stoi, to znaczy że jest tam potrzebny i lepiej