Kurczę Mireczki, dzisiaj miała miejsce masakryczna sytuacja... aż się muszę podzielić.
Jestem na budowie - parter, pomieszczenie docelowo usługowe, zliczam sobie metraż rur wentylacyjnych które zamontowaliśmy. Dzień jak co dzień. Na zewnątrz, tuż przed wejściem majstry kładą papę do izolacji fundamentów (takie rozwijane rolki) i przypalają je palnikami żeby złapały podłoże. Stoję z kartką, coś tam sobie skrobię, i momentalnie wokół robi się czarno od dymu - obróciłem głowę i zdążyłem tylko zauważyć, że któryś z nich przewrócił beczułkę ze smołą która momentalnie się zajęła. Jak nie piźnie ogniem... Dosłownie w 2-3 sekundy w pomieszczeniu jest pełno gryzącego, czarnego dymu, nie ma czym oddychać, gówno widać, przez okno nie ucieknę bo wstawione witryny od podłogi aż po sufit - no to uciekam przez drzwi. Jak tylko przekroczyłem próg to buchnęło mi w twarz gorącem, skręcam odruchowo w biegu w prawo (tam były kolejne drzwi do garażu przez które wcześniej przechodziłem) - zamknięte na klucz. Obracam się i widzę tylko otaczający mnie czarny dym i płomienie... i wtedy spanikowałem. Byłem autentycznie kurwa przerażony. Nogi jak z galarety, w płucach kończy się tlen, w głowie po prostu pustka, czysta pustka poza przerażeniem. W zasadzie ostatnia szansa, zaczynam biec na oślep przed siebie, w sumie nie wiem gdzie, byle żeby dalej... I już. Koniec. Wybiegłem na piasek, kilkanaście metrów dalej, żeby wziąć w płuca w miarę czystego powietrza. Majstry się zbiegają, zaczynają przysypywać płomienie piaskiem (pożar udało się zgasić na dosłownie 2 minuty przed przyjazdem straży), a ja stoję, ręce mi się trzęsą, serducho telepie jak po maratonie i w głowie zaczyna się pojawiać myśl, że kilka sekund zawahania dłużej i mogłem tam leżeć i już nigdy nie wstać. Kurwa, co za uczucie. Jakbyś dostał drugie życie. Pierwsze co to wyciągnąłem telefon i napisałem kilka miłych słów do mojego różowego, rano posprzeczaliśmy się o jakieś bzdury. I mogliśmy się już nigdy nie widzieć - dzień jak co dzień, trochę brzydsza pogoda, ta sama budowa od ponad 2 miesięcy.
Życie jest jednak nieprzewidywalne. Wystarczy moment, chwila nieuwagi - i już Cię nie ma.
Morał na dziś - nie rozstawajcie się z bliskimi w złej atmosferze, nigdy nie wiadomo kiedy widzicie się z nimi ostatni raz!
Komentarze (92)
najlepsze
Robimy jako podwykonawca - sama robocizna, płacone od metra bieźącego położonych rur. 99% projektów można wyrzucić do kosza, zawsze są jakieś zmiany, kolizje z innymi instalacjami; biura projektowe za projekt dopracowany co do centymetra biorą 3-4 x normalna cena więc łatwiej zamówić tańszy i potem dogadać się z kierownikiem niż przepłacać
Nie na darmo się mówi "całe życie mi przeleciało przed oczami". Adrenalina + hiperaktywność mózgu w przypadku zagrożenia.
Wiele osób doświadcza "zwolnienia czasu" - przyśpieszenie postrzegania. Dodatkowo człowiek nie pamięta co zrobił.
@Pro-Xts: Jak najbardziej prawda. Pamietam jak po fatalnym hamowaniu na rowerze, jak przewazylo do przodu stojacy na przednim kole rower i zaczalem leciec na ryj z wysokosci stojacego roweru + 3 schodki, to zdazylem sie zastanowic jak ustawic rece, pod jakim katem, tak aby pod zadnym pozorem obu nie zlamac a jednoczesnie ochronic glowe, plus przeklnalem siebie ze doprowadzilem do tej sytuacji.
Dym ze smoły jest mega ostry i drażniący.
JAk sie go sporo nawciągałeś, to jeszcze przez najbliższe pare dni mozesz miec problemy zdrowotne.
Masz zablokowane prywatne wiadomosci, wiec pisze tutaj.To moze byc dla Ciebie na poczatku glupi wpis, ale prosze przeczytaj to do konca. Gdyby w wyniku tego opisywanego wydarzenia zaczely Cie meczyc glupie mysli o umieraniu, czy tez co gorsza, koszmary to odezwij sie a ja podziele sie z Toba moja wiedza. Dlaczego do Ciebie pisze? 17 lat temu przechodzilem na przejsciu dla pieszych z dziewczyna i uderzyl w nia wyprzedzajacy samochod.
Najtrudniejsze jest chyba uzmyslowienie sobie, ze nie ze wszystkim w zyciu mozemy sobie poradzic sami. Psycholog nie rozwiazuje za ciebie twojego problemu. Jest przewodnikiem, ktory wskaze ci droge, by ow problem zrozumiec i zasugeruje sposoby by zmierzyc sie ze swymi lekami. Szkoda ze dotarlo to do mnie tak pozno.
Święte słowa
;-)))