Też się kiedyś zadławiłem, całe szczęście, że mama była blisko i mnie uratowała, bo było już ciężko. Warto wiedzieć co w takiej sytuacji trzeba zrobić.
@brouwer: tego powinni uczyć od najmłodszych lat w szkole, ale niestety p.o. jest dopiero w gimnazjum, a od podstawówki tłuczone 2 godziny religii tygodniowo ( ͡°ʖ̯͡°)
@bluebluesky: ten chwyt uratował mi życie - moja siostra go zastosowała, jest po kursie PCK. W Wigilię zaśmiałam się mając surówkę z tartej marchwi w buzi. Nie polecam, człowiek wpada w panikę i zachowuje się jak zwierzę, np. nie wiem czemu ale odpychałam rodziców od siebie, mimo że chcieli mi pomóc. Dopiero po jakiś 2 minutach, jak zaczęłam opadać na ziemię, siostra mnie chwyciła od tyłu i wypchnęła do góry
Ratowałem mojego brata z zadławienia kiedy miał ok 3 lat. Ja miałem ok 13. Zadławił się piernikiem i doszło do momentu, że siniał. Sam nie wiem jak to zrobiłem, po prostu tłukłem go w plecy trzymając głową w dól ale pamiętam jak bardzo się bałem, że coś mu się stanie. Nie zapomnę jak się ucieszyłem kiedy złapał oddech... Po tym zadławieniu, mój brat przez kilkanaście miesięcy odruchowo unikał jedzenia, które miało twardą
Przypomina mi się jak mojego sinego bratanka trzymałem za jedną nogę do góry nogami i tluklem po plecach. Gowniak po wszystkim poszedł się bawić... jakby nic się nie stalo.
Znalazłem się w takiej sytuacji z trochę ponad rocznym dzieckiem. Kawałek jabłka którego córka nie pogryzła. Zakrztusiła się, zaczęła rzęzić, nie mogła oddychać, zrobiła się czerwona jak balonik.
Sam w domu. Młody ojciec. Panika. Zacząłem ją klepać między łopatkami pochylając ciałko, zakładając że można to zrobić tak jak u dorosłych. Odetkała się po chwili, zaczęła płakać. Mało się ze strachu i radości nie zesrałem. Przez następne parę miesięcy roku blendowałem jej wszystko łącznie z wodą, a wieczorami podsłuchiwałem nad łóżeczkiem czy oddycha.
Pół roku później poszedłem na kurs pierwszej pomocy, stopień podstawowy wraz ze stopniem zaawansowanym - m.in. pierwsza pomoc dzieciom i noworodkom. Ok. 20 godzin, z czego ponad połowa to resuscytacja fantomów, opatrywania ran, udrożnianie dróg oddechowych - praktyka, a nie teoria z pierdzenia w stołek.
Sam gdy miałem około. 10 lat lizałem takiego lizaka i w pewnym momencie zerwał się z patyczka i w niefortunny sposób stanął na gardle blokując dopływ powietrza, byłem wtedy sam w domu i nie wiedziałem co robić, na szczęście po chwili udało mi się go wykrztusić. Od tamtej pory nie jem takich lizaków
@fingolfin12: ja jak miałem 11 lat i też byłem sam w domu zrobiłem sobie tosta (sandwicha) z ogromną ilością sera. Pamiętam tę panikę, jak od 40-50 sek. nie możesz już oddychać i zdajesz sobie sprawę, że nawet nie ma co wykręcać numeru, choć telefon już trzymasz w ręku. Dopiero w ostatnich sekundach pomogła łapa głęboko do gardła i wyrwanie skrawka sera, a reszta została przełknięta. Serio koszmar dzieciństwa.
Ja kiedyś zadławiłem się jabłkiem. Sytuacja na przystanku autobusowym. Wziąłem wielki kęs, który wpadł mi prosto w przełyk. Uratowała mnie mama - lecz trochę inaczej niż pokazano na filmie. Po prostu wsadziła mi do gęby dłoń i wyciągnęła ten kawałek jabłka.
Komentarze (89)
najlepsze
Sam w domu. Młody ojciec. Panika. Zacząłem ją klepać między łopatkami pochylając ciałko, zakładając że można to zrobić tak jak u dorosłych. Odetkała się po chwili, zaczęła płakać. Mało się ze strachu i radości nie zesrałem. Przez następne parę miesięcy roku blendowałem jej wszystko łącznie z wodą, a wieczorami podsłuchiwałem nad łóżeczkiem czy oddycha.
Pół roku później poszedłem na kurs pierwszej pomocy, stopień podstawowy wraz ze stopniem zaawansowanym - m.in. pierwsza pomoc dzieciom i noworodkom. Ok. 20 godzin, z czego ponad połowa to resuscytacja fantomów, opatrywania ran, udrożnianie dróg oddechowych - praktyka, a nie teoria z pierdzenia w stołek.
Niecały
@fingolfin12: zawsze mam to wyobrażenie z tyłu głowy jak jestem sam w domu i coś jem.
@fingolfin12: ja jak miałem 11 lat i też byłem sam w domu zrobiłem sobie tosta (sandwicha) z ogromną ilością sera. Pamiętam tę panikę, jak od 40-50 sek. nie możesz już oddychać i zdajesz sobie sprawę, że nawet nie ma co wykręcać numeru, choć telefon już trzymasz w ręku. Dopiero w ostatnich sekundach pomogła łapa głęboko do gardła i wyrwanie skrawka sera, a reszta została przełknięta. Serio koszmar dzieciństwa.
@lionee: no to nie mógl być w gardle