Sprawa nigdzie nie trafi - przy poprzednim znalezisku o lekarzach-rezydentach połowa komentarzy dotyczyła luksusowych samochodów. Publika nie odróżnia rezydenta od specjalisty i źle będzie reagować na jakiekolwiek ustępstwa w stronę środowiska któremu zazdrości.
Na szczęście w naszym polskim piekiełku, możemy się zawsze więcej pomodlić niż leczyć.
@SzaraTecza: Oczywiście że nigdzie nie trafi, kasta lekarska to banda s---------w z poprzedniej epoki, gdzie można było ludzi traktować jak śmieci i ci podążyli śladem swoich nauczycieli. Wiem, bo mam narzeczoną na rezydenturze i jest tak samo traktowana. A niestety powiedzieć szefowi "s--------j" tak jak w innych firmach jak ci sie nie podoba w tej dziedzinie jest ciężko, bo dostaniesz wilczy bilet na całe województwo, ten kraj jest chory pod
@SzaraTecza: Ta, jak rezydenci proszą, rzad każe puścić w mediach kilka odgrzewanych kotletów z przed lat o a) lekarz nie udzielił pomocy dziecko zmarło b) lekarz oszukuje, łapówki a ma dwa domy b) lekarze zarabiają po 50k i nie ma ich w pracy. Potem rezydenci mogą zarabiać i połowę tego co teraz a opinia społeczna nas zje ( ͡°ʖ̯͡°)
U mnie też było całkiem podobnie. Dawałem sie r----ć może przez 2 miesiące, jak wszystko było nowe i nie wiedziałem jak sie zachować. W pewnym momencie zrozumiałem, że g---o mi zrobią, jestem rezydentem, robotę mam zapewnioną na czas specjalizacji. Żeby ktoś taki wyleciał ze szkolenia to musi naprawdę grubą rzecz o-----ć. Musisz sobie uświadomić, że rezydent to darmowa siła robocza dla szpitala i oddziału, a nawet jak Cię będą chcieli wywalić to
@JanuszGumwno: TL;DR: jedna sprawa to sytuacja w polskiej służbie zdrowia, ale wydaje mi się że większy problem jest w twoim podejściu do ludzi. Trzeba grzecznie i stanowczo pokazać, że nie dasz sobie wejść na głowę.
Co prawda nie znam się na tej dziedzinie życia (ze szpitalami i lekarzami staram się mieć jak najmniej wspólnego - póki co, odpukać, jestem zdrowy), ale psychika ludzka działa wszędzie tak samo: Jak dajesz innym sobie jeździć po głowie to będą to robić - chociażby dla złośliwej satysfakcji że MOGO. Więc jak ktoś
ale nie musi, jeśli pacjent jest przytomny i świadomy
ale jeśli pacjent jest unieruchomiony, to trudno mu ścigać doktorzynę po szpitalu. Przyjechałeś na wycięcie wyrostka, a budzisz się bez lewej nogi. Pewnie chciałbyś się dowiedzieć dlaczego jesteś bardziej niekompletny niż myślałeś, ale raczej sam nie pobiegniesz, więc wysyłasz żonę. Która pewnie będzie nazwana roszczeniową grażyną wysłaną przez
Przeklejam swój komentarz który tam napisałem, warto aby trafił do wszystkich którzy mają styczność z tym tematem ponieważ wiele osób inaczej wyobraża sobie swoją karierę a jest to niejako sprawdzian i na tym etapie wiele osób odpada. To co napisałem, może wam się podobać lub nie, ale prawda jest bardziej bolesna niż się może wydawać.
---
Mirku, też przechodziłem przez podobne scenariusze. Problem w tym, że w tym kraju masz dwa wyjścia - zmiana pracy/zawodu lub granie w tą samą grę w którą grają wszyscy. Jeżeli będziesz się stawiał, dyskutował i probował zmienić świat na lepsze - to Cię wyjebią a na Twoje miejsce przyjdzie ktoś kto zna zasady "tej gry". Niestety w pojedynke nie da się zmienić całego świata a rodzima służba zdrowia nie służy do uleczania pacjentów od A do Z bo nie ma na to czasu oraz pieniędzy. Tutaj chodzi o to, żeby "podleczyć" i wypisać do domu aby utorować miejsce dla kolejnych. Gdyby wszyscy spuszczali się na każdym chorym aby wyleczyć go do samego końca to trzeba by było rozbudować szpitale oraz dotrudnić personelu - a bez tego cała rodzima medycyna ledwo dychwi. To jest dylemat moralny i trzeba podejmować słuszne i trudne decyzje - czy kosztem życia np. jednego pacjenta uratować czterech innych, czy skupić się na tym jednym a narazić tamtych czterech. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie. Smutna i gorzka prawda - ale ktoś musi Ci to uświadomić.
@mafef: @Sloneczko: No to co chlopcy. Nasz bohater wyjedzie i dostanie na start jako "mlody czlowiek" te 7 tysiecy, mieszkanie i samochod, a Was nie bedzie mial kto leczyc. Pasuje?
Podobnie zrobi wielu innych, wyksztalconych, kumatych mlodych ludzi. Wyjazd do pracy w Europie? Jak wyjscie na podworko. Krocej samolotem praktycznie z kazdej wiekszej lokalizacji na kontynencie niz ja wracalem pociagiem do domu z miasta, w ktorym studiowalem (a
@Sloneczko: Młodzież chce już teraz? Aha, dzieci porobię sobie na starość jak zacznę zarabiać, mieszkanie sobie kupię później. Co z tego że teraz nie mam na samochód, porządne buty i dobrego dentyste? Takie chcesz żeby młodzi mieli podejście? Poniżej średniej krajowej to jest ubóstwo. W Polsce też mentalne, bo wszyscy myślą że to normalne.
Całą patologia zaczyna się od słów "No panie kolego, chyba nie będziemy sobie utrudniać"? Znam to od siebie z pracy. Do zrobienia jest jakaś rzecz, której zrobienie wymaga czasu, głównie z powodu przepisów. Ale pojawia się zwierzchnik który namawia cie do zrobienia jej wbrew przepisom, i w razie czego możesz umoczyć dupsko. No ale zwierzchnik patrzy na ciebie i mów "no przecież nie chcesz wszystkim utrudniać, bo masz takie widziemisie"?
Moja mama pracuje w szpitalu w publicznej służbie zdrowia. Z jej opowiadań to lekarze pracują tam za karę. Każdy na oddziale wymiguje się od pracy, każdą możliwą pracę biurową oddelegowują na pielęgniarki, sekretarki, a najgorzej jak przyjdzie młody lekarz. On to ma po prostu p--------e. Każda możliwa robota jest zrzucana na niego. Odbębnią swoje kilka godzin na oddziale i jadą do swoich przychodni czy tam innych miejsc. Często mówią pacjentom, że oczywiście
@danielosw: Skoro zarzucasz mi manipulację to raczej do TVP Info. Praca biurowa to powinna być ostatnia rzecz jaką powinni wykonywać wysoko kwalifikowani specjaliści i jej przekazywanie osobom o niższym poziomie kompetencji jest jak najbardziej usprawiedliwione ( o ile nie łamie to zakresu obowiązków ustalonych w danej jednostce organizacyjnej).
Taka sytuacja, trochę tragikomedia: koleżanka po kilku miesiącach rezydentury z plastycznej zostaje na dyżur całonocny... sama. Na Sylwestra. Czyli generalnie urwie Ci palucha albo łapę przez petardę i trafiasz na stół do kogoś, kto generalnie nie ma pojęcia, jak się szyje i co należy w takich sytuacjach robić. A wszyscy specjaliści wyjeżdżają sobie w góry albo na imprezy. Uważajcie na tegoroczną zabawę sylwestrową ( ͡°ʖ̯͡°)
To ja też dorzucę swoje pięć groszy za moją żonę, która właśnie siedzi jeszcze w robocie - a płacone ma od 7 do 15. Mówi, że przed 20 raczej nie wyjdzie bo musi jeszcze 2 punkcje zrobić i papiery obrobić. Nie ma czasu iść nawet do toalety bo zaraz pacjenci krzywo patrzą. Jak za pełnoprawnego lekarza, który jest w trakcie specjalizacji i taką odpowiedzialność jaką mają to przykro mówić ale zarobki są
Komentarze (351)
najlepsze
Na szczęście w naszym polskim piekiełku, możemy się zawsze więcej pomodlić niż leczyć.
Co prawda nie znam się na tej dziedzinie życia (ze szpitalami i lekarzami staram się mieć jak najmniej wspólnego - póki co, odpukać, jestem zdrowy), ale psychika ludzka działa wszędzie tak samo:
Jak dajesz innym sobie jeździć po głowie to będą to robić - chociażby dla złośliwej satysfakcji że MOGO.
Więc jak ktoś
ale jeśli pacjent jest unieruchomiony, to trudno mu ścigać doktorzynę po szpitalu. Przyjechałeś na wycięcie wyrostka, a budzisz się bez lewej nogi. Pewnie chciałbyś się dowiedzieć dlaczego jesteś bardziej niekompletny niż myślałeś, ale raczej sam nie pobiegniesz, więc wysyłasz żonę. Która pewnie będzie nazwana roszczeniową grażyną wysłaną przez
---
Mirku, też przechodziłem przez podobne scenariusze. Problem w tym, że w tym kraju masz dwa wyjścia - zmiana pracy/zawodu lub granie w tą samą grę w którą grają wszyscy. Jeżeli będziesz się stawiał, dyskutował i probował zmienić świat na lepsze - to Cię wyjebią a na Twoje miejsce przyjdzie ktoś kto zna zasady "tej gry". Niestety w pojedynke nie da się zmienić całego świata a rodzima służba zdrowia nie służy do uleczania pacjentów od A do Z bo nie ma na to czasu oraz pieniędzy. Tutaj chodzi o to, żeby "podleczyć" i wypisać do domu aby utorować miejsce dla kolejnych. Gdyby wszyscy spuszczali się na każdym chorym aby wyleczyć go do samego końca to trzeba by było rozbudować szpitale oraz dotrudnić personelu - a bez tego cała rodzima medycyna ledwo dychwi. To jest dylemat moralny i trzeba podejmować słuszne i trudne decyzje - czy kosztem życia np. jednego pacjenta uratować czterech innych, czy skupić się na tym jednym a narazić tamtych czterech. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie. Smutna i gorzka prawda - ale ktoś musi Ci to uświadomić.
Co
Podobnie zrobi wielu innych, wyksztalconych, kumatych mlodych ludzi. Wyjazd do pracy w Europie? Jak wyjscie na podworko. Krocej samolotem praktycznie z kazdej wiekszej lokalizacji na kontynencie niz ja wracalem pociagiem do domu z miasta, w ktorym studiowalem (a
Znam to od siebie z pracy. Do zrobienia jest jakaś rzecz, której zrobienie wymaga czasu, głównie z powodu przepisów. Ale pojawia się zwierzchnik który namawia cie do zrobienia jej wbrew przepisom, i w razie czego możesz umoczyć dupsko. No ale zwierzchnik patrzy na ciebie i mów "no przecież nie chcesz wszystkim utrudniać, bo masz takie widziemisie"?
Ps. Ostatnio
No to to już terytoria kompletnie poza moim pojmowaniem
Odbębnią swoje kilka godzin na oddziale i jadą do swoich przychodni czy tam innych miejsc.
Często mówią pacjentom, że oczywiście
@danielosw: LOL "pracę biurową oddelegowują na pielęgniarki, sekretarki". Powinni jeszcze sprzątać, jak tyle zarabiajo!!!