Myślę że można wyciągnąć taki wartościowy wniosek: nie każdy lekarz potrafi pomóc, więc należy po prostu szukać tak długo, aż znajdzie się lekarza z którego pomocy będzie się zadowolonym.
W każdym zawodzie różni ludzie wykonują pracę lepiej lub gorzej, tak samo w psychiatrii. A tym jest to trudniejsze, że umysł jest bardziej skomplikowany niż np. wspomniana w artykule chemia.
Ale możliwe że faktycznie w psychiatrii można zrobić jeszcze bardzo wiele.
Zgadzam się z Tobą, jednak sam osobiście biorę niewielką dawkę 10mg seroxatu (antydepresant), na rozmaite dolegliwości, jak nerwica natręctw, erytrofobia itp., i widzę że bez tego wspomagania jest mi dużo gorzej, a na takiej dawce nie mam skutków ubocznych (przede wszystkim największego - brak orgazmu, co może być na wyższych dawkach). Często się zastanawiam czy nie zwiększyć dawki, ale skutki uboczne mnie od tego odwodzą.
Ja bym inny wniosek postawił: nie mieszać problemów emocjonalno-społecznych z medycyną, ponieważ to raczej nie kwestia medycyny, nie kwestia zdrowia lub choroby, tylko kwestia problemów życiowych, które każdy z nas ma.
Trudny charakter, smutek, frustracje to nie choroby i dlatego nie lekarz się powinien tym zajmować tylko ktoś na kształt pracownika socjalnego. Zauważ, że nie mówię nawet, że psycholog, bo dzisiejszy styl pracy psychologów, to nie jest realna pomoc w
Ja wam polecę bardzo fajną książkę z tej tematyki:
Goleman Daniel - Inteligencja Emocjonalna
Moim zdaniem lwia część ludzi chodzących do psychologa jest zdrowa, a lekarze po prostu chcą zarobić.
Prawdziwe choroby psychiczne powstają w wyniku zmian w mózgu, poprzez jego uszkodzenia albo traumatyczne przeżycia.
Uszkadzając ciało migdałowate nie potraficie nadać wartości emocjonalnej czemukolwiek, nie wiecie na czym wam bardziej zależy na, nowych butach czy, rodzinie :)
koszmarne bzdury, a już podsumowanie, że jak osoba halucynująca widzi potwory to należy jej powiedzieć żeby obcięła nogi łózką to rekord kretyństwa, osoba chora psychicznie inaczej postrzega rzeczywistość, więc np. potwory nadal pod tym łóżkiem mogą być, albo wyjść i stać boku albo schować się do szafy,
ktoś kto pisał ten artykuł nie ma pojęcia o czym pisze,
dejcie se już na wstrzymanie, antypsychiatria is so 1970, obecnie nikt rozsądny nie podważa
A ty masz "urojenia", że "nikt rozsądny nie podważa psychiatrii". Psychiatria wmawia ludziom, że pacjenci psychiatryczni mają halucynacje wzrokowe i słyszą "głosy w głowie", podczas, gdy CAŁE MOJE DOŚWIADCZENIE przeczy tym KOCOPOŁOM - to psychiatryczne MITY.
skończyłem psychologię i powiem wam, że 90 % psychologów ma problemy z głową, to półwariaci, więc nie ma się czego mądrego spodziewać, a oprócz tego mózg ludzki i ludzkie zachowania to jedna wielka zmienna łamane przez niewiadoma, mimo tego wszystkiego to powiem wam, że nie ma niczego lepszego niż rozmowa z dobrym psychoterapeutą, żadne aplikowanie lekarstw tego nie zastąpi, człowiek nie może zostać sam ze swoimi problemami,
@rebel: to 90% nie wymyśliłem sobie, tylko jest poparte badaniami wśród psychologów, stwierdzono, że 90% z nich poszło na psychologię bo samemu mieli problemy ze sobą lub rodziną, a zawód wykonuję inny, skończyłem jeszcze inne kierunki, zupełnie z innej beczki,
Z tą kumulacją nieszczęść chodziło mi o to by przedstawić sytuację bez wyjścia. Fakt, że wzorowałem się nieco na moich właśnych problemach, ale jestem w dużo lepszej sytuacji- jestem facetem, przez co mogę robić w budowlance, a to dochodowa praca- przy kostce zarobiam więcej niż niejeden psycholog.
Niestety coś w tym jest w końcu nikt z nas nie powinien wydawać sądów i ferować co jest normą bo ogromna większość z nas czasem lub nawet ciągle zachowuje się w sposób taki, że zawsze znajdzie się ktoś kto uzna to za wariactwo lub jakąś chorobę psychiczną.
Poza tym jest też takie zdanie, które leciało mnie więcej tak:
Ludzie dzielą się na chorych psychicznie i na tych, którzy nie zostali jeszcze przebadani
Przypominam sobie jak zaraz po szkole średniej trafiłem do szp. psych., to dobrze wtedy było widać, jak chyba większa połowa mojej klasy by była uznana za schizofreników na tym oddziale psychiatrycznym.
Chodzi mi o to, że młody człowiek potrzebuje się wyszaleć i ma poczucie humoru - chcę się też powydurniać. A na takim oddziale psychiatrycznym, to personel chce mieć wsród pacjentów ciche eksponaty, nie ważne, że cały dzień nuda, bo
Dobry tekst. Dla mnie psychiatria to jedna wielka definicja filozoficzno-statystyczna, opierająca się na pseudo-dociekaniu i zgłębianiu tego, czego naukowo zgłębić się nie udało - ludzkiego umysłu. Teoretyzowanie i nic więcej.
Sama prawda, od siebie mogę tylko dodać że to właśnie Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne jako pierwsze określiło homoseksualizm jako rzecz normalną, też drogą głosowania. Grupa LGBT często powołuję się na autorytet ATP, który jak widzimy nie do końca jest zgodny z nauką.
@Marx64: a ja dodam, że homoseksualizm na ich liście chorób oni umieścili.
natomiast podobno moje zainteresowanie młodzieżą licealną bierze się stąd, że nie postrzegam ich jako zagrożenia - coś jak fascynacja japończyków kotem bez stóp i dłoni - nie podrapie i nie ucieknie:)
Komentarze (125)
najlepsze
IAAPA Sekcja Polska
Międzynarodowe Stowarzyszenie Przeciwko Przemocy Psychiatrycznej
www.anty-psychiatria.info/cms/pages/zglos-naduzycie-w-psychiatrii.php
W każdym zawodzie różni ludzie wykonują pracę lepiej lub gorzej, tak samo w psychiatrii. A tym jest to trudniejsze, że umysł jest bardziej skomplikowany niż np. wspomniana w artykule chemia.
Ale możliwe że faktycznie w psychiatrii można zrobić jeszcze bardzo wiele.
Zgadzam się z Tobą, jednak sam osobiście biorę niewielką dawkę 10mg seroxatu (antydepresant), na rozmaite dolegliwości, jak nerwica natręctw, erytrofobia itp., i widzę że bez tego wspomagania jest mi dużo gorzej, a na takiej dawce nie mam skutków ubocznych (przede wszystkim największego - brak orgazmu, co może być na wyższych dawkach). Często się zastanawiam czy nie zwiększyć dawki, ale skutki uboczne mnie od tego odwodzą.
Więc myślę że mój przykład
Ja bym inny wniosek postawił: nie mieszać problemów emocjonalno-społecznych z medycyną, ponieważ to raczej nie kwestia medycyny, nie kwestia zdrowia lub choroby, tylko kwestia problemów życiowych, które każdy z nas ma.
Trudny charakter, smutek, frustracje to nie choroby i dlatego nie lekarz się powinien tym zajmować tylko ktoś na kształt pracownika socjalnego. Zauważ, że nie mówię nawet, że psycholog, bo dzisiejszy styl pracy psychologów, to nie jest realna pomoc w
Goleman Daniel - Inteligencja Emocjonalna
Moim zdaniem lwia część ludzi chodzących do psychologa jest zdrowa, a lekarze po prostu chcą zarobić.
Prawdziwe choroby psychiczne powstają w wyniku zmian w mózgu, poprzez jego uszkodzenia albo traumatyczne przeżycia.
Uszkadzając ciało migdałowate nie potraficie nadać wartości emocjonalnej czemukolwiek, nie wiecie na czym wam bardziej zależy na, nowych butach czy, rodzinie :)
Czytałem o przypadku pana któremu
ktoś kto pisał ten artykuł nie ma pojęcia o czym pisze,
dejcie se już na wstrzymanie, antypsychiatria is so 1970, obecnie nikt rozsądny nie podważa
o twoim żałosnym doświadczeniu już rozmawialiśmy, jest żadne,
kilkukrotne przebywanie na psychiatrii nie powoduje zrozumienia wszystkich aspektów tej dziedziny
A ty masz "urojenia", że "nikt rozsądny nie podważa psychiatrii". Psychiatria wmawia ludziom, że pacjenci psychiatryczni mają halucynacje wzrokowe i słyszą "głosy w głowie", podczas, gdy CAŁE MOJE DOŚWIADCZENIE przeczy tym KOCOPOŁOM - to psychiatryczne MITY.
Licealista.
Dzięki, o taką odpowiedź mi chodziło.
Z tą kumulacją nieszczęść chodziło mi o to by przedstawić sytuację bez wyjścia. Fakt, że wzorowałem się nieco na moich właśnych problemach, ale jestem w dużo lepszej sytuacji- jestem facetem, przez co mogę robić w budowlance, a to dochodowa praca- przy kostce zarobiam więcej niż niejeden psycholog.
Poza tym jest też takie zdanie, które leciało mnie więcej tak:
Ludzie dzielą się na chorych psychicznie i na tych, którzy nie zostali jeszcze przebadani
Przypominam sobie jak zaraz po szkole średniej trafiłem do szp. psych., to dobrze wtedy było widać, jak chyba większa połowa mojej klasy by była uznana za schizofreników na tym oddziale psychiatrycznym.
Chodzi mi o to, że młody człowiek potrzebuje się wyszaleć i ma poczucie humoru - chcę się też powydurniać. A na takim oddziale psychiatrycznym, to personel chce mieć wsród pacjentów ciche eksponaty, nie ważne, że cały dzień nuda, bo
natomiast podobno moje zainteresowanie młodzieżą licealną bierze się stąd, że nie postrzegam ich jako zagrożenia - coś jak fascynacja japończyków kotem bez stóp i dłoni - nie podrapie i nie ucieknie:)