@BarekMelka: Po prostu Trump przekraczał czas, więc nic dziwnego, że mu moderator przerywał. @Nataleczka1993 zwyczajnie kolejny raz spamuje znaleziskami z subredditu z r/The_Donald, popatrz na jej wcześniejsze znaleziska.
Oglądałam debatę na CNN, pomijając wszystko Hilary była spokojna i pewna siebie, widać że przejęła pałeczkę i z każdym pytaniem nabierała pewności siebie. Trump starał się ją wyprowadzić z równowagi, ale sam na wariata wyglądał. Zarzucał wszystko, a ona to przyjmowała z uśmiechem i sama na koniec zaorała go z tematem latynosów. A moderator mu przerywał, bo często jej w zdanie wchodził. Pomijając to widać, że tv jest za nią, w końcu
@Nataleczka1993: Jakim zakłamaniem rzeczywistości? Trump wyraźnie wtedy powiedział: “Yeah I guess so,” Trump responded. “I wish the first time it was done correctly.” i o tym mówił moderator. Ale tego nie przeczytasz na r/The_Donald.
Jeśli ktoś oglądał debatę to dobrze wie, dlaczego Holt przerywał Trumpowi.
Po pierwsze, Trump notorycznie przekraczał czas i przerywał Clinton.
Po drugie i ważniejsze, wystarczy sobie zobaczyć odpowiedzi kandydatów na chociażby pierwsze pytanie - jaki mają pomysł na rozruszanie gospodarki Ameryki i zakopanie kanionu między tymi, którzy korzystają z obecnego ożywienia gospodarczego a masą tych, którzy nie widzą żadnej poprawy. Clinton odpowiadała pierwsza i podała cały szereg propozycji: przebudowę systemu energetycznego, podniesienie
@szyy: Tez mi się wydaje, że Trump gadał głównie truizmy. W pewnym momencie, nie pamiętam co to było za pytanie, zaciął się na 4 tys morderstw w Chicago, powtarzał to i powtarzał. A ty myślisz - no dobrze i co chcesz z tym zrobić? 'Law and order, bla bla bla.' Jakby jego pomysł na rządzenie to było pokazywanie ludziom na to, jak bardzo jest źle. Co za przenikliwość. Natomiast Hilary
@monarchista: debata to nie czas i miejsce na przedstawianie szczegółów technicznych. Te są powszechnie dostępne w programie gospodarczym Clinton, który został oceniony pozytywnie przez ekonomistów.
Po drugiej stronie barykady mamy Trumpa i jego obniżkę podatków. To jest wyświechtany slogan, obowiązkowy w repertuarze republikańskiego kandydata, ale zupełnie chybiony. Podatki w USA są niemal najniższe od drugiej wojny światowej (niemal, bo nieco niższe były na początku kadencji Obamy) i nic to nie
Moderator debaty Lester Holt przerywał Trumpowi 41 razy
No, ale to akurat samo w sobie nic nie oznacza, przy takich liczbach dobrze byłoby podawać kontekst: bo np. co innego przerywać, gdy ktoś mówi merytorycznie na temat, a co innego przerywanie, które ma doprowadzać kandydata do porządku.
I nie chcę tu nikogo bronić ani atakować, po prostu: komuś się chciało przelecieć cały materiał i policzyć te momenty, szkoda, że nie chciało mu się
Oglądałem całość. Lepiej wypadła Hillary. Kilkadziesiąt lat jako polityk nauczyło ją, jak minami wyśmiać rozmówcę, kiedy nie wchodzić w słowo a kiedy reagować. Trump popełniał błędy początkującego polityka. Kiedy słyszał bzdurę to na nią odpowiadał, ignorując czyj czas na mówienie biegnie. Przez to wyszedł na krzykacza przy zrównoważonej Clinton. Wizerunkowy majstersztyk, żeby przedstawić Clinton jako tą stabilną... Gratulacje dla sztabu.
Stąd też prowadzący non stop przerywał Trumpowi, bo naruszał porządek debaty. Clinton nie musiał...
Nie zmienia to faktu, że Trump ma jakąś wizję co należy zrobić. Wie od czego chce zacząć, wie jak chce zadziałać i wie jakich efektów może się spodziewać. Clinton... może ktoś policzy ile padło z jej ust nic nie znaczących sloganów. Odbudujemy zaufanie (jak?). Wyrównamy różnice społeczne (jak?). Ograniczymy przestępczość (jak?). Pokonamy ISIS (jak?). Będziemy negocjować dobre umowy (jak? jakie?). Jedyną faktyczną deklaracją, na jaką zwróciłem uwagę było podniesienie minimalnej i wyższe opodatkowanie bogatych.
Nie zmienia to faktu, że Trump ma jakąś wizję co należy zrobić. Wie od czego chce zacząć, wie jak chce zadziałać i wie jakich efektów może się spodziewać.
@dzieciol1: mógłbyś przybliżyć tę wizję? Bo na debacie przedstawiało się to mniej więcej tak:
Holt: Mr Trump, what will you do about the economy? Trump: The economy is bad, I tell you, the economy, it's tremendously bad, tremendously, and we need to
@szyy: U mnie w domu leciała debata, rzucałem na nią okiem od czasu do czasu, wszystkiego nie widziałem.
Trumpa nie da się słuchać takie bzdury opowiada, powtarzając się przy tym wiele razy, byle tylko coś mówić. Rozbawiło mnie bardzo jak odpowiadając na pytanie o "Cyber security" powiedział coś takiego: "... I have a son. He's 10 years old. He has computers. He is so good with these computers, it's unbelievable.
Smutne czasy nastały, kiedy to po debacie prezydenckiej zamiast poruszać kwestie merytoryczne, media i obywatele rozwodzą się nad tym kto komu i ile razy przerywał. Problem debat jedak jest inny. Kandydaci mogą dziś kompletnie nie odpowiadać na pytania, mogą mijać się z prawdą, manipulować faktami i najzwyczajniej w Świecie kłamać i mają na to całkowite przyzwolenie zarówno mediów jak i obywateli. To jest nowa taktyka jaką można zauważyć nie tylko wśród kandydatów w wyborach prezytenckich w USA, ale również na naszej rodzimej scenie politycznej. Kwestia merytoryczna debaty jest kompletnie nieistotna. Zamiast konkretów, są igrzyska. Ludzie mają reality show, nawet gdyby było inaczej, to przytłaczająca cześć społeczeństwa, czy to amerykańskiego, czy polskiego i tak po prostu nie zrozumie o czym jest dyskusja, ba, nawet ich to specjalnie nie interesuje. Liczy się walka, starcie, wzajemne podstawianie sobie nogi, zmasakrowanie i skompromitowanie kontrkandydata na wizji. Kandydaci i tak wiedzą, że po debacie, zarówno ci wspierający kandydata A jak i ci od kandydata B będą zgodnie twierdzić, że to ich kandydat wygrał.
@dwie_szopy_jackson: Jakby Trump nie przerywał wypowiedzi Clinton, to Clinton mogłaby spokojniej mówić o tym co jest ważne dla niej i jej potencjalnych wyborców. Ilość przerwań poniekąd przekłada się na stopień chamstwa i braku powagi niezbędnej do piastowania tego stanowiska.
@detalicznie: obejrzyj jakąkolwiek inną debatę czy program publicystyczny w którym naprzeciw siebie sadza się adwersarzy o zupełnie odmiennych poglądach. Chamstwo, przerywanie i wchodzenie w słowo jest już normą i nikt, mimo, że powinien, na to nie reaguje.
Komentarze (94)
najlepsze
Clinton przerwałą Trumpowi 17 razy. Holt przerwał Clinton 7 razy. Widzicie zależność?
Chociaż wniosek nieco na wyrost bo przerywał im kilka razy za przekroczenie czasu ;)
http://abcnews.go.com/Entertainment/wireStory/moderator-lester-holt-scrutiny-debate-42366378
Po pierwsze, Trump notorycznie przekraczał czas i przerywał Clinton.
Po drugie i ważniejsze, wystarczy sobie zobaczyć odpowiedzi kandydatów na chociażby pierwsze pytanie - jaki mają pomysł na rozruszanie gospodarki Ameryki i zakopanie kanionu między tymi, którzy korzystają z obecnego ożywienia gospodarczego a masą tych, którzy nie widzą żadnej poprawy. Clinton odpowiadała pierwsza i podała cały szereg propozycji: przebudowę systemu energetycznego, podniesienie
Natomiast Hilary
Po drugiej stronie barykady mamy Trumpa i jego obniżkę podatków. To jest wyświechtany slogan, obowiązkowy w repertuarze republikańskiego kandydata, ale zupełnie chybiony. Podatki w USA są niemal najniższe od drugiej wojny światowej (niemal, bo nieco niższe były na początku kadencji Obamy) i nic to nie
No, ale to akurat samo w sobie nic nie oznacza, przy takich liczbach dobrze byłoby podawać kontekst: bo np. co innego przerywać, gdy ktoś mówi merytorycznie na temat, a co innego przerywanie, które ma doprowadzać kandydata do porządku.
I nie chcę tu nikogo bronić ani atakować, po prostu: komuś się chciało przelecieć cały materiał i policzyć te momenty, szkoda, że nie chciało mu się
Trump popełniał błędy początkującego polityka. Kiedy słyszał bzdurę to na nią odpowiadał, ignorując czyj czas na mówienie biegnie. Przez to wyszedł na krzykacza przy zrównoważonej Clinton. Wizerunkowy majstersztyk, żeby przedstawić Clinton jako tą stabilną... Gratulacje dla sztabu.
Stąd też prowadzący non stop przerywał Trumpowi, bo naruszał porządek debaty. Clinton nie musiał...
Nie zmienia to faktu, że Trump ma jakąś wizję co należy zrobić. Wie od czego chce zacząć, wie jak chce zadziałać i wie jakich efektów może się spodziewać. Clinton... może ktoś policzy ile padło z jej ust nic nie znaczących sloganów. Odbudujemy zaufanie (jak?). Wyrównamy różnice społeczne (jak?). Ograniczymy przestępczość (jak?). Pokonamy ISIS (jak?). Będziemy negocjować dobre umowy (jak? jakie?). Jedyną faktyczną deklaracją, na jaką zwróciłem uwagę było podniesienie minimalnej i wyższe opodatkowanie bogatych.
@dzieciol1: mógłbyś przybliżyć tę wizję? Bo na debacie przedstawiało się to mniej więcej tak:
Holt: Mr Trump, what will you do about the economy?
Trump: The economy is bad, I tell you, the economy, it's tremendously bad, tremendously, and we need to
Trumpa nie da się słuchać takie bzdury opowiada, powtarzając się przy tym wiele razy, byle tylko coś mówić. Rozbawiło mnie bardzo jak odpowiadając na pytanie o "Cyber security" powiedział coś takiego:
"... I have a son. He's 10 years old. He has computers. He is so good with these computers, it's unbelievable.
Mnie dziwi że mu po prostu nie wyłączyli mikrofonu w pewnym momencie.
Ale widzę że jak nawet prawaki się nie spuszczaja nad tym jak to trump zmasakrował Clinton, to musiało być kiepściutko :D
Problem debat jedak jest inny. Kandydaci mogą dziś kompletnie nie odpowiadać na pytania, mogą mijać się z prawdą, manipulować faktami i najzwyczajniej w Świecie kłamać i mają na to całkowite przyzwolenie zarówno mediów jak i obywateli.
To jest nowa taktyka jaką można zauważyć nie tylko wśród kandydatów w wyborach prezytenckich w USA, ale również na naszej rodzimej scenie politycznej.
Kwestia merytoryczna debaty jest kompletnie nieistotna. Zamiast konkretów, są igrzyska. Ludzie mają reality show, nawet gdyby było inaczej, to przytłaczająca cześć społeczeństwa, czy to amerykańskiego, czy polskiego i tak po prostu nie zrozumie o czym jest dyskusja, ba, nawet ich to specjalnie nie interesuje.
Liczy się walka, starcie, wzajemne podstawianie sobie nogi, zmasakrowanie i skompromitowanie kontrkandydata na wizji. Kandydaci i tak wiedzą, że po debacie, zarówno ci wspierający kandydata A jak i ci od kandydata B będą zgodnie twierdzić, że to ich kandydat wygrał.
W