@boltzmann: Dzieci mają wzorce, ale te niewłaściwe. Jeżeli rodzic mówi, że ten bogaty sąsiad wszystko ukradł, to dziecko myśli, że nie warto uczyć się. Jeżeli celebryci w tv robią kasę za obrażanie Polaków, to po co nauka, każdy to może robić. Mnie osobiście wkurza to, że szkoły stawiają coraz więcej na sport, wpajają dzieciom, że to ich przyszłość. Ilu sportowców będzie na tyle dobrych, żeby zarobić na siebie? Wystarczy kontuzja i
@Elven: W mojej miejscowości w szkole podstawowej prowadzone są zajęcia z wykorzystaniem Lego Mindstorms. Ilu uczniów chodzi na zajęcia (placówka mająca 400 uczniów)? Czterech, w tym dwójka moich dzieci.
Obecna edukacja jest oparta na modelu z lat 80 i nie jest reformowana "bo działa" [hehe]. Nie da się tego zmienić od tak bo to jest całą instytucja do zreformowania. Robi się tak: to jest macierz, to jest całka, to jest różniczka. Rzadko kiedy mówi się: To jest różniczka i przyda się do tego tamtego i owego, pokaże na przykładzie, to sie robi tak itp. No później każdy wie, że całka to
@controll: O to, to! Mój organizm się buntuje jak mam się czegoś nauczyć bez zrozumienia albo sensownego zastosowania. Pamiętam jak na statystyce na liczyliśmy prawdopodobieństwo przy pomocy całek. Pytam kobitki, no fajnie policzylismy sobie ale do czego tego się używa tak normalnie. W odpowiedzi dostałem, że "można sobie policzyć np. dyfuzję" bez tłumaczenia co i poco. Jedyne co mi przyszło wtedy namyśl to: "dyfuzję czego? pierda na sali?". To samo na
@controll: bzdura. Posiadając wykształcenie nauczycielskie, wiem, że już od dawna odeszło się od takich metod. Jako nauczyciel wiem, że najpierw wychodzi się od przykładu zastosowania, a dopiero później zadaje pytanie "ale jak to działa? A no to działa w taki sposób, że mamy coś takiego jak całka, ale co to jest całka?".
Czemu ich się nie stosuje - bo nikt nie chce pracować w edukacji. Drugi problem to taki, że zawsze
jakakolwiek zmiana spatologizowanego szkolnictwa podniesie lament i płacz polskiego lewactwa o utracie etatów nauczycieli i tak jest z wiekszoscia spraw w polszy
@mareksa666: Są bardzo dobre i ciekawe prywatne uczelnie np. SWPS czy PJATK (dawne PJWSTK) w Warszawie. SWPS ma naprawdę ciekawą ofertę i ludzie często idą tam z wyboru ponad uczelnię państwową.
Kiedyś myślałem, że wykłady TED to mają jakąś wartość, ale od pewnego czasu co nie obejżę to mam wrażenie, że to stek bzdur obudowane w ładne słówka. 1. Taka książka z papieru, gdzie w kolejności alfabetycznej zapisane są różne hasła - o ja #!$%@?.... I marzeniem babki było przeczytać encyklopedię... (╥﹏╥) No chyba w wieku 6 lat ma się takie pomysły i uznaje je się za dobre. 2.
@RottenKitten: Zwykłe TEDy zazwyczaj mają wartość - głównie rozrywkową, bo to jest w istocie standup popularnonaukowy, od czasu do czasu przeplatany kompletnymi bzdurami.
Za to TEDx'y - to okazja to promocji swojej osoby/firmy/organizacji. I to właśnie uskutecznia ta pani.
A cały temat doskonalenia dzieci za pomocą nowych genialnych metod to temat wałkowany od 80 lat non stop, i jak dotąd żadna metoda nie jest wyraźnie lepsza niż inna. Co ciekawe, żadna
@RottenKitten: Jakby dziecko spedzalo o polowe mniej czasu w szkole na tych glupotach, to mialoby wieksze szanse, ze znajdzie cos czym sie zainteresuje. Sprawa jest prosta - siedzisz bierny w szkole, to ksztaltujesz w sobie bierna postawe. Malo tego, jak robisz A, to nie robisz B - w czasie szkoly dzieci moglyby sie nauczyc czegos wartosciowego: tanca, programowania, zarzadzania finansami, przemowien publicznych itd... ale niestety, trzeba wysiedziec doopogodziny w lawce
Jestem nauczycielką w jednej ze szkół podstawowych w dużym mieście. Wiecie ilu nauczycieli z mojej szkoły prawdopodobnie obejrzało tego TEDa? 2. Ja i koleżanka. Nie mamy 30 lat, uczymy w klasach 1-3, jesteśmy kreatywne, wiemy co to TED, webinarium, kursy internetowe, itp., same się dokształcamy, pracujemy z dziećmi trochę inaczej, zamiast chować komórki wykorzystujemy jest do pracy na lekcji, korzystamy z tablicy multimedialnej (w sensie dzieci a nie my (ʘ‿
@Ataza: no właśnie. To jest jedna z wielkich bolączek polskiej szkoły - nie wyrzuca się nauczycieli najgorszych, tylko najmłodszych. Ważne, że są ludzie tacy jak Ty, którzy angażują się w swoją pracę i dają z siebie wszystko. :-) Gratuluję podejścia, dzieci są na pewno też bardzo zadowolone.
Ehh słucham tego wykładu. Część jest ok, ale część to kompletna bzdura. Sama dalej się uczę i aktualnie jestem w systemie, gdzie cała odpowiedzialność za naukę spoczywa na uczniu. Moje obserwacje? To też nie działa. Trzeba wypośrodkować. Pani mówi, że trzeba dziecko zainteresować, wywołać podekscytowanie i zaciekawienie. Czy ta Pani myśli, że to by działało, gdyby każda lekcja była ekscytująca i ciekawa, każde zagadnienie fascynujące? Że w ogóle jakikolwiek człowiek jest w
@mistrz_tekkena: no i właśnie to jest schematyczny typ myślenia o nauce. Szkołę już dawno skończyłam, studia też. Uczę się dla siebie, dla lepszych możliwości, większych zarobków.
@no_i_w_ogle: Hurr durr w szkole nie uczo spawać i gotować ryżu, a jakieś durne równania każo rozwiązywać! Szkoła taka bezsensowna, nie uczy nic pożytecznego hurr durr!
Szkoda, że tak mała widownia. W większości pewnie siedzą tam ludzie, którzy już wiedzą to od dawna. Chciało by się, żeby to dotarło do jak największej ilości rodziców. Według mnie, warto takie myślenie rozsiewać dalej. Z drugiej strony, niby wszyscy wiemy, że szkoła jest do dupy, ale dalej posyłamy tam nasze dzieci. Pani mówi, że alternatywy są na wyciągnięcie ręki. Tu się nie zgadzam. Nauka domowa, super, tylko kto pójdzie do pracy?
@fawcio: Przez to, że wszyscy musimy płacić na "darmową" edukację niektórych nie stać na np. szkoły prywatne. Szkoda, że nikt nie wpadnie na to, że nie trzeba przecież od razu sprywatyzować szkolnictwa/służby zdrowia itd. w całości. Na początku wystaczyłoby żeby rodzice/pacjenci częściowo płacili z własnej kieszeni za "darmowe" usługi, to poprawiłoby jakość/konkurencyjność, pełna prywatyzacja mogłaby nastąpić duuużo później.
@shogu: a) nie znasz żadnego szejka b) co innego "darmowa" szkoła na którą każdy musi płacić, a co innego "darmowa" bo finansowana przez kogokolwiek (patrząc na Twoje komentarze i wykopy widzę, że na temat islamu masz małą obsesję więc nie wnikam w ten konkretny przykład z dupy) c) ten socjalizm (chociaż nie zgadzam się z tym określeniem) sam się zniszczy, a ja chciałbym żebyśmy mieli chociaż częściowy wpływ na jakość usług.
@Wilier: Kolega przekazu nie wyłapał bo tekst w rzeczywistości do wszystkiego można przypisać. Chodzi o ogólny sposób nauczania w szkołach. Nie wiem gdzie kolega się uczył ale ja pamiętam tylko twardą teorię, dodatkowo niesamowicie nudną. Pierwsze prawo Kirchhoffa... serio nie pamiętałem o co biega i kim ten jegomość był. Za to po odświeżeniu sobie informacji na jego temat zdałem sobie sprawę że, w rzeczywistości stosuje się do jego praw prawie codziennie.
Pani powinna wspomnieć o biologii na ktorej dzieciom wbija sie do głowy do jakiej rodziny nalezą widlaki, jak funkcjonuje układ pokarmowy pantofelka czy jeszcze innego stworzenia o którym przeciętny człowiek nie ma pojęcia. Przez te bzdury brakuje czasu na lekcje z pierwszej pomocy, jak dochodzi do chorób, zakażeń, jak im zapobiegać itp itd. Na lekcjach muzyki na wyrywki wypytuje sie o daty urodzenia kompozytorów, na geografii uczą o zbiorach żyta w latach
Komentarze (199)
najlepsze
Mnie osobiście wkurza to, że szkoły stawiają coraz więcej na sport, wpajają dzieciom, że to ich przyszłość. Ilu sportowców będzie na tyle dobrych, żeby zarobić na siebie? Wystarczy kontuzja i
Czemu ich się nie stosuje - bo nikt nie chce pracować w edukacji. Drugi problem to taki, że zawsze
1. Taka książka z papieru, gdzie w kolejności alfabetycznej zapisane są różne hasła - o ja #!$%@?.... I marzeniem babki było przeczytać encyklopedię... (╥﹏╥) No chyba w wieku 6 lat ma się takie pomysły i uznaje je się za dobre.
2.
Za to TEDx'y - to okazja to promocji swojej osoby/firmy/organizacji.
I to właśnie uskutecznia ta pani.
A cały temat doskonalenia dzieci za pomocą nowych genialnych metod to temat wałkowany od 80 lat non stop, i jak dotąd żadna metoda nie jest wyraźnie lepsza niż inna. Co ciekawe, żadna
Jakby dziecko spedzalo o polowe mniej czasu w szkole na tych glupotach, to mialoby wieksze szanse, ze znajdzie cos czym sie zainteresuje.
Sprawa jest prosta - siedzisz bierny w szkole, to ksztaltujesz w sobie bierna postawe.
Malo tego, jak robisz A, to nie robisz B - w czasie szkoly dzieci moglyby sie nauczyc czegos wartosciowego: tanca, programowania, zarzadzania finansami, przemowien publicznych itd... ale niestety, trzeba wysiedziec doopogodziny w lawce
Sama dalej się uczę i aktualnie jestem w systemie, gdzie cała odpowiedzialność za naukę spoczywa na uczniu. Moje obserwacje? To też nie działa. Trzeba wypośrodkować.
Pani mówi, że trzeba dziecko zainteresować, wywołać podekscytowanie i zaciekawienie. Czy ta Pani myśli, że to by działało, gdyby każda lekcja była ekscytująca i ciekawa, każde zagadnienie fascynujące? Że w ogóle jakikolwiek człowiek jest w
Z drugiej strony, niby wszyscy wiemy, że szkoła jest do dupy, ale dalej posyłamy tam nasze dzieci. Pani mówi, że alternatywy są na wyciągnięcie ręki. Tu się nie zgadzam. Nauka domowa, super, tylko kto pójdzie do pracy?
a) nie znasz żadnego szejka
b) co innego "darmowa" szkoła na którą każdy musi płacić, a co innego "darmowa" bo finansowana przez kogokolwiek (patrząc na Twoje komentarze i wykopy widzę, że na temat islamu masz małą obsesję więc nie wnikam w ten konkretny przykład z dupy)
c) ten socjalizm (chociaż nie zgadzam się z tym określeniem) sam się zniszczy, a ja chciałbym żebyśmy mieli chociaż częściowy wpływ na jakość usług.
Na lekcjach muzyki na wyrywki wypytuje sie o daty urodzenia kompozytorów, na geografii uczą o zbiorach żyta w latach