Mężczyzna bez kręgosłupa – przypowieść dla mężczyzn w typie „nice guy”.
Pewnego razu żył sobie mężczyzna bez kręgosłupa (a man without a spine).
Był bardzo miłym facetem. Zaletą nie posiadania kręgosłupa była możliwość dopasowania się do każdego, co często wykorzystywał. Mógł wyginać się na różnorakie sposoby.
Ale nie mógł stać prosto.
I był też przez większość czasu miękki niczym gąbka, bezkształtny jak flak, ludzie często przechadzali się po nim, nie wiedząc nawet że tam jest. Nie zwracali na niego uwagi.
Dlatego w końcu zawładnął nim smutek, brak kręgosłupa rozżalił go zupełnie. Zastanawiał się czemu inni ludzie nie chcą lub nie mogą dopasować się do niego tak jak on sam to robi. Refleksja ta była jednak nieco głupia, ponieważ nie czuł nigdy odwagi czy prawa do tego, by poprosić kogoś o dopasowanie się do niego. Sam zresztą nie miał formy, kształtu – więc do czego tu się dopasować?
W cyberprzestrzeni udawał kogoś twardego - jak gdyby posiadał kręgosłup - ale ludzie poprzez jego złość i rozgoryczenie błyskawicznie dostrzegali, że tak naprawdę go nie ma w życiu realnym. Dlatego jego sieciowe wojny szybko kończyły się przegraną, a on sam czuł co raz większe poczucie wstydu i beznadziejności.
Zawsze marzył o byciu z kobietą, by okazała mu pomoc – by zastąpiła kręgosłup, którego nie miał. Zdarzało się, że przywierał do kobiety z kręgosłupem – wtedy mógł stać prosto, ale kobiety bardzo nie lubiły gdy to robił. Często nazywał je „dziwkami”, ponieważ kobiety z kręgosłupem obchodziły się z nim dość chłodno, zrzucały go z siebie bezceremonialnie i kazały „wyhodować” sobie własny kręgosłup.
Z drugiej strony, gdy poznawał kobietę bez kręgosłupa nie mógł w żaden sposób przykuć jej uwagi, gdyż tego typu kobiety szukały własnych mężczyzn z kręgosłupem, do których mogły przylgnąć. Mimo tego takie kobiety lubiły mieć go w pobliżu, spotykać się z nim dla rozrywki, traktować go jak swojego satelitę. Stawał się dla nich swego rodzaju platonicznym przyjacielem i terapeutą, chociaż miał dokładnie ten sam problem co one. Bywało, że w rozmowach z nimi nazywał siebie „feministą” i uczył je jak stanąć na nogi i stać prosto, chociaż sam nie potrafił tego zrobić.
Niestety z całym tym jego zginaniem się i pełzaniem, kręgosłup nigdy nie miał szans na to by powstać.
Jednak pewnego dnia bohater naszej opowieści wpadł na pomysł. Miast wyhodować kręgosłup, postanowił sobie go zrobić.
Wziął długi, twardy patyk… i włożył go sobie w dupę.
Była to znaczna poprawa w jego życiu, choć dość niekomfortowa. Po raz pierwszy za to mógł stanąć prosto, pomimo tego, że był dość sztywny. Nagle dostrzegł, że może posiadać opinie, które stoją w sprzeczności ze zdaniem innych, mógł nawet tych opinii bronić. Odkrył, że wcale nie musi czuć się lubiany przez innych, a jego świat nie rozpadał się gdy kogoś zdenerwował. Przestał pragnąć dopasowania do innych ludzi, mało tego – stał się nieugięty, niewzruszony.
Ludzie komentowali jego przemianę, niektórzy przestali go lubić z tym jego patykiem w dupie, ale zaczęli przez to częściej go dostrzegać. Jeszcze inni czuli, że przynajmniej mogą zacząć go teraz szanować. Nikt więcej nie nadepnął już na niego przez przypadek.
Pomimo tego związki wciąż nie były dla niego łatwą rzeczą, miłość ze strony kobiet z kręgosłupem przychodziła z trudem. Nasz bohater był przecież zimny i nieugięty, zadufany w sobie i protekcjonalny. Był sztywniakiem. Ale w końcu udało mu się, przyciągnął do siebie bardzo ładną kobietę, ale bez kręgosłupa, ona za to widziała go jako okaz siły, monument do którego może przylgnąć.
Z początku kochał ją bardzo, pomyślał, że kij w dupie to ostateczna odpowiedź na wszystkie jego problemy związane z relacjami damsko-męskimi. W końcu czuł się kochany tak samo, jak on kochał w zamian. Było to wspaniałe uczucie, potem uczucie stało się dobre… jeszcze później jego związek był po prostu „ok”. W końcu zaczął czuć się niekomfortowo, coś go dusiło, krępowało jego ruchy. To kobieta bez kręgosłupa oblepiła go jak kaftan bezpieczeństwa! Horror!
Na dodatek przez kij w dupie nasz mężczyzna był tak sztywny, że nie wiedział jak zrzucić z siebie swoją kobietę. Oh, gdyby tylko mógł się ugiąć! Był jak w pułapce, rzetelny w swoim „zobligowaniu”, „powinności wobec niej” i „dumie ze swojego zaangażowania”. Mijały miesiące, a on bezskutecznie starał się machać rękami by zrzucić ją z siebie i jednocześnie wyglądać tak, jak gdyby tego wcale nie robił.
Miał szczerą nadzieję, że może uda się mu jej pozbyć dzięki aluzjom, sarkastycznym wskazówkom, mówił do niej rzeczy, które były „tylko żartami”, „konstruktywną krytyką” która miała ją obrazić. Ku jego przerażeniu, sprawił tylko, że kobieta bez kręgosłupa stała się jedynie mniej pewna siebie i zakompleksiona. Przez co przywarła do niego JESZCZE MOCNIEJ!
Inni faceci bez kręgosłupa zazdrościli mu, nazywali go palantem przez to jak ją traktował. Zauważył, że on też tak niegdyś robił, jeszcze gdy nie miał kija w dupie często pocieszał zrozpaczone znajome mu kobiety. Żałował, że inni mężczyźni bez kręgosłupa nie wiedzą jak to jest, być w objęciach takiej kobiety. Pragnął, by go zostawiła dla jednego z tych facetów, którzy mu jej zazdrościli. Zaczęło mu być wstyd za to, jak czuły się kobiety, do których starał się przylgnąć w przeszłości. Pomyślał, że może jednak nie były wcale tak złe.
Pewnego dnia doszedł do wniosku, że jest tylko jeden sposób, by kobieta bez kręgosłupa dała mu spokój. Musiał pozbyć się swojego kija w dupie. Natychmiast.
Zatem chwycił za kij i wyciągnął go! Cud! Pomimo tego wciąż stał.
Wszystkie ta lata nieugiętości, bycia sztywniakiem sprawiły, że jednak udało mu się wyhodować własny kręgosłup. W końcu miał pewną swobodę ruchów, mógł się wyginać i pomimo tego być na tyle silnym, twardym i stanowczym by stawiać opór. Udało mu się wykręcić, uwolnić się z objęć kobiety bez kręgosłupa, choć mocno protestowała. Już na zawsze pozostał daleko poza zasięgiem jej podobnych kobiet, by nigdy znowu nie wpaść w ich sidła.
Nasz bohater był zachwycony swoją nową wolnością i zdolnością, mógł się czasami uginać (ale niezbyt głęboko) i mógł też stać prosto. Czuł się swobodnie. Zaczął wychodzić z domu, bawił się i cieszył życiem na całego – w końcu poznał kobietę, która miała taki sam normalny kręgosłup jak on.
Są razem do dzisiaj, jako dwie odrębne indywidualności, okazując sobie wzajemne wsparcie i miłość, ciesząc się też czasem, który mogą spędzić tylko w samotności.
I żyli razem długo i szczęśliwie.
Koniec :)
Tekst oryginalny - link.
Tłumaczenie: moje.
Komentarze (287)
najlepsze
żeby zrozumieć temat polecam redpilla (read
Pracowanie nad sobą, to nie tylko pójście na siłownie i
Pamiętajcie Mirki. Jeśli postanowicie się zmienić, zadbać o siebie, wyjść do ludzi - nie zostawajcie przy pierwszej kobiecie, która was zechce. Sprawdźcie, czy czujecie się przy niej komfortowo, czy odpowiada wam jej sposób bycia i spojrzenie na przyszłość. Jeśli nie to ją zmiencie póki nie jest za późno (dziecko, małżeństwo lub kredyt). Skoro taką znaleźliście to kontynując "dobrą zmianę" (hehe), znajdziecie taką, która wam bardziej odpowiada.
I pamiętajcie, wygląd
nie ma ludzi nie ugiętych ani takich co ciągle się uginają a jeśli są jest to tylko kwestia braku doświadczenia i wejścia partnerowi w d. bez mydła tacy ludzie po kilku wpadkach się ogarną a w przyszłości będą czerpać wiedzie ze swoich błędów
panowie zwłaszcza ci w typie ,,nice guy,, nie poddawajcie się i uwierzcie
O nikogo nie zadbasz nie mając własnego zdania (i nie broniąc go w odpowiedni sposób). Kobieta zawsze to wyczuje,