studenci się zgadzają na taki obrót sprawy, więc nie ma tematu. wspierać ich możnaby było, gdyby walczyli o swoje a tak dają dupy i jeszcze się wypłakują, że im źle.
W ogóle mnie to nie dziwi, egzaminy na początku studiów nie są po to aby sprawdzać wiedzę tylko po to aby odpadł określony % roku, tu wszyscy zdali więc egzamin do powtórki. Tylko zastanawia mnie jedno, wykładowcy robiący testy te same co roku są przeważnie od kursów-śmieci, które wszyscy zdają...
O tak, tylu cwaniaków tu pisze co to by nie zrobiło na miejscu studentów. Prawda jest taka, że jak prof. jest "dobrym znajomym" dziekana lub też pracuje na takim uniwerku X-naście lat to student gówno zrobi. Może co najwyżej napisać do gazety. I mieć przej!%ane do końca studiów.
Na polskich uczelniach jest syf - to wie każdy. Z drugiej jednak strony chciałbym mieć świadomość, że potencjalny pielęgniarz wie co robi. I miło by było, gdyby poświadczenie wiedzy było rzetelne...
Co do powtórki... jeśli ktoś uczciwie zdał raz to poradzi sobie i drugi. W czym problem?
Poważna sprawa jest z panią psorką... bo jeśli nie chce jej się opracować nowego egzaminu i stosuje rok w rok te same pytanie to pojawia
Tak długo, dopóki studenci będą akceptowali władzę absolutną pracowników uczelni - mogą się "cieszyć że nie szczekają". Po latach, jak już skończą studia, opowiadają przy piwku czy kawie, z wielkim rozrzewnieniem i mógłbym przysiąc - jakąś dumą - "jaki ten sk!%%iel był straszny", jaką loterią było zdanie tego czy tamtego, jak on i reszta studentów była gnojona gorzej niż koty w najgorszej jednostce wojskowej - ale był twardy, w końcu to zaliczył.
Nic nowego..Na UO właśnie szykuję się do poprawki, gdyż pani doktor stwierdziła, że cała grupa ściągała. Nam też nie może nic udowodnić bo nawet nie pofatygowała się, żeby przyjść na egzamin, tylko poprosiła kogoś innego o przeprowadzenie go. Dodam, że była to osoba, która nawet nie pozwalała zbyt mocno ruszyć głową i "miała oczy wszędzie". Takie są Polskie uczelnie gdzie najważniejszą zasadą jest, aby się dostosować, nie mieć swojego zdania, a już
jednak nie:)postawiliśmy się i udało się:)poszliśmy do prodziekana ds. studentów i przyznał nam rację. Nie ma ponownego egzaminu a babka, która robi co roku te same testy najadła się wstydu i ośmieszyła się. Warto walczyć!
Jakbym widział swoją uczelnię. Na drugim roku kolega oblał egzamin z Analizy poprzez i tutaj cytuję "Brak szacunku do rodzimego języka", napisał odpowiedź z małej litery, oraz popełnił jakiś tam błąd ortograficzny...
Kolejnym przykładem było to jak się doktor pomylił w wywieszeniu wyników (napisał że kolega ma 2) a potem się okazało jak kolega poszedł zobaczyć (po egzaminie, bo wczesniej nie miał doktor czasu) co zrobił źle, że dostał 3, na co
Studentom tego roku chciałbym pogratulować starościny :) Po co ona tam poszła skoro zgodziła się na takie warunki? Gratuluję mądrego wyboru i odpowiedniej osoby na odpowiednim stanowisku :)
Dokładnie nie rozumiem po co tam poszła, jedyne co "wynegocjowała" to to że trzeba się podpisywać, żeby Pani Profesor zrobiła wszystko zgodnie z prawem, przez co może zrobić praktycznie wszystko, a studenci niejako przyznają się do winy. Ciekawi mnie co by zrobił dziekan/rektor jakby cała grupa powiedział że nie przystąpi jeszcze raz do zdanego egzaminu, ponieważ został zdany zgodnie z zasadami obowiązującymi na danej uczelni. I nie przyszła. Mogę się założyć że
Komentarze (115)
najlepsze
Co do powtórki... jeśli ktoś uczciwie zdał raz to poradzi sobie i drugi. W czym problem?
Poważna sprawa jest z panią psorką... bo jeśli nie chce jej się opracować nowego egzaminu i stosuje rok w rok te same pytanie to pojawia
Kolejnym przykładem było to jak się doktor pomylił w wywieszeniu wyników (napisał że kolega ma 2) a potem się okazało jak kolega poszedł zobaczyć (po egzaminie, bo wczesniej nie miał doktor czasu) co zrobił źle, że dostał 3, na co