jak coś jest trudne, wymaga większej pracy to rezygnujemy, w każdym związku przychodzi taki dzien gdy pytamy co dalej i zazwyczaj to dalej to znaczy trudniej, bo nie ma juz takiej pasji, namiętniści, pożadania a sa trudy codzinnosci. Zalezy kto co oczekuje od życia, jak ciagłych fajrwerków i to 5 zona nie bedzie dobra. Ale co racja to racja, kiedyś ludzi byli ze sobą bo musieli, bo rozwódka to napiętnowana i rozwiązła
Według mnie poważnym problem współczesnych małżeństw jest to, że ludzie są zapracowani i zmęczeni szybkim tempem życia. Nie mają dla siebie czasu, nie rozmawiają ze sobą o swoich problemach i przez to oddalają się od siebie...
Bardzo ciekawy artykuł. Jednak wniosek jest chyba zbyt pochopny: 500 temu małżeństwo trwało kilka lat, a teraz trwa -dziesiąt i dlatego nie potrafimy żyć w małżeństwie. To nie zmieniło się przecież skokowo, przez te 500 lat mieliśmy dużo czasu, żeby się przestawić, nauczyć pewnych zachowań. Więc przyczyna nieumiejętności w dużej mierze tkwi gdzie indziej.
Dla jasności - zgadzam się z obserwacjami autora, mój sprzeciw budzi jedynie ten jeden wniosek.
Komentarze (5)
najlepsze
Dla jasności - zgadzam się z obserwacjami autora, mój sprzeciw budzi jedynie ten jeden wniosek.