Ale bzdura z tym lektorem. Przecież on nie zagłusza oryginalnego dźwięku i dzięki temu słyszymy emocje wkładane w kwestie przez aktorów. Tak przecież nauczyłem się angielskiego z Ulicy Sezamkowej. A każdy kto słyszał dubbing w niemieckiej telewizji powinien żądać całkowitego zakazu stosowania dubbingu pod groźbą zabicia małego kociaka.
Dla mnie też lektor nie zagłusza aż tak dialogów, a wolę jednak filmy z lektorem. Czemu? Kiedy oglądam film z dużą ilością dialogów i z napisami, to ciągle mój wzrok koncentruje się na dole ekranu i nie widze ważnych szczegółów filmu, ekspresji twarzy bohaterów itp. Z drugiej strony zwykle dialogi wypowiadane przez lektora są mocno okrojone względem prawdziwych dialogów.
Najlepsze wyjście to oglądać w oryginalnym języku i o ile film nie ma
Rozwiązanie zagadki jest dużo prostsze niż się większości wydaje.
1. Napisy są trudne do odczytania dla słabo widzących, a sporo osób ma wady wzroku. Problem częściowo rozwiązują duże telewizory plazmowe, ale jak na razie nie stały się jeszcze standardem.
2. Czytanie napisów wymaga zaangażowania uwagi przez cały czas, czego większość (nie tylko chyba Polaków) nie lubi. Zauważyłem, że jestem szczególnym rodzajem dziwaka, który koncentruje się na oglądanym filmie. Większość ludzi woli zerkać
I przede wszystkim, jak czytasz napisy, to oglądasz dół ekranu, zamiast środek lub tam gdzie akcja :) Cały film oglądasz kątem oka, bo skupiasz się na napisach które są na samym dole :)
Słowa lektora wobec słów aktorów stają się więc metajęzykiem w sensie Tarskiego, wyrażającym polski ksenofobiczny Weltanschauung.
Polski lektor niemal zawsze jest mężczyzną, bo potrzebujemy go jako lacanowskiego phallusa symbolicznie przebijającego Obcość (w sensie Kojeve'a)
Niech mi ktoś wytłumaczy co to znaczy? Trzeba skończyć jakąś szkolę żeby to zrozumieć? Jakaś filozofia albo filologia? A możne autor ma kompleks niższości i musi się pochwalić jakimś skomplikowanym słownictwem zamiast ubrać to zdanie w słowa zrozumiałe
Ten artykuł to żart, tylko taki trochę inny od "przychodzi baba do lekarza, a lekarz też baba" albo "o k!$$a, wyj##ał się!". Taki trochę snobistyczny humor branżowy. Jednych bawi przeglądanie netu BIOSem, innych to.
Lektor był, jest i będzie. Dlaczego? Moim zdaniem dlatego, że przeciętny polak nie ogląda filmu tylko go słucha w tym czasie wykonując inne obowiązki domowe. Jako, że ze znajomością języka Szekspira jest u nas nadal krucho (znać znamy, ale słabo z używaniem), zatem lektor pomaga.
Do tego dochodzi dość duża grupa ludzi, którzy mają problem z czytaniem. Szokujące, ale niestety prawdziwe. Niezależnie od wieku wielu ludzi ma problem z przeczytaniem i zrozumieniem
Nawet w kreskówkach jest beznadziejny. Po pierwsze zawsze głosy orginalne są lepsze, po drugie to koszmarne niedopasowanie ruchu ust do tekstu. Bleee. Chociaż jeśli kreskówka jest dla dzieci, to nie widzę za bardzo alternatywy :/
Patrząc na znajomych, czy "starszą" część rodziny, zarejestrowałem kilka spostrzeżeń, które zostały zaobserwowane także przez ludzi w komentarzach u góry:
- Ludzie nie oglądają filmu, a "słuchają go" niczym radia, zero skupienia, zero myślenia, ot coś tam buczy w tle, a jednocześnie się prasuje, gotuje itd.
- Jak się już ogląda w większym skupieniu, to cytuje "Wróciłem z pracy, nie chcę mi się czytać napisów."
Ilu znacie ludzi z niedosłuchem/z tak wielką wadą wzroku? Polska nie jest chyba jakimś ewenementem na skale europejską w tej kategorii chorobowej, że nagle to jest tak potrzebne i zbawienne. Inna sprawa, że myślę, iż to się zmienia, przynajmniej w młodszym pokoleniu, więc to raczej kwestia czasu.
Lektor też lekko hipnotyzuje, a to nasze społeczeństwo bardzo sobie ceni. To tak jak za małego brzdąca słuchało się z wytchnieniem jak ktoś opowiadał jakąś bajkę. Film bez lektora ma nieco surowszą formę. Jednak osobiście jak mam do wyboru napisy to wybieram napisy. Dlaczego? Bo nie narzucają tłumaczenia. Lektor przekrzykuje aktora często nie mając racji (to zaś wina tłumacza). Napisy zawsze można porównać do oryginału. Zazwyczaj też różnią się paroma szczegółami od
od lat oglądam filmy w oryginale (te po angielsku bez, w innych językach - z napisami) i bardzo mi to odpowiada. ale muszę przyznać, że jak ostatnio sobie włączyłem 'Kevina samego w Nowym Jorku', z lektorem, to w momencie gdy ten przeczytał 'W rolach głównych' to mi się tak jakoś swojsko zrobiło :)
Generalnie wystarcza on tym, co telewizję traktują jako chwilowy odmóżdżacz, dla zabicia czasu, i wisi im wierność przekładu i odczucia estetyczne. Bo widz, którego jednak to, co ogląda, jakoś obchodzi, raczej nie zdzierży omijania co drugiej kwestii i przeskakiwania ważnych nawiązań.
Komentarze (89)
najlepsze
Najlepsze wyjście to oglądać w oryginalnym języku i o ile film nie ma
oglądałeś house'a na dwójce kiedyś? połowa błyskotliwych żartów umyka, historia choroby nie istnieje. zostają tylko jakieś dogryzki housa do Cuddy...
1. Napisy są trudne do odczytania dla słabo widzących, a sporo osób ma wady wzroku. Problem częściowo rozwiązują duże telewizory plazmowe, ale jak na razie nie stały się jeszcze standardem.
2. Czytanie napisów wymaga zaangażowania uwagi przez cały czas, czego większość (nie tylko chyba Polaków) nie lubi. Zauważyłem, że jestem szczególnym rodzajem dziwaka, który koncentruje się na oglądanym filmie. Większość ludzi woli zerkać
"O k#%%a, ależ wielkiego, zdrowego kloca j!#łem dziś".
Polski lektor niemal zawsze jest mężczyzną, bo potrzebujemy go jako lacanowskiego phallusa symbolicznie przebijającego Obcość (w sensie Kojeve'a)
Niech mi ktoś wytłumaczy co to znaczy? Trzeba skończyć jakąś szkolę żeby to zrozumieć? Jakaś filozofia albo filologia? A możne autor ma kompleks niższości i musi się pochwalić jakimś skomplikowanym słownictwem zamiast ubrać to zdanie w słowa zrozumiałe
Metajęzyk, to nie język metaforyczny ;) Trochę pokręciłeś. Najprościej mówiąc: metajęzyk to język "o języku", choć to też mocne uproszczenie ;)
Do tego dochodzi dość duża grupa ludzi, którzy mają problem z czytaniem. Szokujące, ale niestety prawdziwe. Niezależnie od wieku wielu ludzi ma problem z przeczytaniem i zrozumieniem
teraz kazdy po skorzystaniu moze zrobic zdjecie i wrzucic na nasza klase.
lektor - trzeba tylko slychac i mozna swobodnie ogladac obrazy
wniosek: ludzie to leniwe istoty, koniec
lektor- podczas obiadu lub podczas oglądania filmu przez wiele osób gdzie skupienie na filmie jest bardzo małe
- Ludzie nie oglądają filmu, a "słuchają go" niczym radia, zero skupienia, zero myślenia, ot coś tam buczy w tle, a jednocześnie się prasuje, gotuje itd.
- Jak się już ogląda w większym skupieniu, to cytuje "Wróciłem z pracy, nie chcę mi się czytać napisów."
-
Z drugiej strony są ludzie z niedosłuchem, dla których napisy są zbawieniem...
Generalnie wystarcza on tym, co telewizję traktują jako chwilowy odmóżdżacz, dla zabicia czasu, i wisi im wierność przekładu i odczucia estetyczne. Bo widz, którego jednak to, co ogląda, jakoś obchodzi, raczej nie zdzierży omijania co drugiej kwestii i przeskakiwania ważnych nawiązań.