Witam wszystkich.
Po ostatnich wyborach w Wielkiej Brytanii podniosły się głosy, że JOW-y są do bani - bo partie, które mają całkiem duże poparcie społeczne dostały bardzo mało mandatów, z kolei te które miały niższe - tych mandatów więcej.
Istotnie - jest to wada JOW-ów, że nie oddają struktury preferencji wyborczych w społeczeństwie.
Zaletą Jow-ów z kolei jest to, że ludzie reprezentują dany okrąg i lokalne społeczności.
A co gdyby znaleźć złoty środek między obiema ordynacjami?
Nie mówię o systemie mieszanym, takim, jaki ma miejsce w Niemczech. Tam połowa Bundestagu pochodzi z jednomandatowych okręgów, a druga połowa z klucza partyjnego... Nie jest to wg mnie słuszny system.
Dlatego ja proponuję coś, na co sam wpadłem, a nazwijmy to roboczo
"Jedmomandatowymi Okręgami Wyborczymi z preferencyjnym przydziałem mandatów".
Nie wiem, czy taki system już istnieje - tak jak mówię - wpadłem na niego sam, może nie ja pierwszy - nie wiem.
Nie jest to może bardzo naukowy tekst - raczej taka luźna koncepcja. Chciałbym jednak zapytać co o tym pomyśle sądzicie.
No więc do dzieła:
1.Kraj jest podzielony na 460 (lub inna ilość - zależne od wielkości parlamentu w danym kraju) okręgów wyborczych. Każdy komitet (partia, koalicja, lokalny ruch itd.) wyznacza do wybranych okręgów po 1 kandydacie. Ludzie głosują. Można tu zastosować każdą metodę większościową - zwykłe głosowanie większością względną, głosowanie dwuturowe czy np. metodę
"Alternative Vote". Do tej pory wszystko idzie jak w zwykłych JOW-ach.
2.No i tu następuje coś innego. Same wybory w JOW-ach jeszcze nie wyznaczają mandatów w parlamencie. Na podstawie wyników z głosowania oblicza się jaki procent poparcia zdobyły poszczególne komitety wyborcze. Można tu wprowadzić próg wyborczy. Chodzi o to, by wyliczyć ile każdemu komitetowi przypada miejsc w parlamencie. Dodatkową ideą byłoby utworzenie "
komitetu teoretycznego - tzn. te komitety, które nie przekroczą progu lub nie dostałyby mandatu, bo są zbyt małe - traktowane są jako jeden pojedynczy komitet teoretyczny, któremu przydzielane są mandaty.
3.Tu pojawia się zasadnicze część: -
jak przydzielić kandydatów z JOW-ów tak, aby zgadzało się z wynikami proporcjonalnymi.
Generalnie to się nie da - o ile oczywiście bezpośrednie wyniki głosowania większościowego nie pasują idealnie do rozdziału mandatów, a to wysoce mało prawdopodobny scenariusz. Dlatego trzeba przydzielić mandaty jak najbardziej sprawiedliwie - wykorzystując to, że w głosowaniu wyborcy ujawnili swoje preferencje co do poszczególnych kandydatów w swoich okręgach.
4.Szereguje się okręgi wg jednomyślności. Tzn. patrzy się na bezwzględny wynik zwycięzcy - okręg gdzie zdobył wyższy procent spośród wszystkich głosów - a więc gdzie wyborcy byli bardziej jednomyślni - jest wyżej w szeregu. Następnie po kolei - od najbardziej jednomyślnych okręgów - zaczyna się przydzielać mandaty zwycięzcom wg klucza partyjnego. Gdy
partia A wyczerpie miejsca w parlamencie - dalsze okręgi mniej jednomyślne, gdzie zwyciężył
kandydat A są ignorowane i rozdziela się miejsca innym partiom. To samo robi się wobec
partii B jeżeli i jej skończą się wolne miejsca w parlamencie. I tak dalej aż wszystkim skończą się miejsca w parlamencie, albo skończą się okręgi, w których kandydaci tych innych partii zwyciężyli.
5.W tym momencie - o ile oczywiście wyniki z JOW-ów i z proporcjonalności się nie pokrywają (a wątpliwe by się pokrywały) - pozostają okręgi, gdzie zwyciężył np. kandydat A, ale partia A nie ma już miejsc w parlamencie, lecz mają je inne partie. Z definicji przydzielania miejsc są to okręgi bardziej niejednomyślne - a więc takie, gdzie kandydat A zwyciężył małą przewagą.
6.Szereguje się te okręgi wg wyników kandydata który zajął drugie miejsce - a więc znowu - te okręgi, gdzie drugi "na podium" kandydat zajął największy bezwzględny procent głosów są wyżej. I tak samo przydziela się pozostałe miejsca w parlamencie. Ignoruje się okręgi, gdzie drugi kandydat jest z partii, która już wolnych miejsc w parlamencie nie ma.
7.Jeżeli dalej są wolne miejsca w parlamencie - robi się po kolei to samo z "trzecim na podium", czwartym, piątym i tak dalej, póki wszystkie miejsca w parlamencie się nie zapełnią.
ZALETY TAKIEGO SYSTEMU:
-.wybory są proporcjonalne - każdy komitet otrzymuje proporcjonalną liczbę miejsc w parlamencie do swojego poparcia w społęczeństwie.
- wybierani są kandydaci znani, z własnego okręgu, okręgów jest więcej i są one mniejsze, niż w przypadku wielomandatówek.
- z uwagi, że kryterium przydzielania mandatów jest jednomyślność - minimalizuje się koszt tego, że w pewnych okręgach zostanie przydzielony mandat innej osobie, niż ta, która wygrała. Ponieważ nadal osoba, która dostanie mandat jest popierana przez możliwie znaczną część społeczeństwa lokalnego.
- głosuję się bezpośrednio na ludzi, a nie na partie.
- system promuje kandydatów, którzy są bardziej jednomyślnie popierani przez społeczeństwo - a więc są prawdopodobnie faktycznie lepsi od innych.
- zastosowanie "komitetu teoretycznego
" powoduje, że nawet kandydat z małego komitetu ma szansę na mandat, o ile społeczność lokalna go w wysokim stopniu jednomyślnie popiera - a więc lokalny, bezpartyjny działacz, którego popiera np. 80% lokalnej społeczności ma szansę na mandat.
- przy czym mechanizm wyborów prowadzi do tego, że wśród tych kandydatów z małych komitetów mandat zdobywają ci, którzy mają największe procentowe poparcie w swoich społecznościach - a więc mały komitet nie odcina permanentnie drogi do parlamentu wyjątkowo aktywnym i dobrym kandydatom.
- jest duża swoboda tego, jaki tryb głosowania większościowego, a jaki tryb przydziału mandatu się zastosuje, co daje temu systemowi elastyczność.
- taki przydział mandatów, wg mnie, maksymalizuje dopasowanie składu parlamentu do preferencji społecznych.
Jeżeli chodzi o wady - no cóż - pracochłonny sposób wyboru przedstawicieli. Przy wykorzystaniu do tego celu komputerów nie powinno to być jednak problemem.
Pojawia się też ten problem, że czasami ktoś w okręgu wygra, a nie zdobędzie mandatu - koszt tego jednak jest maksymalnie obniżany poprzez fakt, że są to okręgi, gdzie dany kandydat wygrał możliwie małą przewagą.
Taki więc system wpadł mi do głowy. Jeżeli już taki istnieje - byłbym wdzięczny, gdyby ktoś podał link
Liczę na merytoryczną dyskusję - będę wdzięczny za wytykanie mi błędów w rozumowaniu o podawanie swoich pomysłów.
Pozdrawiam.
Komentarze (107)
najlepsze
Wydaje mi się, że najgorszą zmorą tych wszystkich demokratycznych procedur jest uleganie fałszywm strategiom:
-głosuję na A, żeby B nie wygrał
-głosuję na B, bo tylko on może wygrać z C
-nie głosuję na C, bo sondaże mówią, że
@Kacper89: Osobiście jestem zwolennikiem większej regionalizacji. Ale nie na zasadzie decentralizacji, którą mamy obecnie - że samorządy są tylko dla stołków - i żeby rząd zrzucał na nie niewygodne
Odnośnie regionalizacji, wyraziłem się może nieprecyzyjnie.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
"Specyfika procedury wyborczej w tym systemie faworyzuje polityków umiarkowanych, eliminując znanych kandydatów radykalnych, którzy przy dużym poparciu społecznym mają równocześnie wysoki poziom nieufności wśród pozostałych grup wyborców.".
Także - w przypadku jakichkolwiek JOWów - pożegnajcie się z Kukizem, Korwinem czy RN ;)
Wolę wielomandatowe STV..
"Jednomandatowe okręgi wyborcze mają istotną zaletę – można w nich kandydować
indywidualnie, bez konieczności dołączania do partii politycznej lub żadnego innego
@DamImmo: w systemie wielomandatowym - liczba mandatów jest uzależniona od wielkości okręgu
Największą wadą tego, co wymyśliłeś, jest przymus głosowania strategicznego, bardziej nawet niż w fptp. Okręgi różnorodne politycznie miałyby problem, bo duża część ich mieszkańców nie miałaby reprezentacji. Ponadto nie zgodzę się, że to głosy na ludzi, nie partie - znowu, głos na kogoś spoza partii ze szczytu może być głosem zmarnowanym w obwodzie mało różnorodnym, więc lepszym wyborem byłby
@Nahcep: Dlatego moim zdaniem najlepiej byłoby to sprzęgnąć z Alternative Vote - aby wyborcy ujawnili dokładne preferencje - a następnie rozdzielać mandaty tak, aby było to maksymalnie sprawiedliwe.
Proporcjonalność nie odbywa się na etapie okręgu - ale parlamentu. W okręgu wygrywa najlepszy - i
A co do MMP - to jest dokładnie to co mam na myśli - osobno wybiera się przedstawicieli w JOW-ach, osobno wybiera się rozkład partii w parlamencie.
Różnice są w szczegółach.
1. osobny głos na kandydata i osobny na partię - być może i nawet lepsze, niż to co napisałem ja - bo może ktoś popiera danego kandydata, ale już nie do końca partię w której siedzi?
2. Ja nadal
Jeżeli taka koncepcja już istniała wcześniej - poproszę o link i też proponowałbym dyskusję na temat jej wad i zalet.
Na stronie PKW są dostępne dokładne wyniki poprzednich wyborów z każdego okręgu wyborczego. Można by zrobić symulację na podstawie tych danych.
http://wybory2001.pkw.gov.pl/sjg2_k.html
http://wybory2005.pkw.gov.pl/SJM/PL/WYN/M/index.htm
http://wybory2007.pkw.gov.pl/SJM/PL/WYN/W/index.htm
http://wybory2011.pkw.gov.pl/wsw/pl/000000.html
Każdy system wyborczy z okręgami to okazja do manipulacji przy wyznaczaniu okręgów.
Nawet prezydenckie wybory można traktować jako głosowanie w JOW-ie o zasięgu całego kraju...
1. Obecnie w JOW-ach posłem zostaje tylko jedna osoba zdobywca największą liczbę głosów gdyby to zmieniono i w każdym osobnym okręgu możliwość decyzyjności nad państwem zagwarantowano wszystkich kandydatom powyżej progu 10% taka zmiana zapobiega zmarnowaniu głosów i zrównoważyła by nieproporcjonalne przyznawanie mandatów.
2. Żeby głosowania sejmowe były sprawiedliwe to każdy z tych kandydatów otrzymał by wyliczoną „wartość głosu” oraz pensje proporcjonalną do ilości głosów jakie otrzymał.
A druga wada to fakt, że bez okręgów będą wchodzić tylko przedstawiciele tych społeczności, które są największe. Z małej mieściny żaden kandydat nie miałby szans z kandydatem z Warszawy.