No nie tacy kretyni, mieszkałem w bloku który należał do państwa, podlegał pod jakieś administracje domów mieszkalnych itp. W ciągu 50 lat nie robili prawie nic. Odkąd blok przejęli mieszkańcy i zrobili wspólnotę to od tego czasu są pieniądze na wszystko przede wszystkim remonty itp. i m.in. nie ma już pijaków i marginesu bo również zainstalowano kilka kamer i rejestrator. To o czym piszesz nie występuje u mnie, ale wcale nie jest
Masz rację, pan Pietrzak posiada niesamowitą umiejętność opowiadania na temat swojej pracy. Kiedyś był w "Wieczorze z Jagielskim" i opowiadał, jak dwóch gości chciało ratować trzeciego z wypadku. Nie pamiętam już dokładnie, o co chodziło, więc nie będę tu wypisywał strzępów informacji, aczkolwiek wrodzone poczucie ironicznego humoru lekarza pozwoliło mi zrozumieć w tamtej chwili, jak ratować NIE należy.
Tak czy siak - jak to się mówi - mądrego to i dobrze posłuchać
Niestety nie widziałem go w "Wieczorze..." i bardzo tego żałuję. W każdym razie temat jak NIE ratować ludzi jest tematem głębokim jak studnia. Z praktyki chociażby mogę przytoczyć licznie zgromadzoną widownie na miejscu wypadku i jednego pana, który poszkodowanego (nieprzytomnego) starał się z całych sił utrzymać w pozycji pionowej, bo "jak to tak położyć na ziemi, przecież zimno jest". Albo babcię, która przybiegła na SOR z wnuczkiem mającym rękę usztywnioną deską do
Zdecydowanie WYKOP! Mieszkam na jednym z wielu osiedli, które skutecznie bronią się przed wszelkimi pojazdami 'obcymi'. O ile karetka się przeciśnie, to już sporej, strażackiej ciężarówki nie wyobrażam sobie na moim podwórku. Pozostaje tylko prewencja... ;-)
uff czyli mieszkam na normlanym osiedlu ... bo pogotowie od wezwania przyjechalo w jakies 3-4 minuty co na miejskie warunki graniczylo z mozliwoscia teleportacji
Znam sytuacje z poznańskich Rataj kiedy kobiety z zawałem "pilnował" rottweiler - ratownicy nie mieli pomysłu żeby podejśc do chorej, potem policja przyjechała też nie miała pomysłu choć powinna, sąsiedzi na klatce schodowej o mało co nie zlinczowali ratowników i policjantów, że nie umieją się zabrac za "zwykłego psa". w końcu ściagnęli jakąś krewną tej kobiety, która po trzech godzinach odkąd ktoś wezwał pogotowie odciagnęła psa. Tamta kobieta nie żyła, tylko dlatego,
A nawet jak właściciel jest przytomny, to o takim skur...syństwie na 4 łapach i japą z czterocentymetrowymi kłami mówi, że nie ugryzie ("on tak tylko groźnie wygląda" SIC!) i nie reaguje na prośby zespołu, żeby psa usunął. Nauczcie się ludzie, że najpierw liczy się zdrowie i życie zespołu ratunkowego, a dopiero potem zdrowie i życie pacjenta. Tego nas uczą. Bo kto uratuje ratownika jak jemu coś się stanie? Dobry ratownik to żywy
Komentarze (110)
najlepsze
Tak czy siak - jak to się mówi - mądrego to i dobrze posłuchać
http://www.wykop.pl/link/97924/pogotowie-moze-nie-dojechac