Witam.
Wczoraj trafiłem na Wykopie na artykuł o wspaniałości i rozwoju InPost, ale czy jest tak w rzeczywistości? Opisana historia wydarzyła się dzisiaj (17.03.15) około godziny 16:00.
Idąc do ogólnej skrzynki na listy po rachunki trafiłem na bardzo niecodzienny widok. W szparę wbite było kilka listów. Zastanawiałem się o co może chodzić. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to reklamy.
Podszedłem, ale ku mojemu zdziwieniu to nie broszurki.
Skrzynka znajduje się na zewnątrz, trochę wiało, więc postanowiłem zabrać listy ze sobą, bo i tak w ciągu najbliższych 30 minut zabierze je wiatr.
Po drodze spotkałem sąsiadkę, do której jeden z listów był zaadresowany, więc go jej przekazałem.
Wróciłem do domu i niezwłocznie PRÓBOWAŁEM dodzwonić się na infolinię InPost. Wita nas oczywiście komputer, wiele kombinacji cyferek, trochę szczęścia, 3 próby i usłyszałem w słuchawce głos niemechaniczny.
Pan udawał zmieszanego sytuacją, kompletnie nie wiedział co ma mi doradzić, więc "Pan poczeka chwilę". Trochę wody w Wiśle upłynęło, głos wrócił. Pan spisał moją godność i zapytał czy chciałbym również złożyć skargę na doręczyciela. Oczywiście zgłosiłem.
W ciągu godziny skontaktował się ze mną przedstawiciel firmy z miasta. Rozmowa już nie tak przyjemna, ale najciekawsze miało nastąpić. Zostałem POUCZONY, że "ROZDAWANIE TYCH LISTÓW NIE NALEŻY DO PANA GESTII". Absurd za absurdem. Czyli listy mogą leżeć w rowie, ale ja już go przekazać nie mogę?
Nie mam pojęcia czy listy te były ważne, czy nie. Pochodzenie ich jednak, jak widzicie, nie jest błahe i wydaje mi się, że zgubienie tego listu może później utrudniać załatwienie formalności pieniężnych.
Wychodzi na to, że InPost podejmuje się zleceń, którym nie jest w stanie podołać technicznie. Wspiera się skrzynkami na listy Poczty Polskiej, jednak nie posiada do nich żadnego dostępu. Jazda od domu do domu na wsi jest technicznie trudna, zwłaszcza z powodu niejednolitej numeracji mieszkań, ale (być może moja teza zostanie wyśmiana, ale jestem pewien jej słuszności) Poczta Polska jakoś sobie radziła.
Komentarze (20)
najlepsze
Na początku przyklaskiwałem Inpostowi, że robi koło dupy poczcie polskiej, ale teraz różnica w jakości świadczonych usług ma korzyść tej drugiej jest miażdżąca dla Inpostu.
"Nie leży w mojej gestii? Co to znaczy?
To, że nie muszę dostarczyć tych listów? To oczywiste i nie zależy od tego co mi Pan mówi.
To, że gdy jeden jest zaadresowany do mojej sąsiadki, to mogę jej go dać po drodze? To też naturalne i ponownie
To akurat wina mieszkańców, od 2008 roku obowiązują euroskrzynki.
http://prawo.rp.pl/artykul/351292.html
Atestu na skrzynkę nie trzeba, tylko określone minimalne wymiary szczeliny - ma to sens, bo każdy dostarczyciel poczty wie, jaka przesyłka na pewno zmieści się do skrzynki.
Swoja drogą czasami jak jestem gdzieś za miastem i widzę w niektórych wioskach/osiedlach przy ulicy takie skrzynki jak te ze znaleziska tyle,
1. Poczytaj tutaj: http://www.wykop.pl/link/2402088/inpost-znaleziona-przesylka-i-reakcja-firmy/ :)
2. Może następnym razem odnieść listy na policję :) Nawet położyć im pod drzwiami, niech się oni martwią i słuchają pouczeń :)
Niewidzialna ręka wolnego rynku zrobi wszystko nawet kartofle do obiadu potłucze.