My, ofiary uniwersytetów
Michał ma dyplom z resocjalizacji i kręci placki na pizzę. Kasia uczyła się prawa, żeby podlewać kwiatki w firmie ojca. - Studia są niebezpieczne – mówią absolwenci wyższych uczelni. – Pozwalają nam się łudzić, że będziemy pożądani na rynku pracy.
de_stroyer z- #
- #
- #
- #
- 171
Komentarze (171)
najlepsze
A tak naprawdę, to który ogrodnik tylko z wykształcenia wolałby być ogrodnikiem niż np. stewardesom?
Na moim przykladzie (Uniwersytet w Szkocji), jesli zdam w top 10, to bede mial zapewniony kontrakt z popularnymi firmami przez 5 lat po opuszczeniu uniwersytetu, a jak zdam troche gorzej, to i tak pomoga mi znalezc dobra prace.
Nie wybierajmy kierunków popularnych czy z "przyszłością". Tam wyścig szczurów jest tak wielki że nawet dobrzy studenci mają małe szanse na znalezienie wymarzonej pracy. Najlepiej jest wybierać kierunki rzadkie i mocno wyspecjalizowane. Ja wybrałem moje hobby, geologię. W tej branży w Polsce zawsze panował deficyt zatrudnionych.
Żeby mieć dobrą posadę wystarczy być po podstawówce,reszta to dojścia,układy.W najlepszym układzie tatuś pozałatwia.
Piszę maturę z matematyki rozszerzonej i idę na politechnikę lub uniwersytet (kierunek [tele]informatyka).
*czyli umiejętność (dla tych co są w pl)