Mój pies tak ma. Nie jakoś często i może nie tak intensywne jak na filmiku. Nic się z tym nie da zrobić, weterynarz tylko poradził żeby psa uspokajać i zagwarantować mu bezpieczeństwo w tej sytuacji. A w całej tej sytuacji pies jest super-dzielny. Jak atak się skończy, wstaje, merda ogonem, zaczyna zabawę, tak jakby nic się nie stało. Ale dla człowieka wygląda to strasznie. Nie wiedzieliśmy co robić jak po raz pierwszy
Jeden z naszych kotów też ma padaczkę. Pierwszy atak był najgorszy bo nie wiedzieliśmy co się dzieje - kotka sobie spała i nagle zaczęła się trząść, zrobiła kupkę i na koniec cała zdrętwiała :( u niej ataki nie były niegroźne bo zawsze zaczynały się podczas snu i jak spała na łóżku to spadała nie mogąc przyjąć typowej pozycji spadającego kota który spada na cztery łapy :) ale odkąd bierze tabletki od pani
@Fantasmagori: co nie jest proste bo wiadomo że koty nie kochają podawania tabletek :) Ale lepsze to niż ataki, które naprawdę wyglądały strasznie i były dla niej wykańczające
Jeśli wasz pies ma ataki padaczkowe, to koniecznie trzeba go dokładnie zbadać, bo zdarza się tak, że problemem są sprawy somatyczne, te łatwo wykluczyć pełnym badaniem krwi i USG. W dalszej kolejności tomografia - dość kosztowna, wyklucza problem w ośrodkowym układnie nerwowym i na koniec pozostaje - padaczka idiopatyczna jeśli inne metody diagnostyczne zawiodły. Idiopatyczna = o niewiadomym pochodzeniu, niestety większość taka jest. Leczyć trzeba, bo każdy kolejny atak poszerza grupę neuronów
Mam psa z padaczką (epilepsją) żyje na szczęście już 14 lat, kochany jest jak cholera. Lek luminalum dawkowany codziennie wieczorem jedna tabletka (duży pies).Drugi rok bez ataku, wcześniej było słabo. Widok tak cierpiącego kumpla jest naprawdę słaby.
Mój nierasowy kot kiedyś miał takie ataki. Po lekach przepisanych przez weterynarza przeszło i na szczęście już nie wróciło. Same w sobie ataki są niegroźne, ale w ich trakcie kilka razy zahaczył np. o nogę od krzesła i złamał sobie pazurka. Dlatego najlepiej złapać zwierzę i przykryć je kocem lub ręcznikiem, to podobno działa też uspokajająco i skraca atak.
Mam w domu psa, który ma epilepsję (a oprócz tego cukrzycę, niedoczynność trzustki i cholera wie co jeszcze), w dodatku również husky. Bierze różne tabletki, ale i tak co jakiś czas ma atak. Trochę masakra, przeważnie jest sporo sprzątania po tym, no i nieobyte osoby jak zobaczą, to mogą się przestraszyć.
Komentarze (151)
najlepsze
źródło: comment_1O2HwtN0JHIBjqL1N9IIXioPX3neai5A.jpg
Pobierz