Po dłuższych eksperymentach, wychodzenia poza strefę komfortu próbowania wielu rzeczy... Potrzebne to jest wg mnie
każdemu człowiekowi, a przynajmniej facetowi. W takich momentach facet poznaje samego siebie, poznaje granice, które może
dotykać, przekraczać, wtedy pojawia się sukces, lub ewentualne sparzenie, porażka. Wtedy już wiesz w jakich sposób pewna sytuacja wygląda z perspektywy. Ponadto takie podejście służy do obserwowania siebie w jakich sposób Ty sam funkcjonujesz, zachowujesz, odnajdujesz, inscenizujesz. To pobudza wszelkie instynkty do działania, wiesz w jaki sposób jesteś w stanie działać, wiesz jakie w sobie nosiłeś, nosisz, lub powinieneś nosić przekonania ku temu żeby osiągnąć dany cel. Sprawa ta też ma na celu zaspokojenie swojego głodu, pod jakąkolwiek postacią, który należy zaspokoić. To jest na pewno ciekawość, to jest na pewno pożądanie, które jeżeli nie zostanie zaspokojone, to jest w sposób naturalny, bądź nienaturalny tłumione, wtedy też mogą zacząć się schody, gdyż działamy wbrew sobie. To może objawić się tym że przenosimy ten etap, który naturalnie powinien następować ‘teraz’, na kiedy indziej, skutkiem czego jest zwracanie na niego uwagi początkowo poprzez tłumienie, wyrzekanie i walkę z nim, później zaczynamy powoli o tym zapominać, osiada na nim kurz. W przyszłości odzywa się to ze zdwojoną siłą. Bo gdy jest czas na kolejny etap, życie i okoliczności wymagają odpowiedniego zachowania i podejścia, które nie-rzadko potrzebuje tych ‘doświadczeń’ z przeszłości, to pojawia się wspomnienie o ‘zakurzonym’ temacie i zaczyna się ambaras. W wieku 35 lat facet budzi się z ręką w nocniku. Bo zamiast tworzyć rodzinę, poprowadzić ją do przodu, kierować rodziną, w facecie budzi się nadto romantyzm, rozmajganie, miękkość (twardość ;S ) fiuta za kobietami, chciałby być w tej chwili don alvaro, poczuł wielką moc i często gęsto zaczyna dawać dyla, niszczyć to co zbudował. Pieprzy życie sobie i innym, potrzebuje odetchnięcia, poczucia się jak 20lat, chce wyrywać wszystko co ma c---i i dupę. Robi to, zaspokaja się, szybko intensywnie, leci kolorowo, landrynkowo, ‘oh-jak wspaniale’ w sielance, odżywa, często gęsto wdaje się w związek z kobietą o 10 i więcej lat młodszą. Związek taki trwa, jest cudownie! Jednak przeważnie po krótkim okresie czasu wychodzą różnice wszelkie maści. Kobieta potrzebuje młodszego, bo sama jest młoda, potrzebuje szaleństwa, kolorowości, radości, a facet z czystej fizyki nie może jej wielu rzeczy dać. Następuje załamka, zamieszanie. Chce wracać, zrozumiał że nie da się, podkulony ogon, smutna mina. Jak się okazuje jego kobieta z którą wcześniej coś budował, jest już gdzie indziej, poznała dojrzałego faceta, który zna się na rzeczy i idą dalej, są na równi z rozwojem, wiedzą czego chcą ich moc jest podwójna. A Ty się gnojku męcz!
Nie olewaj sygnałów i nie blokuj ich, każdy etap swojego życia, ma swoje potrzeby i wymagania, oddaj się im, nie tłum, idź i rób
to co do Ciebie należy, nie czekaj na później, bo później już nie będzie, czasu nie wrócisz, a to co blokujesz lubi się odzywać w
późniejszym czasie, a to nie jest zbyt fajne dla Ciebie i dla innych.
Bazując na tym myśleniu możesz próbować innych rzeczy. Ten motyw, później przejawia się pod pojęciem kreatywności, albo
nazywam to ‘korzystania ze śmieci’. Kojarzenie faktów, łączenie doświadczeń, scalanie ich pozwala na dużą dozę możliwości, możesz stworzyć wiele interesujących rzeczy z przeszłości w przyszłości. Czasem sytuacje, zdarzenia, czynności które w danej chwili pozornie mogą nie mieć sensu, są nieprzyjemne (albo, w przeciwnym kierunku są idealne, przyjemne) mogą w przyszłości przynieść duże owoce. Potrzebny jest otwarty umysł na to co przynosi Ci chwila, potrzeba nią podążać, nie bać się, iść za głosem serca i wierzyć że nic nie dzieje się bez powodu i wszystko w pewnym momencie przynosi pozytywny wydźwięk. To że jesteś smutny w tej chwili, to nic innego jak informacja, że coś się stało, możesz się zastanowić skąd to się wzięło, dlaczego tutaj jesteś, możesz się zastanowić, co zrobić, a raczej czego nie robić by być kolejny raz w tym stanie. Smutek pozwala Ci się zreflektować zastanowić, gdzie poprowadzić siebie dalej. Szczęście i radość ponagla, przyślepia, jest przyjemna jednak obezwładnia myślenie, zastanowienie się. Jeżeli ten stan się utrzymuje zbyt długo, powinieneś przystopować i na pewno zastanowić się czy wszystko jest aby na pewno dobrze, czy tylko się tak wydaje. Pozory, iluzje wypadają się być tak rzeczywiste że przyćmiewają rzeczywistość. Im dłużej płyniesz, tym gorzej dla Ciebie, w pewnym momencie i tak życie, pewna sytuacja zweryfikuje wszystko i możesz dość mocno upaść, a wtedy trzeba wiele rzeczy poskładać w całość, zmierzyć się z prawdziwą rzeczywistością, albo z tym że uciekałeś i myślałeś że Cię to ominie, że uciekniesz. Niestety nie da się. Nie ma szans.
Upadki to nic złego, porażki są wpisane w życie, kluczem tego wszystkiego jest umiejętne radzenie sobie z nimi, na pewno wychwycenie źródła jest jednym z najcięższych zadań. Jeżeli to nastąpi, wtedy druga strona medalu, zmiana postępowania, przekonań podejścia. Z tym wiąże się wiele trudności, niestety wiele ludzi, w tym wcześniej ja, żywiło się wielką próżnością, dumą i arogancją, myślało że to świat zmieni się dla niego, a nie odwrotnie. Najskuteczniejszym rozwiązaniem jest zmiana siebie. Bo jeżeli tego nie zrobisz, fakt, można wiele spraw przeskoczyć nie zmieniając siebie i udaje się to, jednak musimy to uświadomić sobie że zazwyczaj taki sukces jest opatrzony jakimś nieczystym zachowaniem, czyli sukces zdobyty siłą, kłamstwem. Zwyczajnie w pewnym momencie to obraca się przeciwko nam, życie to weryfikuje w formie tego że zżera nas kłamstwo, lub kolejne rzeczy zdobywane ‘siłą’, zdobywamy lecz czujemy w sobie pewien ból, narasta wstręt do siebie samego za wyrządzone krzywdy przeważnie innym. A to najgorsze co może być. Jeżeli zaczynasz tracić szacunek sam dla siebie, to i życie traci dla Ciebie szacunek i pozwala Tobą pomiatać na wszystkie strony. Upadasz, wtedy daje się do odczuć.
Nie można otulać się wiecznym dobrem, sielanką, warto sięgnąć dna, by wiedzieć co się tam znajduje, by być świadomym tego
że ono jest i gdy nastąpi kolejny raz by wiedzieć że to jest ono i wiedzieć jak z nim postępować i jak go ujarzmić. Im dłużej będziesz szedł przez życie bez roztargnięć, bólu tym gorzej. W pewnym momencie odezwie się to, nastapi bezradność, brak efektywnych pomysłów na wyjście z sytuacji. Młody organizm powinien być w jak największym stopniu eksponowany na wszelkiego rodzaju niedogodności. Umysł i ciało, razem i oddzielnie powinno być nieustannie gimnastykowane, by mogło w przyszłości poradzić sobie z nadarzającymi się sytuacjami z pewną gracją, sprytem bazującą na doświadczeniu jakie miało miejsce wstecz. Mózg, jak każdy inny mięsień powinien być stale rozwijany, trenowany, lecz również nie przetrenowywany, wszystko powinno mieć umiar, w przeciwnym razie następuje ból w formie niedowładu myślowego, bądź zbyt dużą świadomością i tak zwanym paraliżem sytuacyjnym. Kiedy nadmiar wiedzy i informacji wysyłają sprzeczne sygnały do działania, lub następuje zbyt duża koncentracja na działaniu, a wtedy zaczynamy się gubić. Czyli coś co powinno być związane z podświadomym działaniem, przechodzi w stan świadomego działania, a to nie jest korzystne. I tu kolejny raz, nie spinaj się nie angażuj zbyt wiele emocji i energii, to też nie jest konieczne, gdyż nastąpi wypalenie.
Emocje są jak najbardziej potrzebne, gdyż gdyby ich nie było bylibyśmy chodzącymi pustakami (jest takich wiele, ale to z wyboru,
ograniczeń, obezwładnienia). Każda emocja jest potrzebna w życiu i daje nam informacje o tym co w nas w tej chwili się dzieję.
Jednak nadmierna, reaktywna emocja (każda czy pozytywna, czy negatywna) nie jest korzystna. Wiele z emocji, tych
negatywnych a już i skrajnych były potrzebne naszym przodkom, w czasach kiedy latali z maczugami. Strach pozwalał na lepsze
skupienie się by nie zostać pożartym przez czychającego gdzieś w zakamarkach lamparta. Agresja potrzebna była by móc z pełną
świadomością i premedytacją unicestwić jakiegoś zwierza, który był posiłkiem dla całej rodziny. Te rzeczy były przydatne wtedy i
pozostały do tych czasów w których my żyjemy, jednak niestety nie ma ani lampartów, dinozaurów, które zagrażałyby naszemu
życiu. Emocje dają się we znaki i powinniśmy sobie z nimi radzić. Tłumienie ich nie będzie dobrym rozwiązaniem, gdyż nabawimy
się niestrawności, nadciśnienia, bólu głowy i innych. W prosty sposób powinniśmy je wylać z siebie, poprzez wyżycie, czyli zajęcia
aktywne, ćwiczenia, spędzenie czasu na ‘swieżym powietrzu’, itd.
Bądź sobą, nie gnaj siebie i innych, ciesz się z tego co życie przynosi, poznawaj świat, ludzi, nie bój się czasem zaryzykować i poznać czegoś innego, nawet tego co może Twój mózg na początku nie lubić, nie rozumieć. To poszerza Twój horyzont widzenia, myślenia, działania. Im więcej widzisz i wiesz, tym szerzej, swobodniej i naturalniej działasz. Kajdany opadają, jesteś człowiekiem którego nic nie hamuje, ale też i nic ślepo nie pcha. Cyfry, sukcesy, osiągnięcia to świetna rzecz, ale nie dla samych liczb, osiągnięć i sukcesów. Najlepsze w tym wszystkim jest podróż i cieszenie się nią. Jeżeli ścigasz się z samym sobą i z innymi, zatracasz siebie. Osiągniesz sukces, jednak dla samego sukcesu, jeżeli go osiągniesz, bo tak wypada, bo tak robi reszta, to zobaczysz że nic tam nie ma, i co wtedy?
Pozwól sobie na to by wszystko następowało organicznie, naturalnie, jeżeli chcesz coś robić, to rób. Jedną rzeczą która jest tu
bardzo istotna to rdzeń charakteru, czyli pewien zdrowy rozsądek, umiar, samokontrola, bo wszystko jest dobre dla człowieka
mądrego i ze wszystkiego może wyciągnąć wnioski, pozytywny wydźwięk jeżeli tylko wie jak posługiwać się tymi rzeczami (pozornie złymi i tymi dobrymi), do tego potrzeba rozumu, a nie ograniczeń, stereotypów, nakazów, czy zakazów. Wiesz jak korzystać z tego? To jest moc. Głupi nauczy się od mądrego, mądry od każdego i z każdej sytuacji wyciągnie wniosek i doświadczenie na przyszłość.
Połączenie rozumu z sercem, czy logiki z abstrakcyjnym, uczuciowym i kreatywną częścią siebie to największy skarb. Bo sama logika bywa oschła, sztywna, ograniczona i pragmatyczna, jednak jeżeli dodamy temu wszystkiemu duszy i serca, zaczyna żyć, pracować i dawać efekt maszyny która jest wydajna.
Teoretycznie nic odkrywczego, jednak mało ludzi jest o tych sprawach uświadomiona. Jeżeli o tym wiemy, dużo lepiej żyjemy,
radzimy sobie z życiem, potrafimy z niego czerpać dużo więcej jak inni. Życie ma wtedy inny wymiar, to są podwaliny, podstawy,
podstaw, jednak jeżeli od tego wyjdziemy i zastanowimy się co dalej, co można więcej i co w nas jeszcze tkwi będziemy tylko
pozytywnie siebie zaskakiwać. Jak się okazuje wiele rzeczy w nas się znajduje tylko o niewielu tak serio wiemy.