Witajcie
mojej gehenny ciąg dalszy
Pierwsza część:
//www.wykop.pl/artykul/2216932/moja-wizyta-we-wroclawskich-szpitalach-relacja-na-zywo/
Jak doktorek łaskawie przyszedł: bo łaził po oddziale z koleżankami - weszłam do gabinetu. Oczywiście badanie- podczas którego stwierdził cytuje: no jest powiększony gruczoł - o geniuszu to samo masz w karcie, i jesteś 4 osobą , która mi to mówi.
I z tekstem proszę przyjść w czwartek,
(koledzy tego Pana w piątek wieczorem- powiedzieli, że guz ma urosnąć i w poniedziałek mam przyjść- nie wiec to zrobiłam, brałam antybiotyki, kuśtykałam po domu, zaciskając zęby ale spoko,w poniedziałek mi to zrobią. Pani w szpitalu numer 1- powiedziała, że w piątek mi to zrobią, W szpitalu numer 2- w poniedziałek, a teraz jakiś doktorzyna że w czwartek. Ludzie to jest nacięcie skalpelem, wylanie ropy i założenie tampona co by ropa się wylewa... czy to takie trudne?)
Ale dialog dalej.
Co? w czwartek. Dlaczego, Panie doktorze ja nie mogę moczu oddać normalnie. Mnie to boli. Ja biorę od piątku antybiotyki i to nie maleje.
Ale nie rośnie... i wie Pani no to jest jak termin operacji, nanana
Na moje pytania dlaczego nie mogą mi wyciąć tego teraz- bo nie. Nie rozumiem do tej pory, dlaczego w XX! wieku w Polsce- osoby, która cierpi i ma skierowanie do szpitala odsyła się do domu. Sic!
Pytam się doktorka, mam normalnie pracować.?
Tak..
Aha - a może mi Pan doktor powiedzieć - ja mam jechać do pracy tramwajem skoro stanie powyżej 10 minut sprawia mi ból? (Dla ciekawskich mam guza "między nogami" Wielkiego 2-3 cm. guza, dzięki któremu kuleje i jedynie pozycja leżąca nie sprawia mi bólu. We wtorek poproszę szefową - mogę leżeć na naszej kanapie i pracować bo nie usiedzę na fotelu. No ale Pan doktor nie odpowie tylko zaprosi w czwartek.
3 dni czekania - ból, nerwy i liczenie na to, że w końcu ktoś w tym kraju -natnie mi skalpelem ten cholerny guz.
Do czwartku jeszcze trochę czasu, zobaczymy co się wydarzy.
Komentarze (1)
najlepsze
A i co bedziesz co chwila dodawała kolejne wykopy na ten sam temat?