z góry przepraszam za kolokwializm ale ten model jest kupą, biorąc pod uwagę podstawowy aspekt, rynek pracowników wykonujących proste prace (w powiązanych) to większość osób wykonujących takowe prace czyni jakiś postęp. Ewoluuje i zwiększa swoje kompetencje oraz możliwości. Pani kura domowa widząc męża przynoszącego więcej pieniędzy stwierdza, że wypluje jeszcze jedno piskle albo dokarmi wiedzą to już istniejące w konsekwencji rodzi nam się wykwalifikowany pracownik. Pan emeryt musi przeboleć sytuację a jegomość
@TatraMocna: Czyli obecni emeryci mają cierpieć za to, że przez całe swoje życie nie byli w stanie stworzyć normalnie funkcjonującego państwa będącego w stanie konkurować z innymi państwami istniejącymi w tej samej rzeczywistości?
Przyłączam się do Twojego apelu, szef powinien szanować pracownika, pracownik powinien szanować klienta, klient powinien szanować pracownika, a pracownik powinien szanować szefa.
Nie oszukiwać się, nie okłamywać, wykonywać sumiennie swoje obowiązki i wymagać terminowej płatności za swoją pracy,
Bardzo dobrze mówi. Tak po prostu jest i żaden płacz, że 1200 to mało (oczywiście, że to jest mało) tego nie zmieni.
Nasi rządzący opodatkowali pracę jak dobro luksusowe. Wykonując sam sobie usługę dostajesz za wykonaną pracę 1/3 (w przybliżeniu) z tego co zapłaciłeś!!!
Rząd zabiera nam kasę w białych rękawiczkach, bo robi to rękami pracodawców na których tak narzekacie! Gdyby nie to to pensje byłyby sporo większe. Kwota brutto to kwota
@piate_kolo_u_wozu: Jakie do niedawna? To, że państwo nie narzuca odgórnie wszystkim minimalnej, nie oznacza, że ona w Niemczech nie funkcjonuje na szczeblu porozumień związkowych.
To ma być żart? Chłopak nie ogarnia podstawowych rzeczy jak różnice w koszyku nabywanych świadczeń i usług przez zarabiających minimalną i miliony. Wzrost płacy minimalnej może doprowadzić do wzrostu popytu wewnętrznego. Gdzie robotnik robi zakupy, jakie produkty kupuje? Lokalne. Nie pojedzie na Majorkę przerąbać kasę tylko napędza gospodarkę polską.
Swego czasu próbował mi wytłumaczyć działanie podatku od towaru i usług, nawet po sprostowaniu przez jego mądrzejszych wolnorynkowych kolegów,
przecież nie rozpatrujemy przypadku drukowania pieniędzy
@Balcerek: Zaraz zaraz, ja myślałem, że trzymamy się rzeczywistości. A w realu na tym – w przybliżeniu i bardzo niesprawiedliwym uproszczeniu – polega rola NBP.
Dziękuję bardzo, ale nie interesują mnie dyskusje z czytelnikami „Ekonomii w jednej lekcji”.
dlaczego popyt wewnętrzny ma spać dlatego że ktoś kupi walutę aby zapłacić za wczasy na majorce?
@Balcerek: Liczy się siła nabywcza pieniądza, a nie jego ilość. NBP może dodrukować 100 mld złotych, ale od tego nie zwiększy się popyt wewnętrzny ani żaden inny (poza dodatkowym zarobkiem dla drukarni i papierni).
Koleś gada mądrze, ale to jego machanie rękoma jest trochę frustrujące. Naczytał się o body language i stara używać tego w każdej sekundzie swojego życia, strasznie się to rzuca w oczy.
wdaje mi się, że problem nie jest płaca minimalne lecz brak zdrowej konkurencji. Każdy zbija ceny do progu opłacalności więc co za tym idzie jego dochód dla firmy nie wzrasta lecz pozwala przeżyć. i tak się kręci. Wpienia nas to, że pan Helmut w Niemczech nie zna 3 języków skończył LO i pracuje w fabryce a ma własne mieszkanie i jeździ nowym vw (wszystko na kredycie ale daje rade) a u nas
Prawda taka że gdyby ludzią zlikwidować minimalną to by zap...... za jeszcze większe grosze a pracodawca nie musiałby nic zmieniać dla dobra pracownika bo po co skoro zarabia więcej.
To co trzeba zmienić to liczbę zbędnych urzędów i papierów do wypełnienia.
a ja tam wiem dlaczego robi się te podatki, płace minimalne itp :D Żeby lud głupi uspokoić, a przedsiębiorców, czyli najbardziej aktywną i zmobilizowaną grupę ludzi zająć tym, jak nie płacić podatków :D
Mamy następujący efekt:
- 2% najbiedniejszych nie wyjdzie na ulice, bo zarabiają coraz więcej
- kilka milionów przedsiębiorców, którzy nie mają czasu wyjść na ulicę, bo myślą jak nie płacić podatków. Tu mamy też korzyść - nakładając podatki na
@Twierdziciel: Rozkład Gaussa sugeruje dokładnie to, co piszesz ale trzeba uwzględnić też biednych (nie mylić z leniami i bezrobotnymi, co mają wszystko w dupie), ale przesuwając płacę minimalną w górę automatycznie pozbawiamy kolejne osoby pracy stałej. W związkach zawodowych zacznie kipić, bo tzw. "przywódcy" w tych grupach poczują się zagrożeni i zaczną ciągnąć za sobą tych co już pracę stracili.
Poza tym pamiętaj, że mowa nie o przeciętnych zjadaczach chleba tylko
@kalet86: Bezrobotni na zasiłkach może i mają dużo czasu, ale im się nie spieszy do roboty, więc nie będą się buntować, a bezrobotni bez dobrego układu w mopsie czy z innym robin hoodem, muszą walczyć o przetrwanie, zbierając puszki, albo drewno na opał, wyobrażasz sobie, że nawet w warszawie, ci ludzie potrafią z parku drzewa po kawałku wynosić żeby się ogrzać?
Zbuntować się muszą ci, którym jest teraz "dobrze", potrzebna jest
Toz te teorie to oczywiste oczywistości, ale UE to organizm socjalny więc nie ma sie tym za bardzo co przejmować. Rynek nie działa do konca logicznie. Skoro UE to jeden organizm gospodarczy to w imię sprawiedliwości społecznej płaca minimalna powinna byc w całej UE taka sama.
Władza sama łamie wszystkie powyższe reguły zatrudniając urzędasów, sędziów, prokuratorów na nierównych warunkach w stosunku do sektora prywatnego. Tak więc nie ma co sie za bardzo
Traktowanie pracy tak jak innych usług jest absurdem. Jeśli już rysujemy wykres podaży pracy, to w rzeczywistości POWINIEN ON BYĆ NACHYLONY W PRZECIWNĄ STRONĘ - im niższe płace, tym WIĘKSZA jest podaż pracy, co z kolei stwarza presję na dalszą obniżkę płac, itd.
Po pierwsze, jak to wygląda z punktu widzenia pracownika?
Jeśli zarabiam dużo, wcale nie chcę pracować więcej - chcę mieć więcej czasu wolnego, żeby z tych pieniędzy korzystać. Jeśli
Wydaje mi się, że się mylisz, bo zaprzeczasz logice mechanizmów rynkowych.
To co nazywasz "mechanizmem rynkowym" to matematyczny model, jeden z wielu. Zanim zaczniemy wykorzystywać jakikolwiek model do rozpatrywania rzeczywistych sytuacji, musimy go zweryfikować, czyli sprawdzić czy pasuje do danych które już mamy. I o ile ten model dość dobrze opisuje produktów i usług, to zupełnie nie przystaje do rzeczywistych danych z rynku pracy.
@North_Pole: Wrócę do tego co napisałem w pierwszym poście. Wg. naiwnego (smithsowskiego) modelu rynku pracy, jeśli płaca jest zbyt niska, to nikt pracy wykonywać nie będzie. Model ten nie uwzględnia prostego faktu, że człowiek musi pracować, żeby żyć -- stąd też chętny do pracy za głodowe stawki ZAWSZE się znajdzie. Inaczej mówiąc, podaż jest nieelastyczna i istnieje zawsze, nawet kiedy nie ma pobytu. (Zjawisko takie nie występuje np. w przypadku produkcji
No tak ale w okresie przejściowym, póki całe społeczeństwo nie nauczy się targować o wartość pracy to będzie wzrost biedy. Dlaczego? Wielu pracodawców chętnie obniży pracę a część niewykwalifikowanych pracowników zgodzi się i będzie pracować poniżej minimum egzystencjalnego. Pomimo chodzenia do pracy nie będzie ich stać na utrzymanie się i koniec końców wylądują w kolejce po zasiłki państwowe. Koniec końców wyjdzie taka sytuacja że państwo będzie dotować część pracodawców którzy będą płacić
Wszystko jasno wyjaśnione i zgodne z prawdą, jednak uważam że płaca w Polsce jest na tak niskim poziomie, że 1680 PLN brutto należy się i babci klozetowej bo to jest kwota egzystencjalna, nikt nie powinien zarabiać mniej.
@Twierdziciel: Znam dziewczynę, która pracuje w jednej z sieci sklepów spożywczych, bez wchodzenia w szczegóły pensja minimalna to dla niej jedyna szansa na podwyżki. Dlatego uważam. że punkt patrzenia zależy od miejsca siedzenia - wszystkich nie zadowolisz. Sam wiele czasu spędziłem na umowach śmieciowych i dla mnie to był czas na zebranie doświadczenia, nauczenia się wielu rzeczy, gdzie w innym przypadku nie miałbym szans - firma nie przyjęłaby mnie na umowę
Płaca minimalna rośnie, aby nadgonić inflację, a nie odwrotnie.
Wydatki przedsiębiorcy na pracownika (być może biorąc pod uwagę opodatkowanie, za wysokie), są waloryzowane przez wzrost płacy minimalnej, co możemy określić jako urealnieniem jej wysokości w stosunku do okresu poprzedniego.
Nie zgadzam się też ze stwierdzenie, że większe posiadanie mniejszej grupy ludzi spowoduje większy dobrobyt całości społeczeństwa - w skrócie: elita ekonomiczna znajdzie sposób, aby uciec
1. można znieść podatki dochodowe, choć jest to karkołomny pomysł i gadać takie rzeczy może tylko człowiek bez ekonomicznego wykształcenia. Można też uprościć system podatkowy i to (uproszczenie systemu) by było bardzo pożądane, bo pozwoliłoby osiągnąć efekt "tańszego Państwa".
Zamiast różnicowania VATu można by zmniejszyć obciążenia podatku dochodowego dla najsłabiej zarabiających, aby zlikwidować przez to szarą strefę - ale to jest tylko gdybanie... Istotą mojej wypowiedzi jest to, że zmiana
@over79: Uzasadnij, a nie zarzucaj mi braki wykształcenia. To nie jest problem ekonomiczny tylko PSYCHOLOGICZNY, ponieważ zlikwidowanie wpływów z podatku dochodowego można zrekompensować jedynie podniesieniem innych podatków, a to budzi emocjonalny sprzeciw dużej części społeczeństwa, mimo że w efekcie wpływy do budżetu byłyby takie same, a obywatele zapłaciliby tyle samo tyle że w inny sposób, jednak odpadłyby dwa bardzo ważne czynniki, czyli koszty utrzymania części systemu
@Twierdziciel: bardziej mnie interesuje czy nagle nie zaczalby dostrzegac "trudnosci" w realizacji planu ktory wylozyl. Power corrupts, wiec moze wlasny interes pana tez by sie nagle pojawil w rownaniu :)
@Borszczuk: Nic by się nie stało, po prostu po zniesieniu płacy minimalnej i obowiązkowego zusu, ludzie ze śmieciówek i z szarej strefy przeszliby na normalne umowy o pracę.
Czy to jest takie straszne dla tych czerwonych świń?
Komentarze (420)
najlepsze
Przyłączam się do Twojego apelu, szef powinien szanować pracownika, pracownik powinien szanować klienta, klient powinien szanować pracownika, a pracownik powinien szanować szefa.
Nie oszukiwać się, nie okłamywać, wykonywać sumiennie swoje obowiązki i wymagać terminowej płatności za swoją pracy,
Nasi rządzący opodatkowali pracę jak dobro luksusowe. Wykonując sam sobie usługę dostajesz za wykonaną pracę 1/3 (w przybliżeniu) z tego co zapłaciłeś!!!
Rząd zabiera nam kasę w białych rękawiczkach, bo robi to rękami pracodawców na których tak narzekacie! Gdyby nie to to pensje byłyby sporo większe. Kwota brutto to kwota
Dużo bezrobotnych, mało pracy -> mogą was j#@#ć tak jak im się zachce.
Biedne polaczki, brak pieniędzy na ryzykowne rozkręcenie interesu (przez tych, którzy nie mają super pomysłów) - można j#@#ć jeszcze bardziej.
@MacDeez: Nie ma.
Kamil Grzebyta
To ma być żart? Chłopak nie ogarnia podstawowych rzeczy jak różnice w koszyku nabywanych świadczeń i usług przez zarabiających minimalną i miliony. Wzrost płacy minimalnej może doprowadzić do wzrostu popytu wewnętrznego. Gdzie robotnik robi zakupy, jakie produkty kupuje? Lokalne. Nie pojedzie na Majorkę przerąbać kasę tylko napędza gospodarkę polską.
Swego czasu próbował mi wytłumaczyć działanie podatku od towaru i usług, nawet po sprostowaniu przez jego mądrzejszych wolnorynkowych kolegów,
@Balcerek: Zaraz zaraz, ja myślałem, że trzymamy się rzeczywistości. A w realu na tym – w przybliżeniu i bardzo niesprawiedliwym uproszczeniu – polega rola NBP.
Dziękuję bardzo, ale nie interesują mnie dyskusje z czytelnikami „Ekonomii w jednej lekcji”.
dlaczego popyt wewnętrzny ma spać dlatego że ktoś kupi walutę aby zapłacić za wczasy na majorce?
@Balcerek: Liczy się siła nabywcza pieniądza, a nie jego ilość. NBP może dodrukować 100 mld złotych, ale od tego nie zwiększy się popyt wewnętrzny ani żaden inny (poza dodatkowym zarobkiem dla drukarni i papierni).
To co trzeba zmienić to liczbę zbędnych urzędów i papierów do wypełnienia.
Trzeba zmniejszyć biurokrację, ale pierwszym i najprostszym krokiem jest właśnie zlikwidowanie płacy minimalnej.
Mamy następujący efekt:
- 2% najbiedniejszych nie wyjdzie na ulice, bo zarabiają coraz więcej
- kilka milionów przedsiębiorców, którzy nie mają czasu wyjść na ulicę, bo myślą jak nie płacić podatków. Tu mamy też korzyść - nakładając podatki na
Poza tym pamiętaj, że mowa nie o przeciętnych zjadaczach chleba tylko
Zbuntować się muszą ci, którym jest teraz "dobrze", potrzebna jest
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Władza sama łamie wszystkie powyższe reguły zatrudniając urzędasów, sędziów, prokuratorów na nierównych warunkach w stosunku do sektora prywatnego. Tak więc nie ma co sie za bardzo
Po pierwsze, jak to wygląda z punktu widzenia pracownika?
Jeśli zarabiam dużo, wcale nie chcę pracować więcej - chcę mieć więcej czasu wolnego, żeby z tych pieniędzy korzystać. Jeśli
To co nazywasz "mechanizmem rynkowym" to matematyczny model, jeden z wielu. Zanim zaczniemy wykorzystywać jakikolwiek model do rozpatrywania rzeczywistych sytuacji, musimy go zweryfikować, czyli sprawdzić czy pasuje do danych które już mamy. I o ile ten model dość dobrze opisuje produktów i usług, to zupełnie nie przystaje do rzeczywistych danych z rynku pracy.
Płaca minimalna rośnie, aby nadgonić inflację, a nie odwrotnie.
Wydatki przedsiębiorcy na pracownika (być może biorąc pod uwagę opodatkowanie, za wysokie), są waloryzowane przez wzrost płacy minimalnej, co możemy określić jako urealnieniem jej wysokości w stosunku do okresu poprzedniego.
Nie zgadzam się też ze stwierdzenie, że większe posiadanie mniejszej grupy ludzi spowoduje większy dobrobyt całości społeczeństwa - w skrócie: elita ekonomiczna znajdzie sposób, aby uciec
1. można znieść podatki dochodowe, choć jest to karkołomny pomysł i gadać takie rzeczy może tylko człowiek bez ekonomicznego wykształcenia. Można też uprościć system podatkowy i to (uproszczenie systemu) by było bardzo pożądane, bo pozwoliłoby osiągnąć efekt "tańszego Państwa".
Zamiast różnicowania VATu można by zmniejszyć obciążenia podatku dochodowego dla najsłabiej zarabiających, aby zlikwidować przez to szarą strefę - ale to jest tylko gdybanie... Istotą mojej wypowiedzi jest to, że zmiana
@over79: Uzasadnij, a nie zarzucaj mi braki wykształcenia. To nie jest problem ekonomiczny tylko PSYCHOLOGICZNY, ponieważ zlikwidowanie wpływów z podatku dochodowego można zrekompensować jedynie podniesieniem innych podatków, a to budzi emocjonalny sprzeciw dużej części społeczeństwa, mimo że w efekcie wpływy do budżetu byłyby takie same, a obywatele zapłaciliby tyle samo tyle że w inny sposób, jednak odpadłyby dwa bardzo ważne czynniki, czyli koszty utrzymania części systemu
PS: Swoja drogą to ciekawe co by się wtedy stalo tak naprawde :)
Czy to jest takie straszne dla tych czerwonych świń?