To jest kwintesencja państwa opiekuńczego w skali mikro. Dopóki babuleńki będą dokarmiały biedne ptaszki żeby nie zginęły z głodu, te ptaszki jedyne co będą robiły to żarły i srały i palcem (pazurem) nie ruszą żeby coś zmienić. Jakby nie dokarmiano gołębi to te poleciałyby za miasto, podzióbały nasion, robaków i dałyby sobie świetnie radę. Ale po co skoro nie trzeba?
@WolverinePL: Nie wiem o co Ci chodzi z tym korwinem. Ani go nie słucham ani nie traktuję poważnie. Nie trzeba być za to wielkim myślicielem, żeby wyciągnąć wniosek, że jak ktoś ma coś za darmo i bez wysiłku, to na pewno sam z siebie nie zacznie szukać tego samego poświęcając czas i energię - proste jak budowa cepa. Jestem pewien że jakbyś dostawał od tak z automatu te pieniądze które zarabiasz
Dopóki babuleńki będą dokarmiały biedne ptaszki żeby nie zginęły z głodu, te ptaszki jedyne co będą robiły to żarły i srały i palcem (pazurem) nie ruszą żeby coś zmienić
@Anal_i_zator: Nie myślałem, że takie Korwinowe rozmyślenia kogoś najdą odnośnie takiego tematu, pozdrawiam i życzę porzucenia paranoi :)
Szczytem wszystkiego są ludzie, którzy dokarmiają te p%?$@#%one gołębie na zadaszonych dworcach (np. Wwa Środmieście).
Najpierw kupujemy słodką bułeczkę z budy i już podczas jedzenia ostentacyjnie strącamy okruszki i wieksze fragmenty pod siebie, a na koniec, po zjedzeniu, torebke na lewą stronę i karmimy gołąbki, które już lecą machając skrzydłami tuż nad (przed) twarzami pozostałych podróżnych.
W tym roku nie było śniegu, więc nie powrócił doroczny, legendarny temat psich kup wykwitających na trawnikach przy odwilży. Trzeba było coś na szybko wykombinować, więc poruszono temat srających gołębi. Nie wiem dlaczego tak uwielbiacie się ekscytować gównem na wiosnę.
Dzisiaj byłam świadkiem jak facet karmił gołębie na przystanku bochenkiem chleba,wcześniej bardzo mądra matka uczyła swoje dziecko karmić je frytkami...
Gołębie to plaga. Jest ich mnóstwo, są bezmyślne i natrętne. Gdyby Kraków szukał pracownika do podrzucania im trutki na rynku, zgłosiłbym się. A trutkę rozrzucał z lekkimi wyrzutami sumienia, ale w słusznym celu.
Gołębie to pikuś. W Devon w Anglii są mewy niewiele mniejsze niż koguty. Pełno ich i srają jak oszalałe. Jak widzę swoje auto, to mam ochotę własnoręcznie poukręcać łby tym pierzastym zasrańcom.
No i efekty są wiadome: wszystkie chodniki są permanentnie zabrudzone odchodami gołębi i mew. Nie można przejść, żeby się nie pobrudzić.
To co oni, kurrwa, czołgają się po tych chodnikach?
Komentarze (171)
najlepsze
@Anal_i_zator: Nie myślałem, że takie Korwinowe rozmyślenia kogoś najdą odnośnie takiego tematu, pozdrawiam i życzę porzucenia paranoi :)
Najpierw kupujemy słodką bułeczkę z budy i już podczas jedzenia ostentacyjnie strącamy okruszki i wieksze fragmenty pod siebie, a na koniec, po zjedzeniu, torebke na lewą stronę i karmimy gołąbki, które już lecą machając skrzydłami tuż nad (przed) twarzami pozostałych podróżnych.
...
A są kurde powieszone informacje o zakazie karmienia ptaków... janusze wiedzą lepiej...
Dzisiaj byłam świadkiem jak facet karmił gołębie na przystanku bochenkiem chleba,wcześniej bardzo mądra matka uczyła swoje dziecko karmić je frytkami...
Ps. Dzień Świra.
To co oni, kurrwa, czołgają się po tych chodnikach?
Jak to jest namiętnie?
To nie jest zła opcja na tych dokarmiających :P
http://sjp.pwn.pl/szukaj/nami%C4%99tnie
pkt 3