Jako skinhead, kibol i uliczny wojownik od lat przewodniczyłem swojemu gankowi na osiedlu. Rozwałki, ustawki, imprezy, dziewczyny - to moja codzienność. Jednak pomimo tych wszystkich ludzi wokół, to ja byłem najbardziej samotny. Od lat czułem, że coś ze mną jest nie tak. I gdy pewnego dnia zobaczyłem tego najprzystojniejszego na świecie rowerzystę płynnie sunącego drogą, uprzejmie zwalniającego przed przejściem dla pieszych... stawiane w mojej psychice od lat bariery nagle runęły,
Komentarze (115)
najlepsze
.
Roweru nie chciał ukraść, raczej nastraszyć.
konkretnie ośka Teofilów, ulica Rąbieńska zaraz przed Traktorową :P