Jak wspominam w opisie, ostatnio na główną dostało się znalezisko o
malującym słoniu. Warto zerknąć przed dalszym czytaniem. Podobne filmiki pojawiały się na wykopie już wielokrotnie wcześniej, a raz na jakiś czas powracają ze zdwojoną siłą w internety, budząc najczęściej zachwyt oglądających. Czy faktycznie mamy powody do entuzjazmu? Mimo że z pozoru wszystko to zdaje się niezwykle piękne, wręcz uduchawia zwierzęta i nadaje im cech ludzkich, to rzeczywistość jest, jak to najczęściej bywa, prozaiczna i brutalna. Już w tamtym znalezisku użytkownik @
danielpoznan podał w powiązanych
link wyjaśniający sytuację. Jednak sprawa wydała mi się na tyle interesująca, że postanowiłem przetłumaczyć w skrócie to, co tam umieszczono, a także dodać parę rzeczy od siebie i stworzyć niniejszy wpis. Uważam że słonie zasługują na ten moment uwagi. A więc po kolei:
Czy słonie rzeczywiście potrafią malować?
Tak i nie. Rzeczywiście słonie tworzą te obrazy w sensie fizycznym. Jednak o żadnym malowaniu, jako czynności abstrakcyjnej i kreatywnej mówić nie można. Słoń nie używa swojej fantazji czy talentu, jest tutaj po prostu występującym przed turystami aktorem. Odtwarza to, czego nauczono go w długoletnim treningu i jest w stanie to zrobić, tylko dlatego, że obok stoi
kornak, który, używając wytresowanych bodźców, prowadzi jego trąbą i kieruje nim w taki sposób, aby powstał odpowiedni obraz.
Zoolog Desmond Morris badał sprawę i 2008 roku pisał tak:
Wygląda to następująco: każdy słoń jest ustawiany naprzeciw sztalugi i kornak podaje mu do trąby pędzel umoczony w farbie. Następnie trener stoi za słoniem i obserwuje powstawanie malunku. W międzyczasie wymienia zwierzęciu pędzle, dobierając odpowiednie kolory. Po zakończeniu obrazu słonia ustawia się przodem do publiczności, a słoniowe dzieło zostaje wystawione na sprzedaż. Oczarowana publiczność błyskawicznie dokonuje zakupu.
Większość widzów jest zachwycona, przypuszczają że słoń musi mieć niemal ludzką inteligencję, skoro jest w stanie stworzyć coś takiego. To czego jednak widzowie nie widzą, to kornak stojący za słoniem, który przez cały występ prowadzi zwierzęciu trąbę. Treser szarpie za ucho bądź kieł i skłania słonia do odpowiednich ruchów: popycha go w górę / dół, gdy potrzebuje linii pionowej, bądź szturcha na boki, gdy wymagana jest linia pozioma. Dodatkowo ciągnie ucho w kierunku płótna, aby osiągnąć odpowiednią intensywność koloru. Niestety, nie ma tu żadnej słoniowej inwencji czy kreatywności.
Co ciekawe każdy słoń zawsze tworzy ten sam obraz: Mook maluje bukiet kwiatów, Christmas drzewo, a Pimtong roślinne pnącza. Mamy więc do czynienia z kopistami, a nie artystami.
Na poniższym wideo nagranym od drugiej strony (za widownią) dość dobrze widać, jak kornak skłania słonia do odpowiednich ruchów:
Oczywiście osiągnięcie takiego efektu nadal wymaga długotrwałego treningu. Dochodzimy tym samym do drugiej części postu i pytania:
Jak wychować sobie słonia-malarza?
Odpowiedź nie będzie wesoła. Wspomniany portal snopes.com zamieszcza taką relację z procesu tresury:
Trening nazywa się 'pajaan' lub 'crush', był stosowany już stulecia temu, obecnie wciąż używa się go w wielu miejscach w Azji. Polega on na zabieraniu 3-letnich słoni od swoich matek i umieszczaniu ich związanych w małych bambusowych klatkach. Słoń oczywiście stara się walczyć o swoją wolność, by go więc okiełznać, jest bity, nakłuwany, głodzony i odwadniany, a także uniemożliwia mu się sen - to wszystko póki nie złamie się i nie podporządkuje w pełni swoim nowym właścicielom. Około połowy słoni ginie w tym, trwającym często nawet tydzień, procesie.
Motywacja treserów jest czysto finansowa: wysoki popyt Europy, USA i Japonii na słoniowe obrazy, sprawia że jest to dla kornaków bardzo dochodowy biznes. Niektóre malunki sprzedają się nawet za kilka tys. dolarów! Dlatego zaleca się turystom i wszystkim innym, aby nie partycypowali swoimi pieniędzmi w tym niezbyt moralnym interesie.
Poniżej filmik prezentujący, jak wygląda taki trening. Myślę że możnaby nawet otagować [18+]
Naprawdę nieprzyjemne widoki, szczególnie te z uderzeń hakiem.
Wracając jeszcze na chwilę do
filmiku o którym wspominałem na początku. Jest tam bardzo charakterystyczny moment, gdy słoń zaczyna rytmicznie poruszać głową w górę i w dół, a także lekko na boki. Wygląda to tak:
//i.imgflip.com/6m76b.gif
Uradowana publiczność bierze to za taniec i nie kryje entuzjazmu. Nie dość, że artysta-plastyk, to jeszcze gwiazda wodewilu. Prawdziwy słoń renesansu. Niestety te ruchy kryją coś okrutnego: są objawem zaburzeń psychicznych, wynikających z życia w ciasnej przestrzeni, w zamknięciu i stresie. Było kiedyś na ten temat
znalezisko,
tu artykuł z wiki. Przewrotne, że to co widzowie biorą za dobry omen (na filmie pada nawet zdanie: this elephant must be really happy) w rzeczywistości oznacza coś dokładnie odwrotnego.
Zresztą asumptem do powstania tego postu był właśnie ten zabawny i przerażający paradoks: aby wywołać w widzach poczucie, że zwierzęta są bardzo ludzkie, trzeba je traktować tak bardzo... nieludzko. Ci nieświadomi sytuacji turyści, dopatrujący się w słoniu szczęścia i radości, są nieco przerażający, bo przecież kompletnie nie zdają sobie sprawy w czym uczestniczą i wszystko odbierają niejako opacznie od tego jakim jest naprawdę. Mają poczucie, że oglądają pokaz człowieczych cech u słonia, podczas gdy w rzeczywistości patrzą na zaprogramowanego i obdartego nawet z cech zwierzęcych robota. Słonia ze złamanym duchem.
Tak więc wykopowiczu: gdy następnym razem wyskoczysz na szalony weekend do Tajlandii omijaj powyższe pokazy z daleka. A te kilkanaście tys. złotych, które miałeś przeznaczyć na słoniowe dzieła, wydaj może na jakiś drobny upominek dla dziewczyny. Dzięki temu zwiększysz szanse na przyjemny wieczór, a przy okazji i na to, żeby kolejne pokolenia słoni nie były mieszane w ten "artystyczny" biznes.
Powyższy akapit oczywiście w nieco żartobliwym tonie, ale pisząc poważnie, gdyby ktoś z was faktycznie wybierał się do Tajlandii, są tam miejsca gdzie turyści mogą spędzić czas ze słoniami, a te traktowane są bardzo dobrze. Maja dużo przestrzeni, swobody i żyją niejako na wolności. Jak się łatwo domyślić nie znają też żadnych wyszukanych sztuczek... Te polecane miejsca to:
Baan Chang Elephant Park
Elephant Nature Park
Boon Lott’s Elephant Sanctuary
Podaję za
tą stroną.
To tyle. Dziękuję tym, którzy doczytali.
Źródła raz jeszcze:
"Can elephants really paint" - artykuł z DailyMail
Artykuł na snope.com - główne źródło powyższej notki
"The Last Elephants In Thailand" - dokument BBC, z którego pochodzą sceny tresury
Dyskusja z reddita z paroma ciekawymi komentarzami - link 1.
Dyskusja z reddita z paroma ciekawymi komentarzami - link 2.
"Słoń malujący słonia" - znalezisko z głównej sprzed kilku dni
"Chore słonie w Cyrku Zalewski" - znalezisko z głównej sprzed paru miesięcy o stereotypii
"Stereotypy (non-human)" - artykuł z wiki o stereotypii wśród zwierząt
"The ethical elephant experience" - artykuł z adoreanimals.com o przyjaznych słoniom parkach
I na koniec wizerunek smutnej słoniowej twarzy:
Komentarze (30)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Co nie zmienia faktu, że takie praktyki są częste. Do cyrku nie chodzę, a, gdy myślę o ZOO, to przypomina mi się scenka z poznańskiego, gdzie mały słoń darł ryj, że chce do mamy i próbował ją dotknąć trąbą. Mama była obok, tyle, że za wysokim płotem. Widzieli się co prawda, ale dla obu, bariera