Przypomniało mi się jak jechaliśmy do Włoch na narty i po drodze spalił się bezpiecznik od wycieraczek, 1400km przed nami bez podstawowego wyposażenia w samochodzie, w zasadzie to bezpiecznik działał coś innego było spiepszone we włączniku w ten sposób, że wycieraczki cały czas śmigały z pełną prędkością przed oczami, a że nie da się tak jechać na dłuższą metę więc wymyśliliśmy sposób że pasażer w razie potrzeby będzie grzebał kierowcy między nogami
Ojczulek też miał kłopot ze spryskiwaczami w Combo (Corsa z budką) to na coś tak genialnego nie wpadł :D Woził butelkę z płynem do mycia naczyń i wodą :D
Komentarze (88)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
A ja cały czas na tego dzwona czekałem :(