@Mariusz30: Tata mojego dziecka najbardziej zapamiętał fakt przebijania pęcherza płodowego i to jak poleciały wtedy wody do basenu który trzymała pielęgniarka i że te wody wyglądały jak zupa ogórkowa :P. Później okazało się, że to normalne gdy dziecko jest przenoszone.
Ja miałam poród 2 w 1, bo po tym jak przez kilka godzin się męczyłam ze skurczami, już przy partych dziecko zaczęło się dusić i musiałam mieć cesarkę pod narkozą i
Śmieszne. Drzewniej kobieta potrafiła wydać na świat nawet trzydzieścioro dzieci, z których średnio połowa dożywała wieku dojrzewania i żadnych cesarek nie było.
W nazistwoskich wylęgarniach kobietę wypędzano nawet na mrozie samą by poszła na wyznaczone miejsce pod gołym niebem i sama wydała dziecko na świat, wraz z samodzielnym przecięciem/oderwaniem pępowiny i przyniesieniem go z powrotem do budynku... jak dziecko zmarło znaczy, że się nie nadawało. Spartanie robili podobnie. Taka naturalna eugenika...
@Soren: Ciekawe, masz jakieś materiały źródłowe dla tych tez? Interesuje mnie zwłaszcza to:
"Co więcej te z in vitro mają wad znacznie więcej (statystycznie i również przez sam sposób zabiegu i mechaniczne uszkodzenia plemnika i komórki jajowej) niż te ratowane standardowo w szpitalach"
interesują mnie zwłaszcza te statystyki.
I to:
"Drzewniej kobieta potrafiła wydać na świat nawet trzydzieścioro dzieci, z których średnio połowa dożywała wieku dojrzewania i żadnych cesarek nie było."
@ZUS_KRUS: myslalem ze jestem sam w tym owczym pedzie. Malo tego, znam ojcow którzy byli tam tylko dlatego ze zostali PRZYMUSZENI przez zone, tescowe, opinie publiczna (bo przeciez wszyscy tak robia) i wcale nie chcieli tam byc, a to co widzieli redukuje ich poped na sex z zona do zera
cesarka też ma swoje wady i to całkiem sporo, jak choćby rozcięcie brzuszyska, mięśni itd....to jest inwazyjny zabieg, ślad zostaje na całe życie, dziecko rodzi się naćpane co też imho nie jest bez znaczenia itd...nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to co lepsze, cesarke stosuje się w przypadku komplikacji a nie bo tak lepiej, przynajmniej w polskich szpitalach...
każda kobieta różnie znosi poród - jedne po naturalnym już na drugi dzień są jak
@Brunkzor: powiedz to mojej matce, która miała 3 cesarki a teraz po świecie łażą 3 - ok. 90kg byki co więcej najstarszy czyli ja dobija w dobrym zdrowiu i kondycji 30 a najmłodszy 25 ;P powikłania i obniżenie flory bakteryjnej miał ten kto wchodził nam w droge, do dzisiaj jak zajadziemy do domu mamy mir na osiedlu :P
nie chciałam żeby mąż był przy porodzie córki. co on miałby tam niby robić? patrzeć na mnie spoconą, obolała, z dziwnym wyrazem twarzy? i do konca zycia zapamietałby fakt ze co chwila ktoś przychodził, badał i ja taka zgorzkniała z bólu... po co się męczyć we dwoje? a co do cesarek- polecam. miałam dwie i nie mialam zadnych powiklań. i szybciej doszlam do siebie niz niejedna po naturalnym.
@Mephistofeles: Ciekawa jestem za co dostajesz minusy.... cóż chyba takie czasy dostały że ślubując miłość ślubuje się ja tylko na dobre... kiedyś ludzie byli ze sobą nie tylko wtedy kiedy było dobrze ale też (a nawet przede wszystkim) i wtedy kiedy jest źle i to wyróżniało miłość spośród innych relacji, a teraz jak jest dobrze to jesteśmy razem, a jak się przytrafi coś złego (choroba itp) to rozwód i szukać lepszej
Niestety wszystko prawda, niedawno rodziła moja znajoma i mówiła, że w sali obok była kobieta, która na początku nie chciała przyjąć środka znieczulającego (czy jak to się tam fachowo nazywa), kiedy ból był już nie do zniesienia, lekarze odmówili jej podania leku bo zdecydowała się zbyt późno, znajoma mówiła, że ta bieda kobieta rodziła jakąś godzinę dłużej od pozostałych i darła się tak głośno, że słychać ją było na całym oddziale.
Śmieszny filmik, Stany to musi być straszny kraj, skoro tak tam się rodzi naturalnie :D.
Poród nie jest taki zły, da się znieść spokojnie. Co do asysty osoby bliskiej - ja nie chciałam, bo i po co, mąż za mnie nie urodzi. W trakcie akcji porodowej wchodzi się na taki poziom koncentracji, że otoczenie się tylko przyjmuje do wiadomości.
Za to niesamowitym doświadczeniem są te naładowane adrenaliną chwile po i wtedy to
@LeftShift: oczywiście, że masz. Ale nikt nie ma prawa zmuszać drugiej osoby do obecności w tym wydarzeniu- a tam pojawiają się opinie o tym, że żona kazała, że trzeba być, że obecność jest niezbędna.
Komentarze (153)
najlepsze
Żona też to musi obejrzeć.
Ja miałam poród 2 w 1, bo po tym jak przez kilka godzin się męczyłam ze skurczami, już przy partych dziecko zaczęło się dusić i musiałam mieć cesarkę pod narkozą i
W nazistwoskich wylęgarniach kobietę wypędzano nawet na mrozie samą by poszła na wyznaczone miejsce pod gołym niebem i sama wydała dziecko na świat, wraz z samodzielnym przecięciem/oderwaniem pępowiny i przyniesieniem go z powrotem do budynku... jak dziecko zmarło znaczy, że się nie nadawało. Spartanie robili podobnie. Taka naturalna eugenika...
Kiedyś
drzewiej
"Co więcej te z in vitro mają wad znacznie więcej (statystycznie i również przez sam sposób zabiegu i mechaniczne uszkodzenia plemnika i komórki jajowej) niż te ratowane standardowo w szpitalach"
interesują mnie zwłaszcza te statystyki.
I to:
"Drzewniej kobieta potrafiła wydać na świat nawet trzydzieścioro dzieci, z których średnio połowa dożywała wieku dojrzewania i żadnych cesarek nie było."
każda kobieta różnie znosi poród - jedne po naturalnym już na drugi dzień są jak
odporność organizmu a budowa muskulatury to dwie różne rzeczy...
Poród nie jest taki zły, da się znieść spokojnie. Co do asysty osoby bliskiej - ja nie chciałam, bo i po co, mąż za mnie nie urodzi. W trakcie akcji porodowej wchodzi się na taki poziom koncentracji, że otoczenie się tylko przyjmuje do wiadomości.
Za to niesamowitym doświadczeniem są te naładowane adrenaliną chwile po i wtedy to