Artykuł niestety przedstawia samą prawdę, w tym temacie system pozostał daleko w tyle. Też byłam zdziwiona że na patologii ciąży leżą kobiety które mają np. tydzień do porodu, i te które mają poronić w ciągu tygodnia. To ciężkie, nie tylko dla kobiet które za chwilę stracą dzieci. A brak empatii na oddziałach? To już materiał na wiele książek, może jakiś psycholog by się wypowiedział? Oddziały położnicze i patologii ciąży mają złą sławę
@M4ks: Jest duża różnica między dystansem a średnio ukrywaną wrogością. Babskim narzekaniem nazywasz leżenie przez miesiąc pod kroplówką, oczekując na pierwsze dziecko, i widzieć i słyszeć prawdziwy dramat, od kobiet które zmieniają się co kilka dni? Przychodzą, tracą dziecko, i wychodzą. Taśmowo niemalże, jest płacz w środku nocy, jest jęk bólu i żalu, i takie tępe spojrzenie następnego dnia? Jasne że ideałem byłyby oddzielne sale, osobista opieka itd, ale większość z
Żona urodziła zdrowego syna, wchodzę na salę, a ona z poważną miną daje mi znak, że chce coś powiedzieć "na ucho" i słyszę: "Dziewczyna na łóżku obok teraz śpi. Jej dziecko zmarło przy porodzie, ale ona jest trochę upośledzona umysłowo i chyba jeszcze tego nie wie". Nikt jej nie odwiedził do naszego wypisu. Cool story, huh?
Rodzice tracą dziecko w inny niż ogólnie przyjęty sposób. Po śmierci dziecka w wypadku samochodowym, albo w drodze do szkoły zostaliby objęci opieką psychologiczną, otrzymaliby wsparcie "ogółu". Kiedy kobieta roni jest z tą tragedią sama. Mąż też często nie daje sobie rady z sytuacją. Odporność personelu na tego typu tragedie to jedno, a ludzkie podejście to drugie. W takich sprawach jesteśmy 100 lat za murzynami i przed nami jeszcze bardzo dużo pracy
@Aerials: Aborcja aborcją, ale tutaj chodzi o ludzką tragedię. Wiem, że aborcję też można uznać za tragedię, różne są powody kobiety do jej dokonania. Moim zdaniem należy odróżnić aborcję od poronienia. Jedno to działanie celowe, drugie zazwyczaj jest najmniej oczekiwanym zdarzeniem.
Przerażają mnie szpitale. Ostatnio jeden z wykopowiczów opisywał jak leżał z bólem wyrostka, w sali z robiącymi pod siebie dziadkami, że ciężko było wytrzymać odór odchodów :/ i trafiasz nie do szpitala miłego i czystego, ale do jakiejś umieralni. To wstyd, zażenowanie i bezsilność być zmuszonym przez chorobę do leżenia w takich warunkach.
To nie szpital, tylko ludzka obora, bo tak są ludzie tam traktowani.
@Amadeo: Wiesz, jakieś 10 lat temu moja babcia trafiła do szpitala z powodu wysokiego ciśnienia. Na salę na której leżała trafiła dziewczyna z zatruciem pokarmowym, która ciągle wymiotowała. Babka podsumowała to: "O, ale nam towarzystwo przywieźli".
Szpital to nie sanatorium. Okażcie nieco empatii innym ludziom. kiedyś sam może będziesz #!$%@?ącym się staruszkiem albo rzygającą dziewczyną. I co wtedy? Mamy Cię wysłać do hospicjum, żebyś nie psuł leżakowania reszcie pacjentów? A może
k%?@a, "drobny problem ginekologiczny". Każdy problem zdrowotny powinien być wg mnie traktowany na równi, a jeśli jednak są problemy "większe i mniejsze", to każdy powinien być rozwiązywalny w 100%, a nie, że ten jest drobny, to nie ma co sie na nim skupiać. Jak jest dorbny, to i pewnie nie wymaga aż tyle pracy. Za co im wszystkim płacą? Tym bardziej, że zawsze dotyka jakiś procent tych kobiet, może trafić się naszej
13.02.2009 poroniłam pierwsze dziecko i leżałam w sali z dziewczyną, która była w 8 miesiącu ciąży. 1,5 roku później leżałam na porodówce w początkowej fazie porodu (41 tydzień), kiedy to w środku nocy oddzielono moje łóżko od drugiego jakąś kotarą i położono dziewczynę w 3 miesiącu zagrożonej ciąży. Resztę nocy ona słyszała bicie serca mojego dziecka, ponieważ miałam podłączone ktg, a ja zamiast skupić się na porodzie to słyszałam ciągłe rozmowy kręcących
Na TVN Style około 2 dni temu oglądałam program, w którym wypowiadały się kobiety, które poroniły albo ich dziecko zmarło zaraz po porodzie. Jedna kobieta była objęta fachową opieką przed i po ciąży. Druga przeżyła dramat, jak bohaterka z wykopu. Urodziła na sali, obok innych kobiet (one jednak nie miały poronić, miały małe komplikacje). Nie pozwolono być jej mężowi przy niej, bo już było po 21 i zakaz wizyt. Został wyprowadzony z
Generalnie w Polsce jest "problem" z kobietami, które nie mogą zajść w ciąże lub nie mogą jej utrzymać. Wszystko co wykracza poza książkowe normy jest dla lekarzy nie do ogarnięcia. Nie informują swoich pacjentek co się z nimi dzieje, o okazywaniy najmniejszego szacunku nie na mowy. Jak poroni to wypychają jak najszybciej do domu bez słowa
W niektorych szpitalach nadal naciskaja na brzuch zeby "pomoc dziecku". Dziewczyny nic z tym nie robia ze stresu i przede wszystkim braku wiedzy. Edukowac sie ile sie da i rodzic w prywatnym, zaufanym szpitalu.
Strasznie to smutne ze przyszło nam żyć w takich czasach i w takim kraju gdzie nie ma szacunku chyba już do niczego. Nawet w najlepszych szpitalach w warszawie dzieja sie takie rzeczy... absolutnie nie powinno być na to przyzwolenia .
Komentarze (67)
najlepsze
To nie szpital, tylko ludzka obora, bo tak są ludzie tam traktowani.
Szpital to nie sanatorium. Okażcie nieco empatii innym ludziom. kiedyś sam może będziesz #!$%@?ącym się staruszkiem albo rzygającą dziewczyną. I co wtedy? Mamy Cię wysłać do hospicjum, żebyś nie psuł leżakowania reszcie pacjentów? A może